Nissan Z to totalnie kultowa seria (zazwyczaj) dwuosobowych, sportowych fur z napędem na tył i z wolnossącym silnikiem. Najtańszym modelem “zetki” na rynku wtórnym jest Nissan 350Z. Moc od 280 do 313 KM (w serii), zadziorny charakter i wstęp do elitarnego świata tylnonapędowych aut japońskich. Co ciekawe awarii nie jest przesadnie dużo, trudniejszy wydaje się sam zakup sensownego samochodu.
Mazda MX-5 NB. Poradnik kupującego
Nissan 350Z – szczypta historii
350Z (Z33) to piąta generacja kultowych „zetek”. Model ten produkowany był od 2002 do 2009 roku w dwóch wersjach: coupe i roadster. Auto oferowano oficjalnie w całej Europie, co czyni z niego dość łatwo dostępny pojazd. Co prawda kształtami auto to mocno odbiega od swoich poprzedników, co do założeń pozostało jednak spójne z koncepcją Fairlady Z (tak ten model określa się w USA; a to jeden z głównych rynków zbytu). Mamy tu dwuosobową kabinę (nie ma już wersji 2+2), napęd na tył i wolnossący silnik serii VQ. To doskonale znana seria silników, które gościły w wielu modelach. Miały je np. Infiniti (w Japonii znane jako Nissany Skyline), miało je nawet Renault (w Espace i Lagunie coupe). W Japonii VQ35DE trafiał też np. do busa Nissan Elgrand i był tam ustawiony wzdłużnie. To wszystko sprawia, że części mechanicznych nie brakuje i większość napraw można wykonać w miarę tanio, a które nie napiszemy za chwilę.
Rynek polski – jest, czy go nie ma?
Zdecydowanie ten samochód da się kupić w Polsce, ale nie jest to proste. Takich aut jak 350Z nie kupuje się, żeby jeździć nimi spokojnie i znajduje to swoje odbicie w historii wypadkowej dostępnych samochodów. Znalezienie samochodu, który nie miał napraw blacharskich graniczy niestety z cudem, co ciekawe nieważne czy kosztuje on 30 tys, czy 50 tys. zł. Zdecydowanie polecamy egzemplarze z rynku europejskiego, bo to w nich częściej znajdziecie manualne skrzynie biegów niż w autach z USA. Manuala da się oczywiście kupić i zmienić, ale koszt takiego swapu nie jest niski. Europejskie egzemplarze mają też szperę i lepsze hamulce (Brembo) niż wersje z USA. Plusem egzemplarzy zza oceanu jest jednak większy wgląd w ich powypadkową historię, bo za kilka dolarów można wykupić dostęp do Carfax’a, a tam zwykle jest sporo informacji o tym, jak wyglądała szkoda (aut w całości, importowanych na mienie przesiedleńcze jest znikomy procent).
Ile to kosztuje?
350Z nie drożeją szczególnie. Oczywiście kosztują minimalnie więcej niż kilka lat temu, ale nie ma wyraźnego wzrostu cen. To zresztą dość dobry moment na zakup tej fury, bo przecież auta z filmów bardzo zyskują na wartości (a źli driftowali Zetkami w Tokio Drift). Startowa cena to ok. 30 tys. zł, ale tego typu auta wymagają wkładu i często ich zakup pozbawiony jest sensu. Bezpieczniejszą kwotą jest wydanie ok. 45-50 tys. zł na tego typu model – wtedy mamy już wybór wśród europejskich, jakoś tam serwisowanych egzemplarzy (a to jest niezwykle ważne). Najładniejsze auta wystawiane są za więcej niż 60 tys. zł, ale to i tak biorąc pod uwagę kultowość auta i fakt, że w zasadzie nie ma ono zbyt dużej konkurencji na rynku, jest wciąż dość atrakcyjną ceną. Oczywiście to już pułap następcy, czyli modeli 370Z, ale wiele osób uważa (w tym niżej podpisany), że 350Z jest zdecydowanie bardziej sportowym autem niż jego następca i fajniej się prowadzi.
Nissan 350Z – co się psuje?
Nissan miewa już drobne problemy z korozją – atakuje ona końcówki progów z tyłu, może też pojawić się na podłodze, ale póki co, nie jest tu dużym problemem. Dużo większym mogą być kłopoty związane z silnikiem, zwłaszcza jeśli zaniedbuje się tu serwisy olejowe. Producent podaje, że środek smarny wraz z filtrami powinno wymieniać się co 15 tys. km (lub co roku), ale dużo bezpieczniej jest zmienić ten interwał na 7 tys. km, a gdy używamy auta na torze, wymieniać po każdej tego typu jeździe. Mechanicy zalecają 5W50, zamiast 5W30, który proponuje Nissan. Gdy nie będziemy często wymieniać oleju silnikowego, istnieje spore ryzyko przytarcia panewek, a w ekstremalnym wypadku dużo większej awarii silnika (drogie naprawy). Co ciekawe problem ten dotyczy w największym stopniu silnika o mocy 313 KM, ale historia serwisowa jest ważna w każdym egzemplarzu i powinna być koniecznym warunkiem zakupu. Kolejnym dość drogim elementem w naprawie jest skrzynia biegów – zwykle psuje się w niej synchronizator piątego biegu. Zdarza się także konieczność wymiany łożyska. Tym na co zwracają uwagę użytkownicy, jest też kiepska jakoś plastików wnętrza modelu oraz to, że psują się podnośniki szyb (dzieje się tak dlatego, że samochód opuszcza je minimalnie po otwarciu drzwi i podnosi po zamknięciu). Na szczęście naprawa ostatniego z wymienionych nie jest droga.
Nissan 350Z – podsumowanie
350Z to samochód obarczony kilkoma przypadłościami, które nie są tanie w naprawie do tego zwykle z powypadkową historią. Nie zmienia to faktu, że jeśli szukacie tego typu japońskiego samochodu w tej cenie, nie macie zbyt dużego wyboru. Z to kultowy wóz z napędem na tył i wolnossącym silnikiem V6. Do tego aż tak bardzo nie atakuje go korozja, jak innych tego typu modeli z Japonii. Ceny na rynku wtórnym wciąż są w realnym zasięgu, a spora (jak na sportowy wóz) podaż gwarantuje, że jest spora szansa na znalezienie czegoś sensownego.