Wszyscy kochamy lata 90. w japońskiej motoryzacji, pomijając świat kanciastych aut z pop-upami i licznikami digital. Prawda jest jednak taka, że lata 80. ubiegłego wieku w motoryzacji były jeszcze ciekawym momentem. Jest kilka modeli, które doceniamy (np. Toyotę AE86), ale póki co wiele z nich czeka na odkrycie. Oczywiście liczba zachowanych egzemplarzy aut wyprodukowanych między 1980 a 1989 rokiem jest już dużo niższa niż tych z lat 90., ale mam wrażenie, że zaczynają one zwracać coraz większą uwagę. Zaczyna się zdarzać, że to właśnie modele z tego okresu są wyróżnianymi autami na danym spocie. Lata 80. mają jeszcze jedną zaletę – to właśnie w nich sporo z mniej typowych aut było oferowanych jeszcze w Europie, albo na niektórych jej rynkach. Zapraszam na subiektywną wycieczkę po lata 80. ubiegłego wieku.
Mitsubishi Starion
Ten model najlepiej wygląda w poszerzonej wersji (widebody) i z turbo pod maską. Na rynku wtórnym w Europie pokazuje się niezwykle rzadko. Ten piękny egzemplarz ze zdjęć jeździ oczywiście w Warszawie i ma pod maską turbodoładowany czterocylindrowy silnik. Do Polski przyjechał ze Szwajcarii i na dobrą sprawę wymagał tylko i wyłącznie kosmetyki. Być może kojarzycie film „Wyścig armatniej kuli”, w którym tym autem jeździ Jackie Chan. Aktor ten za współpracę z Mitsubishi otrzymał nawet ten model (tuningowany przez HKS), zresztą kilka lat temu auto trafiło na rynek wtórny. Film przyczynił się zresztą do popularności tego modelu w USA, gdzie oferowano go także pod nazwą Plymouth Conquest, w Europie jednak jest to dość rzadko pojawiający się samochód w ogłoszeniach sprzedaży. W Polsce poza widocznym egzemplarzem kojarzę jeszcze jedną sztukę, którą przed kilkoma miesiącami oferowano za około 30 tys. zł.
Jeśli wciąga Cię świat klasycznej japońskiej motoryzacji, zobacz od czego zacząć!
Nissan Silvia S12
Tak, kiedyś nazwa Silvia była spotykana oficjalnie w Europie. Pod nią sprzedawano bowiem S12 na niektórych rynkach. Nissan S12 miał zresztą bardzo dziwaczne nazwy. W USA oferowano go np. jako 200SX-a (potem zastosowano ją dla S13 w Europie). S12 mogło nazywać się także Gazelle, 190SX, a w Skandynawii nawet 180ZX (zdarzają się takie auta w Polsce). S12 długo żyła w cieniu swojego driftowego następcy, czyli modeli S13 (także dlatego, że nie było tu jeszcze silnika serii SR), ale dzisiaj jest wyraźnie na fali wznoszącej. Model czasem pojawia się w ogłoszeniach i nie ma jeszcze zaporowych cen. Zdarzają się nawet egzemplarze, które od dawna są w Polsce. Dużym problemem jednak jest tutaj dostępność części, zwłaszcza tych karoseryjnych, bo mało jest zaniedbanych samochodów z przeznaczeniem do rozbiórki. A jak nawet takie się znajdą, to części szybko znikają, żeby zalec w garażach właściciel S12-stek.
Zobacz najciekawsze motoryzacyjne dziwy z Japonii!
Toyota Celica Supra Mk2
W zasadzie na lata 90. łapią się dwie generacji Supr, bo i Mk3 była w nich projektowana i produkowana. Mk3 coraz trudniej uznać za auto niedoceniane. Może nie odjechała jeszcze tak bardzo cenowo jak jej następczyni, ale na pewno jest coraz częstszym gościem wszystkich JDM-owych spotów. Co innego Mk2. Ona co prawda w Europie spotykana jest rzadziej, za to w USA to dość popularny model, który nie ma jeszcze wygórowanych cen. Nie było tu jeszcze silników JZ, ale i w kolejnej generacji zarezerwowano dla nich tylko wybrane wersje na rynek wewnętrzny. Supra Mk2 robi na żywo piorunujące wrażenie i warto się nią zainteresować. Jeśli jest w dobrym stanie, tanio już jej nie kupicie. Ale cena Mk2 to wciąż niezła okazja w porównaniu z tym ile kosztują Supry Mk4. Warto jeszcze wyjaśnić, czemu druga (jak i pierwsza zresztą) generacja Supry nazywa się Celica. Otóż model ten powstał z wydłużonej Celicy, której w miejsce silnika czterocylindrowego, zamontowano sześciocylindrowy. Stało się tak w pierwszej generacji modelu, ale co ciekawe w drugiej w USA dostępna była wersja 2000GT, która ma bardzo zbliżone nadwozie do Celicy Supry Mk2, tylko mniej cylindrów pod maską.
A może chociaż Supra z klocków LEGO?
Nissan 300ZX Z31
Te pop-uy były w latach 80. popularne w autach na rynek amerykański. Z31 zdobył tam zresztą bardzo duże uznanie i to głównie z tego kraju importowane są do Europy te „zetki”. Nowością w tym modelu był silnik V6 (chociaż na rynek wewnętrzny Z31 miał też jednostki w układzie rzędowym). My jednak znamy 300ZX z silnikami VG30 oraz jego wersją turbo. Ta ostatnia miała niezłe osiągi, ale wolnossakowi zarzucano, że nie jest zbyt szybki. W porównaniu ze starszymi Datsunami Z31 miał wyraźnie więcej kilogramów i zbędnego z punktu widzenia miłośników aut sportowych wyposażenia dodatkowego. Dzisiaj to jednak ono potrafi stworzyć niezły klimat. Auto ze zdjęć mówi np. damskim głosem, jeśli pozostawimy w nim podniesione pop-upy po wyłączeniu zapłonu. Z31 zaczyna też mieć coraz wyższe ceny, ale jeszcze nie są one zaporowe.
Mazda RX-7 FC
Dwie generacje RX-7 produkowane były w latach 80. ubiegłego wieku, ale moim zdaniem nieco łatwiej jest o zakup drugiej (czyli FC). Nieco łatwiej nie oznacza, że łatwo. Niestety największym wrogiem tego auta, poza korozją, jest oczywiście brak wiedzy technicznej wśród mechaników, dotyczącej silnika. Silnik Wankla wymaga też należytego serwisowania. RX-7 można dzięki temu relatywnie tanio kupić, ale trzeba mieć trochę szczęścia. Marzy mi się wersja Turbo, ale chyba na marzeniach się skończy. Niezwykle rzadkie auto, którym można by zadać szyku na każdym zlocie – niestety dość też problematyczne. Zdarzają się też kabriolety! Oczywiście podobnie jak w Z31 i Suprze Mk2 są to głównie egzemplarz z rynku USA.