Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Jak przygotować auto do sprzedaży i wyjść na tym jak najlepiej?

(fot. Shutterstock)

Pomimo chwilowo zwiększonego popytu na auta z rynku wtórnego, sprzedaż pojazdu wciąż pozostaje sporym wyzwaniem. Aby odzyskać możliwie dużą kwotę, warto do tego procesu się przyłożyć, poświęcając na przygotowanie pojazdu trochę wolnego czasu. Pamiętajmy, że wiele osób wciąż kupuje oczami. Nic więc dziwnego, że kwestia pierwszego wrażenia jest decydująca. Dzięki kilku godzinom własnej pracy, możemy uzyskać znacząco wyższą cenę na umowie.

Zrób to sam

Za przygotowanie samochodu możemy komuś zapłacić, ale zdecydowanie taniej jest to zrobić własnoręcznie (fot. Piotr Zubrzycki/www.automotyw.com)

W dobie internetu, w kilka chwil znajdziemy w okolicy usługę całościowego przygotowania auta do sprzedaży. Inwestując kilkaset złotych osiągniemy zamierzony rezultat, oczekując jedynie dzień lub dwa na koniec pracy specjalistów. Z drugiej jednak strony, poprzez własną pracę i wyłożenie z kieszeni kilkudziesięciu złotych na potrzebne materiały, możemy uzyskać jedynie nieznacznie gorszy efekt. Po co przepłacać?

Niezależnie od wieku i kondycji naszego auta, całą operację należy rozpocząć od dokładnego umycia nadwozia. Spłukanie piachu i innych grubszych zanieczyszczeń na myjni bezdotykowej to idealny początek. Jeśli mamy ku temu warunki, warto przenieść się na przydomowe podwórko. Trwalsze zanieczyszczenia pomoże nam usunąć glinka dostępna w dobrych sklepach motoryzacyjnych za kilkanaście złotych. W dalszej kolejności ponownie umyjmy nadwozie, tym razem używając preparatów lepszej jakości. Obowiązkowo, po spłukaniu detergentu należy wysuszyć lakier, aby nie powstawały smugi. Zadaniem, które zajmie najwięcej czasu jest nakładanie powłoki wosku lub uprzednie spolerowanie zmęczonego lakieru. Bez odpowiedniej wprawy, polerowanie należy przeprowadzić ręcznie. Mozolnie, punkt po punkcie ścierając wierzchnią, zniszczoną warstwę. Czyszcząc nadwozie nie zapominajmy o słupkach i wewnętrznych partiach drzwi oraz progach.

Przyda się odkurzacz i ściereczki z mikrofibry

Zadbanie o wygląd samochodu to podstawa (fot. Shutterstock)

Przechodząc do wnętrza, zacznijmy od dokładnego odkurzenia siedzeń, boczków, wykładziny i wszelkich dostępnych zakamarków. O umyciu szyb chyba nie trzeba nikomu przypominać. Po wytarciu z kurzu plastikowych elementów z deską rozdzielczą na czele, sugerujemy użycie dowolnego preparatu do ich konserwacji. Tym samym, plastiki nabiorą świeżego wyglądu, mimo nierzadko słusznego wieku. Sporo czasu zajmie nam również uczciwe przygotowanie tapicerki. Zwłaszcza, jeśli konieczne jest jej pranie. Fachowiec zrobi to za 200-300 zł. Nam wystarczy kilkadziesiąt zł na odpowiedni preparat. W przypadku skórzanych pokryć, przeważnie wystarczy aplikacja dedykowanego mleczka do konserwacji i sumienne wcieranie go w powierzchnie. Skóra nabierze blasku i znów stanie się elastyczna. Propozycją dla nieco bardziej zaawansowanych majsterkowiczów jest pranie tekstylnej tapicerki. W tym miejscu trzeba pamiętać, żeby dobrze przyjrzeć się podsufitce. W kilkunastoletnich autach, zaczepy mogą nie poradzić sobie z ciężarem mieszanki czyszczącej. Jeśli ten element pozostawia wiele do życzenia, lepiej go zostawić w takim stanie, w jakim jest.

Usterki mechaniczne

Jeśli wiemy o usterkach mechanicznych, które istotnie przeszkadzają w czasie jazdy (luzy w układzie jezdnym, przeguby, drążki), warto zainwestować kilkaset złotych i pokusić się o wymianę zużytych elementów. Dzięki temu, ewentualny kupujący będzie cieszył się płynną jazdą nie zakłóconą żadnymi niepokojącymi odgłosami. Jeżeli sprawa jest poważniejsza i swego żywota dobiega chociażby skrzynia biegów lub układ wtryskowy, lepiej wprost powiedzieć o tym kupującemu i sprawdzić wcześniej ceny napraw, by mieć w ręku widełki finansowe karty przetargowej.
Naprawy dotyczą również elementów dekoracyjnych. To nie tylko zdekompletowane listwy zewnętrzne, lecz również połamane plastiki w kabinie. Nierzadko, możemy kupić używany element na szrocie za kilkanaście złotych. Estetyka jest bardzo istotna przy pierwszym kontakcie z samochodem. Klient na pewno doceni nasze starania i ograniczy doszukiwanie się punktów zapalnych.

Dobre zdjęcia

Dobre zdjęcia są bardzo ważne (fot. Piotr Zubrzycki/www.automotyw.com)

Kluczem do sukcesu są także wyraźne zdjęcia – możliwie dokładnie i w neutralnym świetle prezentujące nasze auto. Warto ustawić pojazd na jednolitym tle, gdzie będzie widoczna cała sylwetka od przodu, od tyłu i z boku. Im więcej szczegółów tym lepiej, także tych negatywnych jak miejscowe uszkodzenia lakieru czy mankamenty wnętrza. Warto na własne potrzeby zrobić bogatszą dokumentację fotograficzną, by w razie zainteresowania przesłać je potencjalnym klientom. Nie mamy przecież nic do ukrycia, a szczerość zazwyczaj popłaca w takich sytuacjach. Przedstawiając uczciwie kondycję samochodu, szybciej zyskamy zaufanie klienta i zachęcimy do organoleptycznych oględzin. Uwierzcie, że telefonów mogą być dziesiątki, a prezentacji na żywo wcale.

Przyłóż się do ogłoszenia

O wadach dobrze jest napisać w ogłoszeniu, żeby uniknąć późniejszych nieporozumień (fot. Shutterstock)

Kolejnym krokiem jest ogłoszenie. Do sprzedaży sugerujemy wykorzystać 2-3 najpopularniejsze portale aukcyjne i oczywiście, często bardzo skuteczne portale społecznościowe – zwłaszcza regionalne grupy. Treść obwieszczenia powinna zawierać dokładny opis modelu, wersji wyposażeniowej i silnikowej Warto podkreślić bogate wyposażenie i jego pełną sprawność, historię przeprowadzanych napraw mechanicznych i ewentualnych blacharskich. Wymienić plusy w postaci nowego akumulatora i opon, ale też nie zatajać wad, bo mogą stać się przyczynkiem awantury podczas spotkania w cztery oczy. Treść powinna być konkretna, ale również nieprzesadnie długa. Niewiele osób jest skłonnych do czytania elaboratów.

Dopełnij formalności

Właściciel cieszy się dwa razy – kiedy auto kupuje i kiedy je sprzedaje (fot. Shutterstock)

Jeśli nasz samochód nie jest przesadnie zapuszczony, wystarczy zaledwie kilkaset złotych i kilka godzin, by przywrócić choć część dawnego blasku. Własnym sumptem zrobimy to za ułamek ceny profesjonalnego zakładu. Przygotujmy się też od strony formalnej. W umowie warto wpisać wszelkie usterki, które mogłyby stanowić zarzewie do ewentualnego konfliktu prawnego. Istotna jest też godzina transakcji. Kto wie, czy w drodze powrotnej, nasz klient nie zechce sobie zrobić pamiątkowego zdjęcia fotoradarem. Jeśli operacja zakończy się powodzeniem, pamiętajmy, by szczęśliwy finał zgłosić do wydziału komunikacji oraz ubezpieczyciela. Polecamy też przetrzymać umowę chociaż przez kilka lat – życie pisze różne scenariusze. Zwłaszcza w przypadku, gdy mamy do czynienia z pojazdem po poważnych naprawach lub z niejasną historią. Kwiatki potrafią wypłynąć w najmniej spodziewanym momencie.

Total
0
Shares