Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

BMW 530e. Komfort w wersji eco


„Piątka” w gamie BMW zawsze była dobrym wzorem do naśladowania dla innych producentów. W różnych wersjach silnikowych, jakimi zdarzało mi się jeździć, wszystko po prostu działało, jak należy. Serii 5 ciężko było cokolwiek zarzucić. Od właściwości jezdnych, przez komfort podróżowania i jakość wykonania. Może nie umiałam jej pokochać bez pamięci, ale z drugiej strony żal było z niej wysiadać. Egzamin z jakości „Piątka” zaliczała u mnie właśnie na „piątkę”. Czasy się zmieniają, świat idzie w stronę ekologii i dbania o środowisko, więc BMW też musiało dać się ponieść tej fali. Tym bardziej byłam ciekawa, jak ten perfekcyjnie działający model w dieslu i w benzynie, udźwignie wersję plug-in hybrid, czyli 530e.

Delikatny lifting

BMW 530e
Delikatny lifting podkreślił elegancję i dynamikę linii BMW serii 5 (fot. Joanna Zientarska)


Są takie samochody, którym nie powinno się fundować diametralnych zmian liftingowych. BMW 5 jest regularnie i – na szczęście! – nieinwazyjnie traktowana w kwestii poprawiania wyglądu. Za każdym razem delikatne zmiany robią dobrą robotę, a tym razem nowe światła laserowe i lekko zmodyfikowany rys słynnych „nerek”, dodały całości auta charakteru. Muszę przyznać, że w kolorze Alvit Grey, który w słońcu lekko mieni się złotem, „Piątka” zaczęła robić na mnie wrażenie. Z całą pewnością w nowej szacie jest jej do twarzy.

Ekologia pod maską

BMW 545e
BMW 530e na jednym ładowaniu przejechało w teście 49 kilometrów (fot. BMW)


Pod maskę trafiła wersja ekologiczna. Tak, jak teraz należy i wypada. To dobrze, bo przecież Ziemia wymaga naszego wsparcia. Jednak BMW 530e uświadamia dodatkowo, że dbanie o środowisko ma też sporo plusów dla właściciela. Przede wszystkim są to atuty ekonomiczne, dzięki którym można zaoszczędzić sporo pieniędzy, które w innych wersjach niż hybryda podłączana do gniazdka, musielibyśmy wydać na paliwo.

Jak to działa? Dwulitrowa jednostka Twinpower Turbo współpracuje z silnikiem elektrycznym, oferując razem 252KM. Można też skorzystać z opcji XtraBoost, która na 10 sekund “dopala„ silnik o dodatkowe 40 koni. Jest więc dynamicznie, bo „Piątka” rozpędza się do setki w 5,9 sekundy. Ekonomicznie robi się jednak dzięki możliwości podłączenia samochodu do gniazdka. Na samym prądzie udało mi się przejechać 49 kilometrów, czyli na co dzień do pracy i z powrotem prądu miałam aż nadto. Da się więc BMW 530e podróżować, korzystając tylko z baterii, oszczędzając pieniądze przeznaczone na paliwo. Sama hybryda też pięknie sobie radzi, bo używając bez ograniczeń silnika benzynowego i nie oszczędzając pedału gazu, spalanie zeszło do 6,5 litra.

Wzór do naśladowania

Wnętrze BMW serii 5
Do szczęścia brakuje tylko autonomicznej jazdy. A może jednak nie? (fot. Joanna Zientarska)


Wracając do myśli, że BMW serii 5 zawsze było wzorem do naśladowania w swojej klasie, warto wspomnieć o systemach. Muszę przyznać, że dawno nie czułam się tak zaopiekowana, będąc pod czujnym okiem wszystkich wspomagaczy bezpiecznej jazdy, w które wyposażono ten egzemplarz 530e. Największe wrażenie robi na mnie system kamer 3D, z asystentem parkowania i cofania i aktywny tempomat z możliwością prawie autonomicznej jazdy bez konieczności trzymania rąk na kierownicy. Niesamowita jest precyzja, z jaką BMW trzyma się swojego pasa ruchu i płynność, z jaką dostosowuje tempo jazdy. Trzeba zachować czujność, bo aż się prosi, żeby w momencie przejęcia kontroli przez samochód, poczytać książkę. Czego oczywiście nie wolno robić, bo każda technologia może którego dnia zawieść. Nawet w BMW.


„Piątka” cały czas analizuje, co się dzieje dookoła. Potrafi wyświetlić jaki rodzaj pojazdu jedzie obok nas, uwzględniając też ciężarówki i motocykle. Czuwa, dba i opiekuje się kierowcą i pasażerami. Potrafi też dać o sobie znać pieszym, bo jazda na elektryku w ciszy potrafi stwarzać zagrożenie. BMW 530e wydaje z siebie specyficzny dźwięk, który co prawda bardziej przypomina lądujące UFO niż samochód, ale spełnia swoją funkcję.

Są też minusy

BMW 530e reflektory
Dobrze, że można poratować się prądem. Bak BMW 530e mieści tylko 46 litrów (fot. Joanna Zientarska)


W ekologicznym majstersztyku jest jednak trochę minusów. BMW 530e ma trochę za mały bagażnik, a wszystko przez konieczność zmieszczenia baterii. 410 litrów odrobinę rozczarowuje, więc w daleką trasę w cztery osoby ciężko będzie się upakować. Drugi minus to wielkość baku paliwa, bo przy 46 litrach trzeba będzie dość często odwiedzać stację benzynową. Na całe szczęście, mając naładowaną baterię, zawsze można się podratować prądem.

Warto?

Joanna Zientarska
Dziennikarski egzamin BMW 530e zdało na piątkę (fot. Joanna Zientarska)


BMW 530e znowu zdało egzamin na piątkę. Z ekologii i komfortu, bo w kwestii ekonomii trzeba wspomnieć o cenie. Wersja plug-in hybrid zaczyna się od 280 883 zł, ale dopłacając za bardziej i mniej potrzebne elementy wyposażenia dość łatwo przekroczyć 300 000. Jeśli ktoś poważnie o „Piątce” myśli, to ta wersja z pewnością nie rozczaruje. A jeżdżąc na prądzie, chociaż część tej kwoty zostanie w kieszeni.

Total
0
Shares