LM002 jest dziś uważane za ojca chrzestnego luksusowych SUV-ów. To ogromne Lamborghini jest nie tylko świetnym narzędziem do przykuwania uwagi w miejskiej dżungli, bo LM002 równie dobrze radzi sobie w błocie, żwirze i śniegu. Oto historia “Rambo-Lambo”.
Samochód dla wojska
Pod koniec lat siedemdziesiątych amerykańska firma MIT zleciła Lamborghini zaprojektowanie samochodu terenowego. Rozwój LM002 rozpoczął się jako projekt militarnego pojazdu terenowego do użytku w armii. Prototyp powstał pod koniec lat 70. XX wieku i nosił nazwę Cheetah. Niestety nie udało się skomercjalizować tego pomysłu. Na szczęście jeden z inżynierów Lamborghini – Giulio Alfieri – nie mógł tego przeboleć i postanowił wskrzesić go w 1981 roku. Jako pierwsze pokazał Lamborghini LM 001: innowacyjny koncept z silnikiem montowanym z tyłu (w stylu pustynnych buggy). Następny w kolejce był prototyp LMA z silnikiem montowanym z przodu.
Debiut LM002
Ostatecznie model produkcyjny otrzymał oznaczenie LM002 i został po raz pierwszy zaprezentowany na targach motoryzacyjnych w Brukseli w 1986 roku. Pod maską tego potwora znajdował się silnik V12 z supersportowego Countacha Quattrovalvole, który miał pojemność 5167 cm3 i rozwijał moc 450 KM przy 6800 obr./min. Co ciekawe, przebieg momentu obrotowego w dolnym zakresie pracy V-dwunastki sprawia, że ten motor kiepsko spisuje się w terenie. Mimo to trzeba przyznać, że inżynierowie Lamborghini “próbowali”. V12 z wtryskiem i tak przekazuje moc bardziej równomiernie w porównaniu z wersją gaźnikową.
Czym jest LM002?
Nadwozie LM002 zbudowane było z aluminium i włókna szklanego. Pod nim, poza ogromnym silnikiem V12, znajdował się stały napęd na cztery koła ze skrzynią rozdzielczą i trzema samoblokującymi mechanizmami różnicowymi. Najsłabszym elementem układanki jest niemiłosiernie trudne w obsłudze sprzęgło. Ten podzespół nie dość, że wymaga ogromnej siły w lewej nodze kierowcy, to jeszcze jest tak słaby, że po dniu spędzonym na offroadowym szaleństwie trzeba się już przygotowywać do jego wymiany. Na szczęście 5-biegowy “manual” ZF pochodzi z samochodów użytkowych i nie poddaje się trudom eksploatacji. Dzięki zastosowaniu takiego napędu włoski kolos świetnie radził sobie w terenie, a na szosie osiągał prędkość maksymalną ponad 200 km/h.
Pirelli Scorpion
LM002 został wyposażony w specjalnie opracowane opony Pirelli Scorpion, umożliwiające „unoszenie się” na miękkich powierzchniach, takich jak piasek. Były one bardzo wytrzymałe w gorących warunkach atmosferycznych, ale niestety jak wszystkie opony, kiepsko znoszą trudy czasu. Dziś jedna taka “guma” kosztuje ponad 3 tys. euro, ale nie wystarczy mieć gotówkę. Włoski producent opon tylko raz na kilka lat „dorabia” krótką serię, która bardzo szybko znajduje nabywców.
Nie do końca włoskie LM002
Produkcja nadwozi LM002 rozpoczynała się w firmie niedaleko Bilbao (Hiszpania). Następnie częściowo zmontowane podzespoły były wysyłane do Sant’Agata Bolognese (Włochy) w celu skompletowania ich z układem napędowym, częściami mechanicznymi i elementami wnętrza. Proces budowy kończył się testami i dostarczeniem do klienta. A jak przebiegały te testy? Tego nie jesteśmy pewni, ale chyba niezbyt dokładnie. Użytkownicy LM002 twierdzą, iż w małym lusterku wstecznym z Fiata Uno nic nie widać! Na dodatek ergonomia kabiny jest fatalna i nie pomogły nawet klamki i kratki nawiewu z Fiata. Miejsca jest mało, między fotelami przebiega potężny tunel (na szczęście nie aż tak wielki jak ten w Hummerze). Podobno samo przekręcenie kluczyka wymaga niemałej sprawności i precyzji.
Lata osiemdziesiąte
LM002 przyciągało uwagę podczas premiery. Był to pojazd inny niż wszystkie, z osiągami dorównującymi ówczesnym autom sportowym, a także znacznymi możliwościami terenowymi. Nad wszystkim górował imponujący wygląd i prezencja takiego kalibru, że LM002 do dziś wygląda ekstremalnie. Podobno jazda nim nie należy do najłatwiejszych. Ogromne opony kochają koleiny, a aerodynamika na poziomie domku jednorodzinnego sprawia, że powyżej 100 km/h jest bardzo głośno. Mimo to LM002 podobało się królom, aktorom i celebrytom. Pierwszy egzemplarz LM002 dostarczono Królowi Maroka. W 1987 roku zbudowano LM002, które startowało w Rajdzie Faraonów, a rok później w kultowym Paryż-Dakar. Z kolei czarny egzemplarz ze zdjęć pochodzi z muzeum Lamborghini, gdzie ten SUV został całkowicie odrestaurowany przez Lamborghini Polo Storico. To dział, który zajmuje się odbudową i serwisem klasycznych modeli.
LM002 przyszło na świat o 10 lat za wcześnie
W sumie wyprodukowano 300 sztuk w latach 1986-1992. Niestety zapotrzebowanie na SUV-y o dużej mocy wybuchło dopiero dekadę później wraz z pojawieniem się na rynku modelu Cayenne Turbo z silnikiem o jednakowej mocy – 450 KM. Okazało się, że biznes potrafi być brutalny dla wizjonerów, którzy wychodzą przed szereg. Dopiero dziś Włosi widzą większy sens w istnieniu LM002. Odkąd w ofercie Lamborghini jest Urus, to w Sant’Agata można mówić o czymś takim jak tradycja.