Ostentacyjny i ociekający luksusem, ale w tym wydaniu również nadzwyczaj dynamiczny grand tourer. Bentley Continental GT Speed gra w wadze superciężkiej, nie tylko ze względu na masę i rozmiary. Pod potężną maską czeka w gotowości 12 cylindrów, a wnętrze wita kierowcę i pasażerów barokowym przepychem i wyjątkową dbałością o detale. To też najdroższy Conti w całej gamie.
Bentley Continental, krewny Porsche Panamera
Bentley Continental GT zbudowany jest na tej samej płycie podłogowej, co Porsche Panamera, ale inżynierowie Bentleya twierdzą, że w 82% procentach platforma jest przez nich zmieniona. Nadwozie w większości zbudowane jest z lżejszego od stali aluminium, ale mimo tego całość waży aż 2273 kilogramy. Bentley twierdzi jednak, że prawdziwie komfortowe auto nie może być zbyt lekkie. Czy z taką wagą to coupe może mieć odrobinę sportu we krwi?
Najbardziej zaawansowane 12 cylindrów na świecie
Tym bardziej że pod długą maską ten Bentley ma stosunkowo ciężki, podwójnie doładowany turbiną silnik W12, jak twierdzi Bentley jeden z najnowocześniejszych na świecie 12-cylindrowców, a tych przecież pozostało niewiele. Dzisiejsza motoryzacja stawia na hybrydy z wtyczką i elektryki, a nasze wnuki dźwięk takiego motoru będą mogły posłuchać tylko na Youtube lub Spotify, o ile oczywiście platformy te przetrwają. Moc to niewyobrażalne 650 KM, dostępne od 5000 do 6000 obrotów, a moment obrotowy, dzięki któremu Continental GT Speed mógłby holować tankowce, to 900 Nm (1500-5000 obr./min). Całość przepływa przez 8-biegową, dwusprzęgłową skrzynię, są też łopatki do zmiany manualnej. Podczas spokojnej jazdy 6 cylindrów jest odłączana, a silnik oszczędza paliwo. Skutkuje to tym, że nawet po mieście to luksusowe, niezwykle mocne coupe potrafi spalić około 15 litrów na każde 100 kilometrów. Wynik spalania z całego testu to 20,9 l/100.
Stabilny przy 300 km/h
Nie spodziewajcie się jednak ferii głębokich dźwięków, dudnień i grzmotów. To nie jest plebejski Ford Mustang. Na pokładzie Conti w wersji Speed w większości sytuacji panuje komfortowa cisza i spokój. W trybie Sport jest oczywiście trochę głośniej, ale nadal jest to żelazna pięść w aksamitnej rękawiczce, zamiast spodziewanego uderzenia kastetem. Na mokrym asfalcie Bentley Continental GT Speed mimo napędu na 4 koła po uruchomieniu procedury launch control przez długą chwilę mieli kołami, zanim wystrzeli jak z katapulty. Według katalogu na suchej nawierzchni do 100 km/h rozpędzimy się w 3,6 sek., a maksymalnie ten kolos może pędzić nawet 335 km/h. Superauta, strzeżcie się! Według przedstawicieli Bentley nawet przy 300 km/h samochód jest niezwykle stabilny, tego niestety z przyczyn oczywistych nie mieliśmy okazji sprawdzić.
Drift Bentleyem
Pomimo 22-calowych kół Bentley prowadzi się nienagannie jak prawdziwy angielski dżentelmen. Zawieszony na trójkomorowym zawieszeniu pneumatycznym potrafi być twardy, ale też rozkosznie komfortowy. Kierowca ma do dyspozycji tryby Sport, Bentley, Comfort i Custom. W Sport wszystko dzieje się szybciej, począwszy od zmian biegów. Wersja Speed dostała nowe oprogramowanie skrzyni biegów, a także nową mapę elektronicznej kontroli stabilności, która pozwala na drift, nie dusząc w zarodku uciekającego tyłu. W jeździe pomagają tylne skrętne koła, które przy niższych prędkościach skręcają się lekko w przeciwną stronę niż przednie, zwiększając zwrotność, a powyżej 80 km/h w tym samym kierunku, poprawiając stabilność.
Nadsterowność
Odmiana Speed zobowiązuje. W przekazywaniu mocy niezmiernie ważny jest elektroniczny dyferencjał o ograniczonym poślizgu, potocznie zwany szperą. Do tego kontrola przechyłów i wektorowanie momentu obrotowego. Całość jest spójna. W środku szybko pokonywanego zakrętu mamy wystarczająco informacji z kół, a na wyjściu jest kochana przez fanów dynamicznej i również widowiskowej jazdy – nadsterowność. Tego Bentley Continental GT Speed się nie boi, w trybie Sport rzucając 95% momentu na tylne koła, jednocześnie dając możliwość przerzucenia 28% na przód w razie potrzeby.
Bentley Continental GT Speed, czyli…
Z zewnątrz najszybszego Continentala GT wyróżnia czarny grill, karbonowe dodatki, dyskretny napis „Speed” na przednich błotnikach i imponujące 22-calowe felgi, pod którymi mogą się znaleźć, jak w naszym egzemplarzu, największe hamulce montowane aktualnie w seryjnych autach – ich średnica to 440 mm. Karbonowo-ceramiczny zestaw odpowiedzialny za zatrzymanie Bentleya ma 10-tłoczkowe zaciski i jest lżejszy w sumie o 33 kilogramy od stalowych odpowiedników. Ten luksusowy krążownik połączony jest z podłożem za pośrednictwem imponująco szerokich opon: z przodu mają 275/30/22, z tyłu 315/30/22. O ile przednie (klasa premium) kosztują w sieci około 1000 zł za sztukę, to tylne w tym rozmiarze to często koszt nawet 5000 zł za sztukę.
Królewskie wnętrze i nieograniczona personalizacja
Długie, ciężkie drzwi otwierają się zadziwiająco lekko, a kierowca wraz z pasażerem mają królewskie warunki do podróżowania. Przednie, czarno-bordowe fotele, usiane setkami przeszyć wciągają i otulają, ale w razie potrzeby umiejętnie podtrzymują w zakrętach. Dużo tradycyjnych przycisków i radełkowanych gałek gra na zmysłach wspólnie ze skórą, alcantarą i aluminium. Możliwości konfiguracji wnętrza wystarczy na niejeden wieczór w wygodnym fotelu, z 12-letnią whisky w ciętym krysztale. Wykończenie w naturalnym drewnie? Oczywiście eukaliptus, klon, orzech, gładki, polerowany, z otwartymi porami? Takich dylematów kupujący Bentleya ma setki.
Minimum praktyczności i multimedia Volkswagena
Nie ma absolutnie żadnych problemów z obsługą multimediów. To przecież systemy Volkswagena, znane, sprawdzone i intuicyjne. Dobrze, że wiele rzeczy można ustawić manualnie, bez przekopywania się przez menu. Audio firmy Naim gra czysto i nieskazitelnie. Dwa tylne fotele wyglądają równie pięknie, jak te z przodu, ale miejsca na nogi dorosłych tam raczej nie ma. Praktyczność jest ograniczona, bo bagażnik z pojemnością 358 litrów gra raczej w lidze kompaktów, niż pojemnych limuzyn.
Werdykt
Ten samochód jest jak największy niedźwiedź brunatny z wyspy Kodiak na Alasce. Kiedy jego potencjał śpi, jest śliczny, miękki i uroczy, ale wystarczy ułamek sekundy, żeby wyzwolić jego brutalną siłę i poznać nieokiełznane możliwości. To najbardziej sportowy Bentley w gamie. Daje komfort, ale pozwala też na szaleństwo, nie przyprawiając nas jednocześnie o dreszcze i strużki potu na plecach. Cena? Nasz testowy egzemplarz wyceniono na 297 000 euro. Nie ma znaczenia, i tak jesteśmy zakochani.
Plusy:
- komfort i luksus idealnie połączone z osiągami supersamochodu
- świetne prowadzenie
- duże możliwości dynamicznej jazdy
- niemal nieograniczona personalizacja
- oszczędność silnika W12
Minusy:
- Silnik i układ wydechowy nie brzmią wystarczająco charakterystycznie
- 22-calowe koła i opony o niskim profilu mogą być kłopotliwe w codziennym użytkowaniu
- brak miejsca na nogi dla pasażerów tylnych siedzeń
- skromny bagażnik