Hyundai Tucson to jeden z najważniejszych modeli w gamie koreańskiej marki. Świadczą o tym dotychczasowe wyniki sprzedaży tego modelu. Jednak wyniki te dotyczą poprzednich generacji, bo nowa dopiero co weszła na rynek (pisaliśmy o premierze nowego Tucsona). Czy najnowsza i zdecydowanie bardziej odważna od poprzednich generacja koreańskiego SUV-a segmentu C ma szansę na podbój rynku? Zdecydowanie tak – i to spore. Zwłaszcza w testowanym przez nas 230-konnym wydaniu Hyundai Tucson Platinum HEV, czyli pełną, klasyczną i mocną hybrydą z napędem na 4 koła.
Nowy Hyundai Tucson – design to nie jedyny wyróżnik
Nowemu Tucsonowi nie brakuje stylu, jest to auto zaprojektowane zupełnie inaczej od raczej “nijakiego” choć, lubianego przez klientów poprzednika. Gra świateł na ostrych przetłoczeniach czy spójne stylistycznie i wyjątkowe reflektory tworzą razem z olbrzymim grillem potężną “gardziel” auta. Potwór, powiecie? Może i tak, ale przecież się uśmiecha. Jedno jest pewne – trudno mówić o nowym Tucsonie, że pozostawi kogokolwiek obojętnym na jego design.
To segment C, ale wydaje się większy
Hyundai Tucson to wóz tej samej kategorii co Nissan Qashqai, Volskwagen Tiguan, Seat Ateca, Toyota RAV4, Škoda Karoq… wymieniać można długo, bo SUV-y są modne, a segment C – najpopularniejszy. Długość nadwozia nowego Tucsona to okrągłe 4,5 metra. Jest to zatem auto dłuższe od np. Seata Ateca, Nissana Qashqaia, Peugetoa 3008, czy Škody Karoq, ale krótsze od np. VW Tiguana, czy Forda Kuga. Pod względem wymiarów nie jest to żaden rekordzista, ale liczy się wrażenie – zewnętrza stylizacja jest tak dopracowana, że ulegamy optycznemu złudzeniu, że mamy do czynienia z większym pojazdem. Zdecydowanie odważna linia – czy klienci to docenią? Po wejściu do wnętrza nie mamy wątpliwości – tak.
Niebanalne wnętrze, ale liczy się wygoda
Kompaktowy SUV, a o takim aucie mówimy – musi być przede wszystkim funkcjonalny. Nowy Hyundai Tucson ten warunek spełnia z nawiązką, dodając do funkcjonalności komfort podróżowania, jakiego raczej nie oczekuje się po tej klasie. Ładnie zaprojektowane, elektrycznie regulowane fotele nie męczą podczas dłuższej podróży, skutecznie łącząc wygodę z odpowiednim trzymaniem ciała podczas bardziej dynamicznej jazdy, tym bardziej, że Tucson w testowanej wersji zapewnia odpowiedni potencjał. Do tego jednak jeszcze wrócimy.
Podróż czwórkę, a nawet w piątkę – bez obaw
Siedziska tylnej kanapy są zaledwie o centymetr krótsze od siedzisk przedni foteli. To gwarantuje, że dwójce dorosłych pasażerów z tyłu będzie naprawdę wygodnie. Gdy usiadłem “sam za sobą” (mam 177 cm wzrostu) przed moimi kolanami hulał wiatr 😉 Również z przestrzenią nad głową nie miałem problemu. Wyżsi pasażerowie także powinni być zadowoleni, bo miejsca jest pod dostatkiem. Choć najnowsza generacja jest tylko o 20 mm dłuższa od poprzedniej, to krótsza maska, nowa platforma konstrukcyjna (dla aut zelektryfikowanych) pozwoliły na przeprojektowanie wnętrza i uzyskanie dodatkowej, sporej przestrzeni. Jeżeli chodzi o funkcjonalność, to pasażerowie z tyłu mają do dyspozycji szeroki podłokietnik z dwoma miejscami na napoje, a w zwieńczeniu kolumny środkowej znajdziemy dwa gniazda USB (typu A, starszego, ale wciąż najpopularniejszego) oraz przyciski regulacji temperatury dla trzeciej strefy klimatyzacji i ręcznie regulowane nawiewy. Dodatkowo w bocznych szybach z tyłu znajdują się rolety przeciwsłoneczne – coś co zwykle jest oferowane w wyższych segmentach. Ponieważ długość siedziska jest taka sama na całej szerokości kanapy, a tunel środkowy jest niski, po złożeniu podłokietnika do oparcia podróż w 5 osób także nie będzie szczególnym wyzwaniem – nawet dłuższa. Widoczne po bokach tylnej kanapy uchwyty to sposób na łatwe złożenie jej oparć.
Rodzinna przestrzeń bagażowa
Po otwarciu klapy bagażnika zobaczyliśmy zaskakująco przestronny bagażnik. Mając na uwadze wcześniej sprawdzoną wygodę wnętrza pojemność – przypominam, to hybryda – bagażnika mile zaskakuje. Do dyspozycji rodziny posiadacza Hyundaia Tucsona jest aż 616 litrów. Po złożeniu tylnych oparć powstaje całkowicie płaska, łatwo dostępna przestrzeń ładunkowa o pojemności 1795 litrów. W samym bagażniku nie brakuje haczyków (są składane, dzięki czemu nie zaczepimy o nie bagażem), jest oświetlenie, gniazdko 12 V (do 180 W mocy) z lewej strony bagażnika, a także uchwyty na siatkę. A gdzie siatka? Pod otwieraną i składaną na części (ułatwia organizację bagażu) podłogą, pod którą zmieszczono jeszcze zestaw naprawczy do kół, trójką ostrzegawczy, apteczkę i jeszcze zostało trochę schowków na drobiazgi. Brawo!
Leniwa hybryda? Nie tym razem
Pod maską testowanej przez nas wersji pracował topowy w obecnej gamie nowego Tucsona hybrydowy zespół napędowy. Składają się na niego: turbodoładowany silnik benzynowy 1.6 T-GDi o mocy 180 KM (przy 5500 obr./min.) oraz silnik elektryczny o mocy 44,2 kW (60 KM). Sumarycznie z równań zaprojektowanych przez inżynierów Hyundaia wyszła moc konkretna: 230 KM i 350 Nm momentu obrotowego. Pamiętajmy, że to zwykła hybryda, zatem auto nie jest dociążone sporym zestawem akumulatorów charakterystycznym dla hybryd plug-in. W tym przypadku pojemność akumulatora to tylko 1,5 kWh. Jak sprawdziliśmy, do sprawnej i jednocześnie oszczędnej jazdy w zupełności wystarcza.
Taki potencjał pozwala na całkiem żwawe przemieszczanie się tego kompaktowego SUV-a. Deklarowane przez producenta przyśpieszenie od 0 do 100 km/h to 8,4 sekundy. Jednak – i tu niespodzianka – nasz egzemplarz testowy na zimowych oponach zszedł poniżej 8 sekund (zmierzyliśmy 7,8 s.). Miłe zaskoczenie. Prędkość maksymalna? Katalogowo to 193 km/h – nie sprawdzaliśmy jej, nie mieszkamy w Kołbaskowie. Jednak oprócz sprawnego zespołu napędowego atutem jest też bardzo płynnie działająca 6-biegowa skrzynia automatyczna przekazująca hybrydową moc na wszystkie 4 koła. Od razu zastrzeżenie, choć mamy 4×4, to relatywnie nieduży prześwit (170 mm), brak reduktora, szosowe opony czy brak blokady dyferencjału wykluczają wyprawę offroadową. Niemniej napęd na wszystkie koła pozwala łatwiej pokonać sporadyczne “błocka” na podmiejskich gruntówkach. Bardzo dobrze oceniamy pracę zawieszenia (w naszym egzemplarzu było adaptacyjne) – w bardzo dobry sposób łączy komfort i sprawne tłumienie z zachowaniem właściwej stabilności i pewności prowadzenia Tucsona na ostrzejszych zakrętach.
Świetna cyfrowa asysta
Wielokrotnie powtarzaliśmy na łamach naszego serwisu, że platforma konstrukcyjna auta definiuje jego technologiczny potencjał. Tucson bazuje na nowej platformie, zatem spodziewaliśmy się, że będzie nowocześnie. Nie zawsze jednak to co nowe sprawdza się w praktyce. Na szczęście w przypadku nowego Tucsona jest inaczej. Po uruchomieniu silnika do naszej dyspozycji był cały oddział asystentów kierowcy. Na pokładzie mieliśmy oczywiście adaptacyjny tempomat działający w pełnym zakresie prędkości, asystenta jazdy po autostradzie (w zasadzie półautonomiczna jazda – auto pilnuje pasa, dostosowuje prędkość zarówno do samochodów przed nami, jak i do konfiguracji drogi – samo rusza, samo hamuje – ale nie zwalnia to kierowcy z uwagi i skupienia na drodze), czy asystenta “gapiostwa” (świetne rozwiązanie – auto przypomni Ci byś ruszył, jak pojazd przed Tobą ruszy na światłach).
Bardzo dobry system kamer 360°
Bardzo dobrze oceniamy pokładowy system dookólnej obserwacji (standard w Platinum), nie tylko czytelnie prezentuje obszar dookoła pojazdu, ale też pozwala wybrać i monitorować dowolny fragment nadwozia – zarysowanie felg w tym aucie to działanie z premedytacją. Oczywiście obraz jest wspierany przez sygnały akustyczne generowane przez czujniki zbliżeniowe. Warto przy okazji podkreślić, że Tucson jest zwrotnym autem. W mieście nie musimy się obawiać skomplikowanych manewrów.
Raz tablice, raz monitoring martwego pola – genialne
Bardzo dobrym pomysłem jest to, co zrobiono z wirtualnymi zegarami. One same nie są jakieś niesamowite, ot wyświetlane wskaźniki na dobrej jakości ekranie, ale gdy podczas jazdy wrzucicie kierunkowskaz – jedno z wirtualnych “kółek” na “zegarach” zmienia się w okrągły monitor pokazujący strefę martwego pola po stronie, w którą wrzuciliście kierunek – kapitalny pomysł. Jak to możliwe, że nikt na to wcześniej nie wpadł? To naprawdę ułatwia podróż. Wygląda to tak:
W efekcie w innych autach z monitoringiem martwej strefy co najwyżej wiemy, że “coś” jest obok samochodu. Tucson nie tylko ostrzega, że “coś” jest obok, ale to pokazuje.
Jak się tym jeździ?
Odpowiedź na to pytanie w zasadzie można wywnioskować z wcześniejszych akapitów, ale jeszcze raz: Tucson to pojazd uniwersalny. To nie frazes, tylko słowo najlepiej oddające możliwości tego samochodu. Mocny zespół hybrydowy w połączeniu z adaptacyjnym zawieszeniem zapewnia frajdę z prowadzenia, z drugiej strony gładkie pokonywanie nierówności i świetne wyciszenie kabiny sprawia, że przy spokojnej jeździe dzieci słodko będą drzemać na tylnej kanapie. Ponadto auto potrafi być zaskakująco oszczędne. Poniżej prezentujemy średnie zużycie paliwa po dłuższym przejeździe na mieszanych trasach:
Wynik 6,8 l/100 km uważamy za bardzo dobry. Co prawda producent podaje wartość 6,2 l/100 km, ale wszyscy wiemy jak to jest ze spalaniem testowym, nawet w przypadku bardziej realnej normy WLTP. Kierowca jeżdżący zgodnie z przepisami, ale też nie odmawiający sobie przyjemności skorzystania z oferowanego potencjału w legalnym zakresie wciąż zużyje mało paliwa.
Hyundai Tucson Platinum Hybrid – werdykt i ceny
Wyszła trochę laurka, ale trzeba to jasno powiedzieć – Koreańczycy przygotowali jeden z najlepszych aktualnie dostępnych SUV-ów segmentu C na rynku. Nie znaleźliśmy w tym aucie niczego, co mogłoby draźnić, wymagać “przyzwyczajenia” czy w inny sposób “naginać” kierowcę do pojazdu. Hyundai przygotował bardzo przemyślane auto, które nawet z gigantycznym grillem i “oczami Godzilli” urzeknie niejednego. A jeżeli kogoś nie przekonuje ciekawy design, to niech się przejedzie tym autem. Będziecie naprawdę mile zaskoczeni. To nie jest poprawny SUV segmentu C. To jest bardzo dobry SUV. A ile kosztuje? Ceny nowego Hyundaia Tucsona startują od 99 000 zł. Oczywiście hybryda to koszt znacznie większy, bo w tym przypadku kwota wejścia to 137 900 zł za bazowy wariant wyposażeniowy, z tym samym silnikiem co nasza testówka, ale napędem tylko na przednią oś. To też dobry wybór, zwłaszcza gdy nie mieszkacie w górach i przydatność czteronapędówki jest ograniczona. Topowa odmiana Tucsona Hybrid, czyli Platinum startuje od 167 900 zł. Nasz egzemplarz testowy jeszcze doposażono m.in. w skórzane i wentylowane fotele (pakiet Leather za 8500 zł), asystenta jazdy po autostradzie (pakiet Safety 2 za 5900 zł) i parę innych drobiazgów, co podniosło cenę testowanego egzemplarza do kwoty 198 500 zł. Dużo? Oczywiście, że dużo – ale jak wspomnieliśmy, można taniej, a frajda z jazdy i oszczędność paliwa co najmniej taka sama. Ponadto konkurencja na podobnym wyposażenia wcale tańsza nie będzie. Np. gdy spróbowaliśmy skomponować podobnie (wiadomo, że identycznie się nie da) bogato mocnego (245 KM) Volkswagena Tiguana wyszła nam cena 209 780 zł i to już po uwzględnieniu oferowanego przez VW 15 000 zł rabatu. Na dodatek Hyundai oferuje na nowego Tucsona 5 lat gwarancji – bez limitu kilometrów.