Niewielki hatchback klasy B, który ma 204 KM pod maską, to nie może być zwyczajne auto, mimo iż od nudnego, zwyczajnego samochodu się wywodzi. Czy Hyundai i20N to pojazd, który może wywołać szybsze bicie serca? Sprawdzam podczas pierwszej jazdy!
Co nowego dostał Hyundai i20N?
Inżynierowie wzmocnili podwozie tego auta w 12 miejscach, a zwiększona sztywność wpływa pozytywnie na prowadzenie, ale poza tym sylwetkę Hyundaia i20N okraszono kilkoma sportowymi ozdobnikami. Spojler nad tylną szybą, 18-calowe felgi, ospojlerowanie z czerwonymi (na stronie producenta nazwanymi „pomidorowymi”) akcentami. Przy czarnym lakierze wygląda to całkiem nieźle.
W czerni ten samochód jest bardziej elegancki niż zawadiacki. Oczywiście Hyundai i20N dostępny jest też w charakterystycznym, majtkowym błękicie (Performance Blue), czyli kolorze reprezentacyjnym dla „N”, ale moim zdaniem klasyka na dłuższą metę sprawdzi się dużo lepiej. Tylne, LED-owe lampy po zmroku wyglądają jakoś tak smutno…
Szalony maluch z charakterem. Zobacz test Toyoty GR Yaris!
Jakie jest wnętrze nowego Hyundaia i20N?
Sportowe fotele doskonale spełniają swoją funkcję, mają dobrze dobraną twardość i świetnie obejmują ciało, kiedy zachce Ci się wypróbować ten samochód na krętej drodze. Sterowanie jest łatwe jak w każdym i20. Hyundai produkuje samochody, które są bardzo ergonomiczne, a ich systemy multimedialne – tutaj ekran o przekątnej 10,25 cala – są łatwe w użyciu nawet dla ludzi nieśledzących nowinek technologicznych
À propos nowinek – są tutaj też cyfrowe zegary. To dziwne, bo w nowym i30N ich nie ma. Po pierwszym spojrzeniu jednak już wiem, że wolę analogowe. Ten samochód dostał też pięcioro drzwi i nie ma możliwości zamówienia wersji 3-drzwiowej. To ukłon w stronę praktyczności, bo dzięki temu bez większych ceregieli do środka zmieszczą się cztery dorosłe osoby. Bagażnik ma 352 litry pojemności, a w takim miejskim łobuzie więcej nie potrzeba.
Co pod maską?
Pod maską uturbione, benzynowe 1.6. Moc 204 KM teoretycznie jest duża, patrząc na wielkość samochodu i jego masę (tylko 1190 kg), ale jednak drobiazgi zdradzają, że nie jest to stworzona do sportu jednostka. Kiedy próbuję rozgrzany silnik wkręcić na obroty, reaguje on z lekkim ociąganiem, jakby koło zamachowe było zbyt ciężkie. Motor jest za to bardzo przyjazny w codziennym użytkowaniu, bo jego 275 Nm rozłożone jest równo między 1750 a 4500 obrotów na minutę, czyli w zakresie, z którego najczęściej korzystamy. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 6,7 sekundy, a prędkość maksymalna to 230 km/h.
W trybie sportowym brzmienie jest całkiem przyjemne, ale pamiętajmy, że – znak naszych czasów – wzmocnione przez głośniki. Największym zaskoczeniem jest spalanie. Po spokojnej kilkudziesięciokilometrowej jeździe ekspresówką z prędkością 95 km/h na tempomacie zegary pokazały średnie zużycie 4,7 litra/100 kilometrów.
Jaki jest najszybszy kompakt na Nurburgingu?
Jak jeździ nowy Hyundai i20N?
Hyundai i20N jest twardy. I to w dosłownym sensie. Niestety nie ma adaptacyjnych amortyzatorów, dlatego zawieszenie zawsze wyraźnie informuje nas o stanie nawierzchni. Oczywiście z takim zawiasem preferuje gładki, równy asfalt, ale przecież takie auto najbardziej lubi kręte drogi lokalne, więc po prostu trzeba się przyzwyczaić. Tym bardziej że przyczepność jest bardzo dobra, a granica, za którą i20N wylatuje z trasy, położona jest bardzo daleko. Dlaczego? Na przedniej osi jest mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu, czyli potocznie mówiąc – szpera, a to w wydatny sposób poprawia trakcję tego auta w zakrętach. Kiedy wchodzisz szybko w łuk, oba koła otrzymują moment obrotowy, a dzięki temu możesz szybciej dodać gazu i sprawniej wyskoczyć z zakrętu. To się sprawdza, choć zewnętrzne tylne koło potrafi się w takiej sytuacji podnieść, a auto wygląda wtedy jak psiak załatwiający swoją fizjologiczną potrzebę.
Gadżety dla fanów sportowej jazdy
Hyundai jest lekki, a dzięki temu hamulce, które nie wyglądają może zbyt imponująco, poza czerwonymi zaciskami, działają świetnie, dają się łatwo dozować i zatrzymują auto momentalnie. Przyciskiem „REV” na kierownicy możemy też włączyć międzygaz, który synchronizując prędkość obrotową silnika z wałem, pozwala na bardziej płynne redukcje. Na koniec tematu prowadzenia nie sposób nie wspomnieć o funkcji Launch Control, dającej optymalny start. Nie zapominajmy, że jest też tradycyjny ręczny, co fanom zamiatania tyłem na mokrej lub śliskiej nawierzchni daje dodatkowe możliwości.
Jaki videorejestrator wybrać? Doradzamy!
Werdykt
Usportowiony koreański maluch jest dobrze przygotowanym samochodem, któremu jednak do maestrii i charakteru GR Yarisa dużo brakuje. To prawda, że jest dużo tańszy (99 900 zł Hyundai kontra 148 900 zł Toyota – ceny wyjściowe), wolniejszy i nie ma napędu na cztery koła, ale nie ma też jego charyzmy. Toyota GR Yaris bawi się formą, jest samochodem niezwykle szybkim i zwinnym, a jednocześnie wyzwalającym bardzo pozytywne emocje i uśmiech na twarzy nawet podczas spokojnej jazdy. Hyundai i20N został zaprojektowany ze śmiertelną powagą, a inżynierowie prawdopodobnie osiągnęli szczyty możliwości w budżecie, jaki otrzymali. Kupując takie auto, nie kierujemy się jednak tylko suchymi danymi. W tego typu hot hatchu ważne są rzeczy, które ciężko opisać, trzeba je poczuć na własnej skórze. W Hyundaiu nie poczułem zbyt wielu emocji, ale obiecuję, że ten samochód dostanie ode mnie jeszcze drugą szansę podczas dłuższego testu.