Sprawdzasz statusy w sieciach społecznościowych co 5 minut? Bez smartfonu i jego dotykowego ekranu nie wyobrażasz sobie życia? Tradycyjne przyciski są dla Ciebie passe? Jeżeli akurat szukasz auta, być może przypadnie Ci do gustu nowy Leon. Jeżeli hiszpańskim projektantom chodziło o usunięcie z kokpitu maksimum fizycznych przycisków, to ten zabieg udał im się zamaszyście niczym machnięcie peleryną przez torreadora. A poza tym? To ładny, bardzo funkcjonalny kompakt, z kilkoma świetnymi pomysłami i kilkoma… średnio udanymi. Poznajcie się, oto nowy SEAT Leon Xcellence 1.5 TSI.
Nowy SEAT Leon – pierwsze wrażenie?
Zdecydowanie pozytywne. Hiszpańska marka stanowiąca już od dawna (od 1990 roku) część grupy Volkswagen Aktiengesellschaft zaproponowała auto, które prezentuje się naprawdę dobrze i przede wszystkim wyróżnia się na tle koncernowych “braci”, czyli Volkswagena Golfa VIII generacji i najnowszej Škody Octavii. Wszystkie te auta zbudowano w oparciu o modułową platformę MQB Evo, zresztą na tej samej bazuje też testowana już przez nas wcześniej Cupra Formentor VZ, ale to już jednak zupełnie odmienne auto. Logiczne zatem, że Leon zawiera bardzo wiele konstrukcyjnie współdzielonych elementów w ramach koncernu, ale zachowuje stylistycznie odrębny charakter co jest zdecydowanym atutem modelu.
Nowy Seat Leon ma wysokość 1456 mm. To dokładnie tyle samo, ile mierzy kuzyn z Wolfsburga – VW Golf VIII generacji. Niemniej Leon już na pierwszy rzut oka wydaje się smuklejszy. To nie przypadek – Leon jest dłuższy (4368 mm) od nowego Golfa o 84 mm, a także szerszy (o 10 mm). Efekt optyczny jest osiągnięty, auto ma bardziej dynamiczną sylwetkę. To kierowcom młodym (przynajmniej duchem) może się podobać. Octavia – czeski przebój – jest oczywiście dłuższa, ale przecież w Mladej Boleslavi pracują od lat nad tym, by maksymalizować gabaryty pojazdów współdzielących podobne komponenty.
Xcellence? Gdy chcesz się wyróżnić
Dodajmy, wyróżnić przede wszystkim optycznie. Wersja Xcellence to jedna z dwóch topowych odmian wyposażeniowych nowego Leona (obok wersji FR). Co ją wyróżnia? Więcej chromu! Nie żartujemy, w żadnej innej odmianie nowego Leona nie znajdziemy tylu zdobionych błyszczącym metalem ornamentów. Tę wersję najłatwiej rozpoznać po charakterystycznie ozdobionym grillu, otoczonym oczywiście chromowaną obwódką. Błyszcząca obwódka okala również okna boczne. Przesada? Możesz wybrać wersję FR startującą od tego samego pułapu cenowego (do cen jeszcze wrócimy), w której to co tu chromowane, otoczono czernią. Testowane auto posadowiono na ładnie prezentujących się 18-calowych obręczach ze stopów lekkich. To o cal większe felgi niż w standardzie tej odmiany. Wymagają dopłaty (3565 zł).
Wnętrze – minimalizm i oszczędna elegancja
Wejście do wnętrza nowego Seata Leona Xcellence nie zepsuło dobrego nastroju wywołanego zewnętrznym wyglądem tego auta. Wygodne i obszyte ze szczyptą elegancji fotele dobrze trzymają na zakrętach, materiał jest przyjemny w dotyku, a boczki i tył z brązowej ekoskóry dodaje plusik do prestiżu. Oczywiście umówmy się, nie oczekujemy tu jakiejś wybitnej klasy premium, to auto kompaktowe. Ale Hiszpanie przyrządzili je ze smakiem.
Brąz ekologicznej skóry na boczkach foteli wizualnie koresponduje z drewnopodobnym, nie wyglądającym w żadnym razie tandetnie zdobieniem ciągnącym się wzdłuż całej deski rozdzielczej. Nie zabrakło pasujących kolorystycznie akcentów okalających wyloty układu wentylacji. Poniżej widocznej na powyższym zdjęciu listwy, mamy novum, czyli dotykowy (to nie są przyciski) panel sterowania światłami. Pomysł wizualnie dobry, ale pod względem ergonomii, już niekoniecznie. Choć wygląda to lepiej niż klasyczne pokrętło do sterowania światłami, to chcąc np. włączyć “na sztywno” światła mijania trzeba się “przeklikać” dotykiem przez poszczególne cykle: najpierw tryb “Auto” potem pozycyjne, dopiero mijania. Nie jest to jakiś straszny problem, bo i tak większość będzie korzystać głównie ze świateł automatycznych. Warto zaznaczyć, że ten panel, jest podświetlany – w nocy to ma znaczenie.
Wygodnie? Tak, dla czterech osób
Osoby podróżujące na tylnej kanapie nowego Leona nie powinni narzekać na niewygodę. Przy przednim fotelu ustawionym dla osoby o wzroście 180 cm, z tyłu pasażer o takim samym wzroście ma sporo miejsca przed kolanami, może też włożyć w kieszeń na oparciu przedniego fotela np. tablet czy smartfon, ew. książkę i umieszczone w kieszeni przedmioty wciąż nie będą obijać się o nogi w trakcie jazdy. Również nad głową miejsca jest sporo. Wygody przydaje miękki podłokietnik z tyłu, obity brązową ekoskórą i z dwoma miejscami na napoje. Z tyłu są też dwa gniazdka USB, ale uwaga, to USB typu C – innych w tym aucie nie ma. Tego typu gniazdka w smartfonach są już powszechne, ale w ładowarkach do tychże smartfonów – już niekoniecznie. Chcąc uniknąć frustracji warto zadbać o odpowiednie kabelki. Na suficie jest też lampka. Na wstępie wspominałem o usunięciu fizycznych przycisków. Jak włączamy lampkę? Dotykając ją. A jak ją wyłączyć? Dotknij jej ponownie. Magia 😉
Przestrzeń bagażowa jest dobrze przemyślana. Pojemność katalogowa bagażnika to przyzwoite 380 litrów, w naszej testówce część tej przestrzeni zabierał subwoofer opcjonalnego systemu beats audio oraz dojazdowe 18-calowe koło zapasowe (pełny zapas się już nie mieści pod podłogą). Nie zabrakło haczyków na siatki z zakupami, czy punktów mocowania siatki ochronnej. Po złożeniu oparć tylnej kanapy powstaje spora, ale niestety nie płaska powierzchnia bagażowa. Na plus – nie zapomniano o okienku za tylnym podłokietnikiem pozwalające przewozić dłuższe, ale wąskie przedmioty (np. narty).
Kokpit – dotknij lub… spróbuj się dogadać
W kokpicie nowego Seata Leona postawiono na interfejs dotykowy. O panelu świateł, który przy okazji steruje też nagrzewaniem przedniej i tylnej szyby już wspominaliśmy. W tunelu środkowym znajdziemy jeszcze cztery przyciski, z których jeden to starter silnika, pozostałe to hamulec automatyczny, hamulec “ręczny” i blokada drzwi. Oprócz tego jest jeszcze przycisk świateł awaryjnych i… to wszystko (pomijając przyciski na kierownicy).
Ekran dotykowy w konsoli centralnej jest bardzo wyraźny, ma wysoką rozdzielczość i jest responsywny. Problem w tym, że wymaga precyzji. Włączenie ogrzewania foteli (widzicie tę ikonkę po lewej stronie na górnej listwie ikon obok zegarka?) podczas jazdy gruntówką, ze zmrożonymi koleinami może być wyzwaniem. Ale zaraz – Seat chwali się przecież asystentką głosową! No to wołamy “Hola hola” (hiszpańskie “cześć” powtórzone dwukrotnie, czy. “ola ola”), po chwili słyszymy z głośników miły żeński głos “Tak, słucham?”. “Włącz ogrzewanie foteli”. Odpowiedź asystentki była w tym guście, że niestety, ale “funkcje klimatyzacji nie są obsługiwane w tym języku”. Dobra, zatrzymaliśmy się na tej cholernej, zmrożonej gruntówce i trafiliśmy palcem na ekranie w to ogrzewanie foteli. Żeby oddać sprawiedliwość – polecenia nawigacyjne czy telefoniczne (zadzwoń do…) w języku polskim asystentka cyfrowa Leona już rozumie. Oczywiście dla smartfonowego guru, który jednym gestem potrafi zarchiwizować wszystkie powiadomienia na smartfonie, trafianie w pojedynczy piksel podczas trzęsienia ziemi to drobnostka… Swoją drogą do zabawnych sytuacji może dojść, gdy podróżująca z wami pasażerka ma na imię Aleksandra. Jeden Leon a tyle radości 😉 Odrębne zdanie musimy wyrazić o dotykowym panelu sterującym temperaturą dwustrefowej (z przodu) klimatyzacji (pasażerowie z tyłu mają swój panel sterowania temperaturą) i panelu regulacji głośności. O ile głośność na szczęście można regulować pokrętłem na ramieniu wielofunkcyjnej kierownicy, to regulacja temperatury wymaga suwania palcem na widocznej na powyższym zdjęciu przestrzeni pod ekranem. Widocznej, ale… w dzień! Podczas jazdy w nocy, panel ten w ogóle nie jest podświetlany. Jeżeli nie znasz swojego Leona na pamięć, żeby zmienić temperaturę musisz włączyć światełko na podsufitce (dotykiem – a jakże). Rozwiązanie efektowne, ale pod względem ergonomii stoi nieco w sprzeczności z zachowaniem maksymalnej koncentracji kierowcy na drodze.
Są też i dobre pomysły
To co widzicie na powyższej fotografii to fragment świecącej (barwy wybieramy z menu systemu pokładowej inforozrywki) listwy LED okalającej praktycznie cały kokpit. W nocy wygląda to świetnie, ale plusem jest też to, że projektanci hiszpańskiej marki wykorzystali część tej listwy (na obu drzwiach blisko słupków A) w roli… sygnalizatora obecności obiektów w martwej strefie obserwacji. Muszę przyznać, że to genialny pomysł, bo taka sygnalizacja wizualna jest dla kierowcy zdecydowanie lepiej widoczna (także w dzień) od często małych, żółtych lampeczek w obudowie lusterek bocznych, czy bezpośrednio na tafli tych lusterek. Działa to świetnie, nawet jak nie widzisz czegoś w lusterku, to WIESZ, że ktoś obok ciebie jedzie. Zawsze.
Jak się tym jeździ?
Testowany przez nas egzemplarz modelu Seat Leon Xcellence napędzany był przez popularny w grupie VW czterocylindrowy turbodoładowany silnik benzynowy 1.5 TSI (EA211 Evo) generujący moc 150 KM i 250 Nm momentu obrotowego przenoszonego za pośrednictwem sześciobiegowej przekładni manualnej na przednią oś. To powszechnie stosowany obecnie w autach grupy Volkswagena nowoczesny motor stanowiący ewolucyjne rozwinięcie średnio udanego 1.4 TSI. Przyśpieszenie? Pierwszą setkę Seat Leon z tym napędem osiąga już po 8,4 sekundy. Prędkość maksymalna jest dość abstrakcyjna jak na polskie przepisy (221 km/h). Średnie zużycie paliwa wg danych producenta to 5,7 – 6,1 l/100 km.
Zimowe warunki w trakcie naszego testu nie pozwalały w pełni wykorzystać dynamicznych możliwości auta, niemniej Leon prowadzi się lekko i przewidywalnie, atutem jest krótkie zestrojenie przekładni kierowniczej – mówiąc wprost, musisz się mniej nakręcić by maksymalnie skręcić koła. Manualna skrzynia jest dość precyzyjna, ale nie tak dobra, z jaką zetknęliśmy się np. w testowanej wcześniej Maździe 3 SkyActiv (również z silnikiem 150 KM). Inna sprawa, że Leon jest autem szybszym od japońskiego kompaktu, a także przestronniejszym, zwłaszcza z tyłu. Spalanie? Obraz wart tysiąca słów, poniżej zużycie z całego testu po przejechaniu blisko 500 km:
W dłuższych trasach pomocny jest adaptacyjny tempomat, ma on funkcję dostosowywania prędkości do konfiguracji drogi, ale uwaga. Ta konfiguracja nie jest odczytywana na bieżąco lecz bazuje na danych nawigacyjnych, a to może niekiedy oznaczać niespodzianki. My takiej doświadczyliśmy jadąc świeżą, jeszcze-nie-w-pełni-ukończoną Południową Obwodnicą Warszawy z przepisową prędkością ustawioną na tempomacie na 100 km/h. W pewnym momencie, gdy znajdowaliśmy się na drugim z czterech pasów trasy szybkiego ruchu gdzieś w pobliżu… niczego, komputer uznał, że zbliżamy się do ronda i… tempomat zmniejszył szybkość do 50 km/h. Dobrze, że za nami nie znajdował się 18-kołowiec ze zmęczonym kierowcą. Podpowiadamy – funkcję kontrolowania pracy tempomatu adaptacyjnego zależnie od danych dotyczących konfiguracji drogi zapisanych w nawigacji można wyłączyć za pomocą menu pokładowego systemu inforozrywki. Na nieznanych nawigacji trasach, warto to zrobić.
O ile jednak nietypowe zachowanie adaptacyjnego tempomatu można zrozumieć wiedząc na jakich danych się on opiera, to już błędy takie jak widoczny na powyższej fotografii informacyjny galimatias (ekran jednocześnie wyświetla obraz kamery cofania i mapę nawigacji) nie powinien się zdarzyć. W tym momencie aż zawołaliśmy: “Ola, Ola, zobacz!”. Samochód grzecznie się odezwał “Tak, słucham?” 😉
Seat Leon Xcellence 1.5 TSI – ile kosztuje?
Bazowo nowy Seat Leon startuje od 69 700 zł za podstawową odmianę wyposażeniową Reference z silnikiem 1.0 TSI 90 KM. Odmiana jaką testowaliśmy, czyli Xcellence 1.5 TSI 150 KM z 6b manualem startuje obecnie od 90 200 zł (uwzględniając rabat 7000 zł jaki Seat oferuje na modele z rocznika 2020). Nasza testówka była jeszcze oczywiście doposażona, m.in. w lakier Mystery Blue, 18-calowe koła, ogrzewanie foteli z przodu, ogrzewaną obręcz kierownicy, asystenta parkowania z czujnikami parkowania i kamerą cofania, system multimedialny z nawigacją, opcjonalny system audio beats, bezprzewodową ładowarkę indukcyjną na smartfon, czy opcjonalne kolorowe podświetlenie ambientowe kokpitu. W efekcie cena końcowa egzemplarza widocznego na zdjęciach to 111 991 zł. Zainteresowani? Odwiedźcie salon marki SEAT.
A jak wypada Seat Leon Xcellence w najmie długoterminowym i leasingu? Dla najmu przyjęliśmy zerowy wkład własny, okres umowy 3 lata z limitem 10000 km rocznie. Oto wyniki:
A jak wygląda sytuacja w przypadku leasingu, z wkładem własnym 10% wartości auta i umową na 5 lat? Oto kolejny wykres: