Podczas ostatniego wyścigu F1 Grand Prix Emilia Romagna na torze Imola miała miejsce niecodzienna sytuacja. George Russell za kierownicą Williamsa wyprzedzał Valtteriego Bottasa, który prowadził Mercedesa. Russell zaatakował z prawej strony na wąskim odcinku toru przed szykaną Tamburello. Fin z jakiegoś powodu pojechał szeroko i tym samym zmusił bolid Williamsa na wjechanie prawymi kołami w obszar z dużo mniejszą przyczepnością. Całą sytuacja skończyła się bardzo drogim wypadkiem.
Kraksa na pełnej prędkości
Efekt? Brytyjczyk skrzyżował koła z Mercedesem przy ogromnej prędkości i obaj kierowcy odpadli z rozgrywki. Russell był oburzony całą sytuacją i po opuszczeniu wraku podbiegł do drugiego samochodu i panowie przekazali sobie “znak pokoju”.
Co dalej?
Cała sytuacja rodzi wiele pytań. Począwszy od tego, dlaczego Bottas w ogóle był wyprzedzany przez Russella, a skończywszy na tym jak obaj panowie powinni się zachować. Łyżkę dziegciu dodał Toto Wolff – szef zespołu AMG, który stwierdził, ze po takim zachowaniu Russell prędzej pojedzie w Renault Clio Cup niż bolidem Mercedesa.
Co o tym myśli mistrz F1 Sebastian Vettel?
W obronie Brytyjczyka stanął czterokrotny mistrz świata Sebastian Vettel. “Emocje działają w dwie strony” – powiedział podczas konferencji prasowej przed GP Portugalii. – “Są pozytywne i negatywne. Gdyby tego nie było, nie mielibyśmy emocji. Nie mogą być jednostronne. Nie byłoby wzlotów bez upadków i upadków bez wzlotów.”
Czy F1 bliżej do piłki nożnej, czy do NHL?
Czy Vettel ma rację? Naszym zdaniem tak. Zobaczcie jaki “PR” ma piłka nożna. Ze względu na zasady (“Faul”) zawodnicy podchodzą do kontaktu fizycznego z bardzo dużą dozą… delikatności. Z kolei na drugim końcu skali jest amerykańska liga hokejowa NHL, która znana jest z brutalnych bijatyk na lodowisku. A może właśnie to jest metoda? Panowie po opuszczeniu bolidów powinni dostać rękawice i wyjaśnić sobie wszystko na gorąco. Kibice i bukmacherzy byliby zachwyceni!