Hyundai Kona to crossover segmentu B. Auto jest dostępne w Polsce zarówno w wersji spalinowej, hybrydowej, jak i w pełni elektrycznej. Mieliśmy okazję pokonać kilkaset kilometrów tą ostatnią, w pełni elektryczną wersją. Dokładniej, uboższą odmianą elektrycznej Kony, ze słabszym silnikiem i mniejszym akumulatorem. Silnik modelu Hyundai Kona Electric 39,2 kWh może i jest słabszy, ale auto, którym jeździliśmy do słabych wcale nie należy.
Miejski SUV na prąd – jak wygląda?
Hyundai Kona Electric z zewnątrz prezentuje się jak typowy przedstawiciel nowoczesnych B-crossoverów, czyli miejskich, niedużych SUV-ów. To auto pod względem gabarytów zbliżone do takich modeli jak Kia Stonic, Peugeot 2008 czy Škoda Kamiq. O tym, że mamy do czynienia z wersją w pełni elektryczną informuje nas kompletnie zabudowana maskownica grilla, której w wersjach spalinowych czy hybrydowych Kony po prostu nie ma – tam grill jest widoczny.
Kona nie jest dużym autem. Długość 4180 mm, szerokość 1800 mm, wysokość 1570 mm to gabaryty typowe dla segmentu miejskich SUV-ów/crossoverów. Auto stylistycznie nie stara się być “na siłę” elektrykiem – wygląda normalnie, co naszym zdaniem jest zaletą.
Hyundai Kona Electric – testowana wersja
Hyundai oferuje na polskim rynku dwie odmiany elektrycznej Kony. W mocniejszym wydaniu elektryczny silnik generuje do 204 KM mocy i czerpie energię z zespołu akumulatorów o pojemności 64 kWh. W słabszej wersji, którą dysponowaliśmy moc elektrycznego napędu to 136 KM, a akumulatory mają pojemność 39,2 kWh. Warto jednak zapamiętać istotny szczegół: moment obrotowy obu odmian silnikowych elektrycznej Kony jest identyczny: maks. 395 Nm. I to naprawdę czuć! W obu odmianach moc zespołu napędowego przekazywana jest na przednią oś. Wersji 4×4 nie ma.
Hyundai Kona Electric – wsiadamy. Singiel czy rodzinka?
Do pierwszego rzędu trudno mieć jakieś zastrzeżenia. Fotele mają dość głębokie siedziska, dzięki czemu siedzi się wygodnie – ich regulacja jest manualna. Nie zabrakło licznych schowków, podłokietnika (choć bez regulowanej wysokości), czy półki pod tunelem środkowym z gniazdami elektrycznymi (12 V i USB). Kierowca dodatkowo ma jeszcze schowek na smartfon z kolejnym gniazdkiem USB do ładowania.
Hyundai Kona Electric to formalnie auto pięcioosobowe. Zaletą jest brak tunelu środkowego, dzięki czemu trzecia osoba, która usiądzie w środku tylnego rzędu siedzeń będzie mieć miejsce na stopy. Niestety problemem Kony jest jednak ogólnie niezbyt duża ilość miejsca na kolana w drugim rzędzie. Gdy nasz tester (177 cm wzrostu) usiadł sam za sobą w elektrycznej Konie, kolana przylegały bezpośrednio do sztywnego oparcia przedniego fotela. Z miejscem nad głową problemu nie było. Z tyłu jest podłokietnik ze schowkami na napoje, w kieszeniach znajdziemy niewielkie schowki. Są też siateczki na oparciach przednich foteli, ale ze względu na niezbyt dużo miejsca na kolana ich użyteczność jest nieco ograniczona. Szczerze pisząc w mniejszym Nissanie Micra miejsca na nogi z tyłu mieliśmy więcej niż w teoretycznie większej, elektrycznej Konie. Odpowiadając zatem na pytanie “singiel czy rodzinka?” – raczej singiel, co najwyżej para. Z małymi dziećmi z tyłu.
Hyundai Kona Electric – kokpit
Auta elektryczne nie mają skrzyni biegów w tradycyjnym wydaniu znanym z aut spalinowych. Jednak w elektrycznej Konie w ogóle nie ma czegoś takiego jak skrzynia biegów. W konsoli środkowej zamiast jakiegoś ekwiwalentu gałki automatycznej skrzyni producent umieścił po prostu zestaw przycisków: do przodu, do tyłu, “bieg” parkingowy i przycisk wrzucający “luz”. Nam to jakoś specjalnie nie przeszkadzało, bardzo szybko można się przyzwyczaić.
Pokładowy system multimedialny Kony jest łatwy w obsłudze i daje spore możliwości personalizacji. Dla tych, którzy wolą na ekranie w aucie mieć aplikacje znane ze smartfona Kona udostępnia funkcje Apple CarPlay i Android Auto. Wbudowany system nawigacyjny potrafi podpowiadać kierowcy gdzie znajdzie najbliższą ładowarkę, ale baza dostępnych punktów ładowania nie jest aktualna. System pokładowy informuje np. o ładowarkach sieci GreenWay, ale nie o wszystkich. Podczas ładowania Kony w punkcie ładowania należącym do sieci GreenWay w miejscowości Chromna na krajowej “dwójce” za Siedlcami, auto sugerowało że najbliższy punkt ładowania tej sieci znajduje się nie… 2 metry od auta (jak było faktycznie) lecz… 86 km dalej. Tradycyjnie lepszym rozwiązaniem jest posiłkowanie się dodatkowymi aplikacjami mobilnymi dla posiadaczy aut elektrycznych, np. PlugShare.
Hyundai Kona Electric – jazda po mieście
Kiedy odebraliśmy nasz egzemplarz elektrycznej Kony z parku prasowego producenta, komputer pokładowy sugerował, że w pełni naładowane auto będzie w stanie przejechać 246 km. W specyfikacji producenta zasięg zgodnie z WLTP dla testowanej przez nas wersji Hyundai Kona Electric wynosi 289 km. Naszym zdaniem to jak najbardziej realny wynik, pod warunkiem, że wiemy jak jeździć oszczędnie autem elektrycznym.
Podczas jazdy po mieście na dystansie 35 km udało nam się zejść ze średnim zużyciem energii do poziomu 9,6 kWh/100 km. Przy czym nie korzystaliśmy podczas tej próby z ekstremalnie oszczędnego trybu Eco+. To pokazuje, że elektryczna Kona świetnie radzi sobie z rekuperacją. Jej stopień reguluje się za pomocą łopatek kierownicy, które w tym przypadku nie służą do zmiany biegów (bo tych nie ma) lecz właśnie do ustawiania siły hamowania silnikiem i odzysku energii kinetycznej do akumulatorów. W zasadzie po ustawieniu najwyższego (dostępne są trzy stopnie ustawień) poziomu rekuperacji, podczas normalnej jazdy po mieście praktycznie nie trzeba używać fizycznych hamulców – w większości przypadków wystarcza hamowanie rekuperacyjne silnikiem.
Z drugiej strony elektryczna Kona to auto bardzo dynamiczne w miejskim zakresie prędkości. Dozwolone 50 km/h Kona uzyskuje w czasie niespełna 2,5 sekundy. I tak – mówimy cały czas o “słabszej” wersji tego samochodu. Bardzo duży moment obrotowy dostępny od zera robi swoje.
Hyundai Kona Electric – jazda pozamiejska
Katalogowo Hyundai Kona Electric z akumulatorem 39,2 kWh i silnikiem 136 KM przyśpiesza od 0 do 100 km/h w czasie 9,7 sekundy. Tymczasem auto testowe, którym dysponowaliśmy było w stanie osiągnąć 100 km/h w czasie zaledwie 8 sekund. Skąd ta różnica? Zachowawcze parametry dynamiki muszą pochodzić z procedury homologacyjnej, a ta była realizowana w momencie wejścia auta na rynek. W międzyczasie Hyundai naszym zdaniem poprawił oprogramowanie sterujące pracą elektrycznego zespołu napędowego, co przełożyło się na lepszą dynamikę, ale ponownie procedury homologacyjnej już nie przeprowadzono – w przypadku elektryków nie ma “ciśnienia”, bo nie trzeba badać aut ponownie, by spełniały coraz bardziej wyśrubowane normy emicji – elektryki są zeroemisyjne.
W rezultacie dynamika elektrycznej Kony w jej “słabszym” wydaniu jest więcej niż wystarczająca. Oczywiście w podróży po drogach krajowych zużycie energii jest już większe, jednak jadąc spokojnie i zgodnie z przepisami średnie zużycie energii na 160 km trasie wyniosło 14,4 kWh/100 km, co należy uznać za świetny wynik.
Jest tylko jeden szkopuł. W mieście Kona przemieszcza się praktycznie bezgłośnie – słychać jedynie szum opon i… miejski zgiełk przebijający się do kabiny z zewnątrz. Za to poza miastem, gdy rozpędziliśmy Konę na chwilę do maksymalnej legalnej prędkości autostradowej (140 km/h), w środku było już irytująco głośno. Zdecydowanie wygodniej jest podróżować z mniejszą prędkością na autostradzie – nie tylko będzie ciszej, ale też dalej zajedziemy.
Hyundai Kona Electric – czas ładowania
Elektryczną Konę można ładować ze zwykłego gniazdka jednofazowego (230 V – ładowarka na wyposażeniu pojazdu), z miejskich ładowarek na prąd zmienny (gniazdko Mennekes) lub maks. 50 kW ładowarek na prąd stały (gniazdo CCS – więcej na temat gniazd znajdziecie w naszym poświęconym im materiale pt. “Jak naładować elektryka?”). W przypadku skorzystania z szybkiej ładowarki, akumulator osiągnie 80 proc. pojemności w niecałą godzinę. Zdecydowanie nie opłaca się doładowywać Kony z szybkiej ładowarki do pełna, bo czas ładowania z 80 do 100 proc. to… kolejna godzina. Po prostu komputer sterujący ładowaniem zmniejsza drastycznie moc prądu wejściowego. Chcąc naładować auto do pełna najlepiej robić to w domu, z gniazdka. Niestety ładowanie z gniazdka jest długotrwałe – całkowicie rozładowaną Konę 39,2 kWh z 230 V trzeba ładować 19 godzin. Z jednej strony – długo, z drugiej w praktyce nie wyobrażamy sobie sytuacji, by auto rozładowywać kompletnie do zera. W przypadku, gdy potencjalny nabywca Kony dysponuje garażem i zainwestuje w wallboksa trójfazowego będzie mógł naładować do pełna auto w ok. 6 godzin.
Hyundai Kona Electric – ceny, czy warto i dla kogo to auto?
Hyundai Kona Electric mile zaskakuje dynamiką, zapewniając ponadprzeciętną przyjemność z jazdy, szczególnie w mieście. W dalszych trasach akumulator 39,2 kWh może okazać się niewystarczający, dlatego osobom, które co jakiś czas zamierzają wypuścić się dalej radzimy wybrać wersję z większym akumulatorem. Aktualnie Hyundai oferuje wersje 39,2 kWh elektrycznego modelu Kona w obniżonej cenie, dzięki czemu możliwe jest skorzystanie z dopłat rządowych w ramach programu “Zielony Samochód”, poniżej przykładowe oferty producenta:
Jednak egzemplarz testowy, z którego korzystaliśmy to wersja nieco droższa. Nasz egzemplarz testowy w charakterystycznym kolorze Tangerine Comet (dopłata 2500 zł) w bogatszej wersji Premium (dopłata 13 600 zł) wyceniony został na 174 500 zł.
Reasumując Kona to wygodne (dla dwóch osób) auto o ponadprzeciętnej dynamice, które jednak możemy polecić osobom z własnym domem i garażem. Jeżeli nie masz dostępu do gniazdka elektrycznego dla takiego auta, to bazowanie wyłącznie na ładowarkach miejskich nie ma sensu.