Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

TEST. Mazda MX-30 – coś więcej niż akumulator na kołach

Mazda MX-30, ustępuje zasięgiem, ale pod względem jakości wykończenia i dawanej przyjemności z jazdy, auto zostawia konkurencję w tyle.
Mazda MX-30
Mazda MX-30 (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Mazda MX-30 to pierwsze, w pełni elektryczne auto w ofercie japońskiej marki. Inżynierowie z Hiroshimy poważnie podeszli do kwestii zrównoważonej emisyjnie elektromobilności. Opracowali auto elektryczne, które nie jest drastycznie inne od aut spalinowych i nie chodzi tylko o “budę” (wszak Mazda CX-30 jest bardzo podobna), lecz raczej o wrażenia z jazdy. Te są zdecydowanie bardzo pozytywne, jednak to nie jest auto dla każdego – i nie chodzi o cenę.

Mazda MX-30 – zrównoważone parametry

Mazda MX-30 to naprawdę ładne auto, w którym wyraźnie widać, że przywiązywano wagę do detali (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Projektanci Mazdy wzięli sobie do serca opracowanie samochodu, który byłby naprawdę ekologiczny, jednocześnie ta ekologia nie oznacza jazdy na wielkiej baterii opakowanej w ekologiczny karton na kołach. Mazda MX-30 wyposażona jest w relatywnie niewielki akumulator o całkowitej pojemności 35,5 kWh (użyteczna to 32 kWh). Jak na auto stricte elektryczne, to jedna z mniejszych pojemności wśród aktualnie dostępnych na rynku samochodów na prąd, ale dzięki temu podczas jazdy auto szybciej zrównoważy ślad węglowy z produkcji mniejszej baterii.

“Tylko 200 km?!!!” – w mieście w zupełności wystarczy, realnie i tak jest mniej niż 200 km (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Automatycznie przekłada się to także na zasięg. Mazda deklaruje, że modelem MX-30 można pokonać 200 km. Owszem, to jest możliwe, ale nie w przypadku, który ma w głębokim poważaniu ekojazdę i muskanie pedału przyśpieszenia z maksymalną delikatnością. Od razu zatem uściślijmy – Mazda MX-30 to auto przede wszystkim do miasta. Oczywiście auto jest tak zestrojone i wykończone, że także jazda na dłuższych dystansach będzie wygodna. Jednak, jeżeli nie masz w sobie zmysłu stratega zdolnego do umiejętnego planowania tras, przystanków na ładowanie z uwzględnieniem opcji awaryjnych (ładowarka może nie działać) to… odpuść sobie.

Piękny, charakterystyczny lakier Soul Red Crystal to najdroższe umaszczenie tego auta (8900 zł) – fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com

Mazda MX-30 zapewni Ci komfortową, bezstresową jazdę po mieście, z którego wieczorem wracasz do własnego garażu i podłączasz auto do wallboksa. Rano Mazda MX-30 znowu będzie gotowa na kolejne, miejskie wyzwania. Swego czasu marka oferowała w Polsce przy zakupie tego modelu, ładowarkę typu wallbox za symboliczną złotówkę. Teoretycznie ta akurat promocja już się skończyła, ale… negocjuj, zawsze negocjuj. Bo wallbox to zdecydowanie coś, w co warto zainwestować decydując się na model MX-30. Oczywiście zakładając, że dom z garażem już masz. Mieszkasz w bloku i nie masz jak ładować auta w domu? Zapomnij. Nie tylko o MX-30, ale w ogóle o jakimkolwiek “elektryku”.

Modny miejski SUV

Mazda MX-30 (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Patrząc na Mazdę MX-30 trudno cokolwiek zarzucić stylistyce tego modelu. Jakże modna dziś bryła SUV-a/crossovera przyciąga wzrok. Absolutnie genialny lakier i dopieszczone detale. Gabarytowo MX-30 jest niemal identyczny ze spalinowym CX-30, ale wizualnie auta te różni sporo. To nie jest tak, ze MX-30 to po prostu elektryczne CX-30. To zupełnie inne auto. Odmienny pas przedni, inny kształt crossoverowych nadkoli, zupełnie inny system otwierania tylnych drzwi – różnic jest jeszcze więcej. Identyczna jest tylko długość (4395 mm), szerokość (1795 mm) i rozstaw osi (2655 mm) obu modeli japońskiego producenta.

Co ją napędza?

To nie jest w żadnym razie sportowe auto, ale na dynamikę nie można narzekać (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Mazda MX-30 jeździ dzięki elektrycznemu silnikowi Mazda e-SkyActiv. Motor ten generuje 145 KM mocy i 270 Nm momentu obrotowego dostępnego od zera – cecha typowa dla aut elektrycznych. W efekcie mimo, że przyśpieszenie “na papierze” nie jest szczególnie imponujące: Mazda MX-30 pierwszą setkę osiąga po 9,7 sekundy. Jednak w mieście wystarczą znacznie niższe prędkości, a w tym zakresie dynamika MX-30 jest bardzo dobra, pierwsze 50 km/h osiągnęliśmy po 3,5 sekundy. Zresztą wrażenia z jazdy są bardzo dobre, w zakresie legalnych prędkości absolutnie nie czuć, by temu autu brakowało mocy. Zadbano też o akustyczne “wrażenia”. Podczas przyśpieszania z głośników auta wydobywa się symulowany dźwięk silnika. Nie jest w żadnym razie męczący czy drażniący, raczej to taki element paradoksalnie podkreślający ciszę we wnętrzu. Niemniej tego sztucznego brzmienia wyłączyć się nie da – nie udało nam się znaleźć takiej opcji w menu systemu pokładowego auta.

Z przodu komfortowo, z tyłu – jak w samolocie

Specyficzny sposób otwierania drzwi Mazda stosowała już wcześniej, tyle, że nie w SUV-ie, a w sportowym modelu RX-8 (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Najwyższy czas zaprosić Państwa do środka. Mazda MX-30 z całą pewnością jest autem dla dżentelmenów. Już wyjaśniamy dlaczego. Chcąc wsiąść z przodu, nie ma najmniejszego problemu – drzwi przednie otwierają się bardzo szeroko. Jeżeli jednak ktoś chce wejść do tyłu, trzeba najpierw otworzyć przednie drzwi. Następnie kierowca (lub pasażer z przodu, zależnie z której strony wsiadamy na tylną kanapę) muszą wysiąść.

Paradoksalnie, gdy już wejdziemy do tyłu, siedzi się dość wygodnie (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Trzeba też odpiąć pasy. Nie da się otworzyć tylnych drzwi z zapiętymi przednimi pasami, bo punkt mocowania pasów jest przypięty do słupka B, który jest częścią właśnie tylnych drzwi. Wreszcie chcąc ułatwić osobie siadającej z tyłu zajęcie miejsca należy przesunąć do przodu przedni fotel i oparcie – nie da się tego zrobić szybko, mechanicznie jak w wielu trzydrzwiowych, pięciomiejscowych autach. Obsługa fotela jest elektryczna – naciskamy i… czekamy.

Czy to pas startowy? Czy właśnie startujemy? 😉 Z tyłu okienka jak w samolocie. Niektórzy mówią, że jak w łodzi podwodnej. Nie wiedzą co mówią. W łodzi podwodnej nie ma okienek. (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Jak już wpadniesz/przeciśniesz się na tylną kanapę Mazdy MX-30 to siedzi się dość wygodnie, pod warunkiem, że nie masz wzrostu koszykarza. Nasz tester (177 cm wzrostu) gdy usiadł sam za sobą przed kolanami miał ze 2-3 cm luzu i równie niewiele nad głową. Do tego te małe okienka… Czy jak byliście mali, lubiliście się bawić w chowanego i chowaliście się do szafy? Tak? Pokochacie tylną kanapę Mazdy MX-30.

Ekologia i minimalistyczny szyk? Tu udało się to połączyć

Kokpit Mazdy MX-30, szykowni i ekologicznie jednocześnie (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Z przodu, wnętrze Mazdy MX-30 zdecydowanie zachęca do zajęcia miejsca w pojeździe. Materiały? Tworzyw nie brakuje, ale są one dobrej jakości. Za to mamy też ciekawostki.

Wygląda jak tkanina, ale to przetworzone butelki PET (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Na przykład górną część boczków drzwi wykończono jakby szarą szorstką tkaniną – ten materiał powstał z przetworzonych butelek PET. Daje się zauważyć staranność wykonania kokpitu. Nie zabrakło udogodnień takich jak gniazda USB, czy nawet zwykłe “domowe” gniazdko 230 V umieszczone z przodu. Rzadko spotykany bajer.

Wykończenie z korka w kabinie pasażerskiej (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Niektóre elementy wnętrza, jak np. otwierane klapki pojemników na napoje (patrz powyższe zdjęcie) czy szeroka głęboka półka pod pływającą konsolą pomiędzy kierowcą a pasażerem pokryto korkiem. Zaskakujący materiał we wnętrzu auta, ale wygląda to naprawdę dobrze. Nawiązuje też do historii japońskiej firmy, bo Mazda wcale nie zaczynała od samochodów, a od drewna korkowego właśnie. Zresztą to nie precedens, w końcu Peugeot istnieje dłużej niż motoryzacja i zaczynał od mody czy rowerów – wróćmy jednak do Mazdy.

Wsparcie kierowcy i technika

Mazda MX-30 (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Użyczony nam egzemplarz to Mazda MX-30 w topowej wersji wyposażeniowej Enso. Jednak od razu warto zaznaczyć, że Mazda stosuje inną politykę niż niemieccy producenci – już bazowa odmiana Mazdy MX-30 Kai jest bogato wyposażona pod względem systemów bezpieczeństwa, czy komfortu. Na przykład w każdej odmianie wyposażenia (Kai, Kanjo, Hikari, Enso, czy limitowanej First Edition) otrzymamy system rozpoznający znaki ograniczenia prędkości, wspomaganie utrzymania na pasie ruchu, czy adaptacyjny tempomat. W każdej MX-30 znajdziemy też monitoring ruchu poprzecznego podczas cofania, czujniki parkowania, kamerę cofania, czy monitorowanie martwego pola. Odmiana Enso dodatkowo ma asystenta jazdy w korku, aktywny monitoring ruchu poprzecznego (zarówno z przodu, jak i z tyłu) z awaryjnym hamowaniem, czy system kamer 360. Warto podkreślić obecność kamery cofania w każdej wersji wyposażeniowej, bo widoczność do tyłu w tym aucie jest bardzo słaba. Kamera z czujnikami skutecznie to rekompensuje.

Centralny ekran systemu multimedialnego jest czytelny (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Kierowca ma do swojej dyspozycji aż cztery ekrany. Powyżej widzimy główny ekran systemu multimedialno-nawigacyjnego Mazdy. W tunelu środkowym jest również ekran sterujący funkcjami ogrzewania i klimatyzacji i ten jest dotykowy. Ponadto kierowca ma też przed sobą częściowo wirtualną tablicę rozdzielczą. Wskaźniki poziomu ładowania czy aktualnie użytej mocy/rekuperacji są analogowe, ale pośrodku znajduje się już ekran LCD o konfigurowalnej zawartości.

Średnie zużycie na poziomie 17,7 kWh dowodzi, że da się zejść poniżej sugerowanych przez Mazdę 19 kWh i zasięg 200 km jest do osiągnięcia (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Możemy na nim wyświetlić oprócz prędkości i zasięgu, także np. średnie zużycie energii. W specyfikacji producenta jest to 19 kWh. Nam, jak widzicie powyżej, udało się zejść do 17,7 kWh.

Jak się tym jeździ?

Mazda MX-30 (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Mazda MX-30 to zdecydowanie “miejski zwierz”. Cisza i komfort podróży izolują od zgiełku miasta, jednocześnie bezpretensjonalna dynamika, lekkość prowadzenia (lekka, niewielka bateria) sprawia że auto dostarcza naprawdę przyjemności z jazdy. Nie frajdy w ujęciu “torowym”, tylko zwykłej, spokojnej miejskiej podróży.

Mazda MX-30 (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Mazda nie oferuje żadnych trybów jazdy, wpływ na zachowanie samochodu można mieć za pomocą łopatek przy kierownicy, które sterują poziomem rekuperacji. Mamy dwa poziomy mocniejszej rekuperacji, poziom “zerowy” i – tu się robi ciekawie – dwa poziomy “żeglowania”. Naciskając prawą łopatkę dwa razy zauważamy, że pod odjęciu nogi z pedału gazu, hamowanie przez opór zauważalnie słabnie, a auto bardzo płynnie toczy się wprzód. Co z odzyskiwaniem energii? Bez względu na poziom rekuperacji, każde lekkie hamowanie uaktywnia odzysk energii. Gdy hamujemy mocniej i energia odzysku jest zbyt duża, wtedy rekuperacja automatycznie się odłącza i do gry wchodzą klasyczne hamulce. To kolejny powód, dla którego tą Mazdą MX-30 warto jeździć płynnie. Auto wręcz do tego zachęca.

Ładowanie – jak jest naprawdę?

Ładowanie do 80% trwa ok. godzinę. Do 100% dwukrotnie dłużej (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Skoro akumulator ma pojemność 35,5 kWh to ładowarka 50 kW (taka jak na powyższym zdjęciu) powinna zapełnić baterię w niecałą godzinę, prawda? Niestety, nie. Żaden akumulator nie przyjmie pełnej akceptowalnej mocy przez cały czas ładowania. Podobnie jest w MX-30. Mazda akceptuje moc do 50 kW. Jednak podczas naszych testów maksymalna zaobserwowana moc podczas ładowania to nieco ponad 35 kW – oczywiście może to być kwestia ładowarki, a nie auta. Im bardziej akumulator był zapełniony, tym bardziej szybkość ładowania spadała. Od 10% do 80% auto naładowaliśmy w godzinę i kwadrans (75 minut). To rzeczywisty czas ładowania Mazdy MX-30 na ładowarce 50 kW sieci Greenway od 10% do 80%. Kolejne 20% do pełnego napełnienia baterii trwało jeszcze ponad 50 minut dłużej. Łączny czas ładowania na “szybkiej” ładowarce widzicie na poniższym obrazku:

Rzeczywisty czas ładowania testowego egzemplarza Mazdy MX-30 na “szybkiej” ładowarce (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Czy warto?

Mazda MX-30 to auto nie dla każdego, ale jeżeli wybierzesz je świadomie – nie zawiedzie (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Niewielki akumulator i zasięg w Maździe MX-30 jest rekompensowany przyjemnością, jaką to auto daje podczas jazdy. Nie tak dawno testowaliśmy innego elektrycznego crossovera: model Hyundai Kona Electric. Koreańskie auto w wersji tańszej, z niewiele większym od Mazdy akumulatorem 39,2 kWh, nam się podobało. Jednak w kontekście komfortu, wykończenia i przyjemności z jazdy, Kona w zestawieniu z Mazdą MX-30 wypada zauważalnie gorzej. Japończycy ze swoim MX-30 grają pod tym względem w zupełnie innej lidze. Biorąc pod uwagę, że testowany przez nas wcześniej Hyundai Kona Electric kosztował 174500 zł, a Mazda MX-30 w topowej odmianie Enso startuje od 156900 zł, to nawet bym się nie zastanawiał, które auto wybrać.

Jednak jeszcze raz podkreślamy, to auto dla posiadacza domu, z garażem i wallboksem, do jazdy po mieście, a nie w długie trasy, i raczej dla dwóch osób, niż większej liczby pasażerów. Przy takim scenariuszu Mazda MX-30 ma jak najbardziej sens.

Total
0
Shares