Kilka dni temu świat zachłysnął się informacją, że kapitalizacja giełdowa Tesli przekroczyła wartość 1 biliona dolarów, a sam Elon Musk, jako znaczny jej udziałowiec, stał się najbogatszym człowiekiem na Ziemi. Jednak ten balonik napompowali przedstawiciele sieci wypożyczalni Hertz.
Tesla – firma warta ponad bilion dolarów
Sam Elon Musk oznajmił, jak to on – za pośrednictwem Twittera – że “Jeżeli cokolwiek z tego (wzrostu akcji Tesli – dop. red.) opiera się na firmie Hertz (domniemanej transakcji dot. zakupu 100 tys. aut Tesli – dop. red.) to żaden kontrakt nie został jeszcze podpisany”
Elon Musk podkreślił też ponownie, co wielokrotnie już oznajmiał, że Tesla nie ma problemu z popytem. I niezależnie od tego, czy ktoś zamówi tysiąc czy milion aut tej marki, to i tak produkcja nie nadąża za popytem, zatem jakiekolwiek duże, kolejne zamówienie nie ma wpływu bezpośredniego na ekonomię Tesli, ale – jak widać – oddziałuje na wyobraźnię inwestorów.
Na wyniki tej wypowiedzi nie trzeba było długo czekać. We wtorek akcje Tesli spadły o 4 proc, co jednak niespecjalnie zaszkodziło tej spółce, której wartość wciąż przekracza 1 bilion dolarów (1,17 biliona USD, tak dokładniej).
Okazuje się zatem, że Hertz nie tyle podpisał jakiś kontrakt z Teslą, co po prostu zamierza kupić od amerykańskiego producenta auta, których chcą klienci tej sieci wypożyczalni. Musk jasno stwierdził “Tesla ma znacznie większy popyt niż moce produkcyjne, dlatego będziemy sprzedawać samochody Hertzowi tylko za taką samą marżę jak konsumentom”.