Marka Abarth cieszy się renomą na całym świecie. Włosi idąc za ciosem zaprezentowali nowy, sportowy wóz, a właściwie projekt, inspirowany słynną wyścigówką Abarth 1000 SP z lat 60. XX wieku. Zaprojektowali opływowe nadwozie, wpakowali do auta silnik z Alfy Romeo 4C i zaprezentowali pojazd. Co mogło pójść nie tak? Wszystko.
Powstała reminiscencja Abartha 1000 SP sprzed ponad półwiecza nazywa się… Abarth 1000 SP. Pod maską tego… cóż, powiedzmy to głośno – kuriozalnie wyglądającego wozu znajduje się… czterocylindrowy silnik o pojemności 1,7 litra i mocy 240 KM. Nie zabrakło nowoczesnych materiałów – podwozie jest wykonane z włókna węglowego, jednak choćby całość wykonano z karbonu, to kształty zostają takie jakie widać.
Auto nie trzyma ani proporcji, a jego poszczególne elementy wyglądają jak projekt typu “a, jeszcze to dodamy, bo właśnie nam się przypomniało”. Całość jest niespójna i po prostu razi. Takie auto może i mogło by zagrać rolę w “Gdzie jest Nemo”, ale nazywanie tego “sportowym bolidem inspirowanym słynnym samochodem wyścigowym”, a później patrzenie na wynik wywołuje dysonans poznawczy.
Z drugiej jednak strony można zawołać “Hej, Multipla też ma fanów i jest funkcjonalnym bardzo autem”. I obie te rzeczy są prawdą. Fanów jednego z najbrzydszych aut na świecie nie brakuje, a inna sprawa, że Multipla była bardzo funkcjonalnym autem, przestronnym względem gabarytów i świetnej konfiguracji wnętrza. A wygląd… cóż. Może zatem Abarth 1000 SP to propozycja auta sportowego dla wielbicieli Multipli? Jeżeli tak, to gratulujemy odwagi.
Niemniej nowy projekt pozostanie najprawdopodobniej wyłącznie ciekawostką, prezentowaną sporadycznie przy okazji różnych imprez motorsportowych i wydarzeń dla pasjonatów. Dlatego też nowy Abarth 1000 SP raczej nie trafi do naszej galerii najbrzydszych aut, bo tam zamieściliśmy pojazdy, której jednak można było kupić.