Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Przyszły zakaz silników spalinowych w UE, kość niezgody w Brukseli

Zakaz produkcji silników spalinowych podzielił kraje członkowskie Unii Europejskiej.
Flagi UE
(fot. Shutterstock)

Jak donosi portal Politico przyszły zakaz produkcji silników spalinowych (zarówno benzynowych jak i diesli) podzielił Unię Europejską. O zakazie produkcji silników spalinowych najgłośniej mówią te kraje, które mają bardzo mały, lub wręcz żaden udział w produkcji aut w Europie. I trudno się temu dziwić.

W środę, 10 marca, koalicja dziewięciu państw: Austrii, Belgii, Danii, Grecji, Holandii, Irlandii, Litwy, Luksemburga i Malty zwróciła się do Komisji Europejskiej w sprawie ustalenia ostatecznego harmonogramu wycofania silników spalinowych z Unii Europejskiej. Koalicji tej przewodzą Holandia i Dania – oba kraje, choć z pewnością rozwinięte gospodarczo w przemyśle motoryzacyjnym znaczą jednak niewiele. Trudno się dziwić, że w grupie tej brakuje europejskich potentatów takich jak Niemcy, Francja czy Hiszpania, o Włochach już nie wspominając. Niektórzy (jak serwis Jalopnik) zwracają też uwagę na brak Norwegii, co akurat jest nonsensem, bo owszem Norwedzy lubią elektromobilność (bo stać ich na nią), ale Norwegia nie jest w ogóle członkiem UE, więc prawa głosu w legislaturze unijnej nie ma.

Ostry sprzeciw Niemiec

Branża motoryzacyjna u naszych zachodnich sąsiadów stanowi piątą część gospodarki Niemiec – największej w UE (fot. Shutterstock)

Trudno się dziwić, że największy sprzeciw koalicyjne żądanie w kwestii harmonogramu wycofania silników spalinowych wywołało u Niemców. Przemysł motoryzacyjny stanowi piątą część niemieckiej gospodarki – największej w Unii Europejskiej. Przywódca niemieckich konserwatystów, Daniel Caspary, powiedział wprost “populistyczne apele o zakazy nic nie pomogą”, po czym dodaje coś, co widać od razu “znaczące jest to, że do zakazu stosowania silników spalinowych wzywają te państwa członkowskie, o których prawie nie warto wspominać w kontekście produkcji samochodów”. Trudno się niemieckim chadekom (rządząca partia w Niemczech) dziwić – wszak Volkswagen, Daimler czy BMW z całą pewnością chcieliby zarabiać na silnikach spalinowych jak najdłużej. Trudno też odmówić – szczególnie Volkswagenowi – intensywnych inwestycji na polu elektromobilności. Zarzut, że firmy te nic nie robią w kierunku ograniczenia emisji byłby też mocno nietrafiony.

Natura nie negocjuje

Malediwy – podziwiajcie, póki jeszcze istnieją (fot. Shutterstock)

Gwałtowny zakaz produkcji silników spalinowych paradoksalnie odbiłby się czkawką tym, którym szczególnie zależy na ich likwidacji. Trudno oczekiwać, że ponad półmiliardowa populacja Unii Europejskiej z dnia na dzień przestawi się na auta elektryczne, które – szczególnie w biedniejszych (jak Polska) rejonach UE wciąż uważane są za samochody zbyt drogie. Zresztą nikt obecnie nie dysponuje mocami produkcyjnymi na tyle dużymi, by sprostać takiemu popytowi.

Trudno z tym polemizować szczególnie w naszym kraju. Wszystkie auta elektryczne dostępne w Polsce, są droższe od swoich spalinowych odpowiedników. Jednak to nie tylko kwestia ceny. Gwałtowny zakaz produkcji silników spalinowych, dodajmy – bardzo mało prawdopodobny – wcale nie spowodowałby ograniczenia emisji, a całkiem możliwe, że spowodowałby ich wzrost. Po prostu konsumenci zamiast przesiadając się na nowsze, oszczędniejsze i spełniające surowsze normy emisji spalin auta poprzestawali by przy znacznie starszych i znacznie mniej ekologicznych modelach. Zakaz, nawet gdyby został wprowadzony, nie dotyczyłby przecież rynku wtórnego, podobnie jak dziś, mimo obowiązującej od 2021 roku normy Euro 6D na drogach wciąż jeżdżą auta, które nie spełniają żadnych norm. Owszem, dyskutuje się o wprowadzeniu stref czystego transportu (również w Polsce), ale polityka to materia, która jest zależna od głosu wyborców. Wyborcy – właściciele aut benzynowych i diesli z kolei raczej nie zagłosują na polityka, który z dnia na dzień zakaże wjazdu do miasta samochodom napędzanym silnikami spalinowymi. Niezależnie od przepychanek unijnych warto pamiętać, że natura nie negocjuje, a prawa fizyki działają niezależnie od tego, kto jest u władzy. Pytanie, czy uda się wypracować sensowną transformację zanim Morze Północne zacznie zalewać Holandię, a Malediwy będą już tylko historycznym wspomnieniem.

Total
0
Shares