Dzisiaj egzotyczne limuzyny wprost z Kraju Kwitnącej Wiśni. W Polsce większość Y33 ma pod maską doładowany silnik VQ30DET o fabrycznej mocy 270-280 KM, napęd na tył i wstęp na każdy spot „japończyków”. Czy tego typu autem w ogóle warto się zainteresować? I czy jego eksploatacja wiąże się z dużymi problemami?
Trochę historii
Przedostatnia generacja limuzyn klasy średniej wyższej Nissana (Y33) była wytwarzana między 1995 a 2001 r., ale poszczególne modele różniły się w latach produkcji. Najpopularniejszą w Polsce Cimę wypuszczono np. dopiero w 1997 roku i produkowano do 2001. Ten model miał też ramkowe szyby a oprócz silnika VQ30DET (czyli turbo V6) montowano w nim jedynie V8 (VH41DE; także z napędem 4×4!). Cima jest też minimalnie większa, ma inną deskę rozdzielczą od pozostałych Y33 (czyli Cedrica, Glorii i Leoparda) a do tego często lepsze wyposażenie. Cima jako jedyna wśród Y33 oferowana była jako Infiniti (Q45; tylko z V8). Ta wersja Y33 miała kierownicę z lewej strony (chociaż pojedyncze Cedriki i Glorie też się takie zdarzają np. na rynku bliskowschodnim). Cedric i Gloria miały dokładnie takie same nadwozia, ale oferowano w nich dwa wzory przednich lamp (podwójne okrągłe i pojedyncze klasyczne). Leopard miał inne nadwozie i dokładnie takie samo wnętrze jak Cedric i Gloria. Wszystkie trzy modele nie miały ramek w szybach. Topowym motorem w tej bezramkowej trójce był wspomniany już VQ30DET (wersje Gran Turismo Ultima) ale była też jego wersja wolnossąca, RB25DET (jako jedyny z napędem 4×4) a nawet diesel.
Nissan Y33 w Polsce
Rynek polski w zasadzie nie istnieje. Większość Y33, które jeżdżą po Polsce sprowadziła pewna firma z Łazisk Górnych. Tylko pojedyncze egzemplarze pojawiły się u nas z innych źródeł (np. z Irlandii). W tej chwili mamy kilkanaście Cim i pojedyncze sztuki pozostałych aut (jedna Gloria, dwa Leopardy). O Y33 najłatwiej na Wyspach Brytyjskich, ale czasem zdarza się, że Gloria i Cima pojawią się w Holandii lub Skandynawii. Do tego dochodzi rynek japoński oraz czasem amerykański (ale koszty transportu morskiego są coraz wyższe). Wszystkie mają oczywiście kierownicę z prawej strony, zazwyczaj nie posiadają skórzanej tapicerki (Japończycy za nią nie przepadają) a pod maską znajduje się topowe VQ30DET.
Ile kosztuje Nissan Y33?
Zwykle niezarejestrowane Cimy wystawiane są w Polsce za około 30 tys. zł. Niestety z uwagi na rosnące ceny w Japonii oraz coraz wyższe koszty transportu morskiego, źródło powoli wysycha. Do tego trzeba doliczyć wysokie koszty rejestracji, w Polsce aut z kierownicą z prawej strony i z krótkim numerem VIN rejestrować nie można. Pozostaje zrobienie tego w innym kraju Unii Europejskiej, gdzie w przeciwieństwie do Polski jest to możliwe. Inną opcją jest dopisanie do kolekcji samochodów zabytkowych. Po zakupie warto mieć też trochę na ogarnięcie auta, bo chociaż samochody z Japonii są w dobrym stanie technicznym i mało jeżdżą, to zwykle to i owo od stania już się w nich popsuło. Ceny zarejestrowanych Y33 w Europie oscylują zwykle w okolicach 10 tys. euro (wersje z VQ30DET, z jakimś gwintem i ładnym japońskim kołem), ale też można je policzyć na palcach jednej ręki.
Co może się popsuć?
Większość dostępnych aut nie jest skorodowana, może wymagać jednak polakierowania z uwagi na klar zniszczony od promieni słonecznych (niestety dość typowy problem aut z rynku japońskiego). Jak na starego Nissana przystało, zabezpieczenie antykorozyjne nie jest najlepsze, jeśli więc bierzecie pod uwagę jazdę zimą, warto zainwestować w dodatkowe zabezpieczenia. Pod względem mechanicznym Nissan jest dość odpornym autem, ale wiek i zaniedbania mogą zrobić swoje. Przed zakupem koniecznie trzeba posłuchać, czy w VQ30DET nie hałasuje rozrząd, bo jego wymiana jest dość droga. Olej trzeba zmieniać co 10 tys. km i stosować wysokiej jakości (najlepiej taki jak do Z-etki). Zdarzają się także wycieki – typowym jest ten z uszczelniacza między silnikiem a skrzynią biegów. Uszczelka pasuje z Nissana 350Z i jest tania, ale jest przy tym sporo pracy. Problemów mogą dostarczyć też cewki zapłonowe, ale da się dopasować np. z Maximy, a po drobnej przeróbce pasują nawet z VAG-a. Nissan może mieć też problemy z elektryką, wśród typowych wymienia się niedziałające zegary. Czasem wystarczy je przelutować, a innym razem należy szukać zaśniedziałego stylu w wiązce. W tak wiekowym aucie napraw może wymagać też zawieszenie. Gdy uszkodzimy nadwozie lub wnętrze, możemy mieć spore problemy z częściami, ale już te mechaniczne nie są zazwyczaj dużym wyzwaniem. Nissan w latach 90. składał swoje auta z tych samych klocków i nawet jeśli najpopularniejszy tu silnik VQ30DET występował tylko w dwóch generacjach Y i w żadnym innym seryjnym Nissanie, części do niego pasują z Z-etki, z Maximy, ze Skyline’a a czasem nawet z jakiś dostawczaków.
Podsumowanie
Y33 to fajny samochód zarówno do cruzingu po mieście, jak i dalszej podróży. Oczywiście trzeba wybaczyć mu kierownicę z prawej strony i spore spalanie (na szczęście tylko w mieście; w trasie do 130 km/h spala 11-12 litrów). Daje za to bardzo dużą przyjemność jazdy egzotykiem bez szczególnych wyrzeczeń. Y33 są komfortowe i dość nowoczesne a w najpopularniejszej u nas wersji z V6 turbo także całkiem żwawe. Do pełni szczęścia brakuje w nich w zasadzie tylko szpery (pasuje z 350Z; wymaga jedynie dołożenia mocowania pod czujnik ABS-u) i manualnej skrzyni biegów. Ta, która jest (czterobiegowa z elektrycznym nadbiegiem) dość dobrze sobie radzi i jest trwała, ale co manual to manual! Minus za brak możliwości eksploatacji zimą (obawa o korozję).