Lunapark to coś z czym zwykle wiążemy miłe wspomnienia. Bądź to z własnych przeżyć, kiedy to jako dzieciaki radośnie śmigaliśmy na karuzelach, czy też teraz patrząc na roześmiane buzie naszych milusińskich w wesołym miasteczku. Mazda MX-5 to roadster, który zapewni uśmiech każdemu kierowcy. Japończycy od lat z pietyzmem szlifują model dający czystą radość z jazdy.
A może używana MX-5? Zobaczcie nasz poradnik kupującego
W nasze ręce wpadło specjalne wydanie najnowszej generacji słynnej Miaty, specjalne, bo producent przygotował je na stulecie marki (obchodzone w 2020 roku). Mazda MX-5 100th Anniversary nie jest autem na wskroś praktycznym, nie ma tu miejsca dla rodziny (to auto dwuosobowe). To pojazd, do którego wsiadasz by po prostu się przejechać i czerpać czystą przyjemność z prowadzenia pokonując kolejne kilometry z wiatrem we włosach z ukochaną osobą na sąsiednim fotelu. Dodajmy – bardzo bezpośredniego prowadzenia. Siedzisz prawie na asfalcie, a układ kierowniczy niemal dosłownie przekazuje ci każdy bit informacji o nawierzchni i przyczepności.
Mazda MX-5 – kanon roadstera, prawdziwe jinba ittai
Tak jak Volkswagen Golf przez dziesięciolecia stał się wzorcem auta kompaktowego, tak Mazda z modelem MX-5 zdecydowanie zasługuje na to, by kolejną już, czwartą generację Miaty uznać za wzorzec roadstera. Mimo że obecna generacja (ND) zadebiutowała na rynku już w 2014 roku (rok później ruszyła masowa produkcja; w 2018 auto przeszło facelifting), to stylistycznie model ten prezentuje się wciąż świetnie. Mimo niewielkiej długości (3915 mm – to mniej niż… w Renault Clio), mamy tu wzorcowe proporcje: długa maska, dwa miejsca, krótki tył.
Mazda MX-5 – ciasnota może być zaletą
Wnętrze to także klasyka gatunku. Ekstremalnie nisko zawieszone fotele, do których ciała pasażerów bardzo ściśle przylegają. Można wręcz odnieść wrażenie ścisłego zespolenia z autem. Miejsca jest mało, ale ta ciasnota ma niepodważalny urok. No chyba że masz 2 metry wzrostu, wtedy może być problem. Jeżeli mierzysz do 180 cm będzie Ci w miarę wygodnie. Wewnątrz żadnych luzów, żadnej zbędnej przestrzeni, ale bardzo przyjemne wykończenie, ładne detale i dobre spasowanie. Ręcznie składany dach? To też atut. Zamiast czekać na automatyczne składanie, tutaj rozłożenie i złożenie dachu zajmuje dosłownie kilka sekund. Rzut oka na rasowe, klasyczne zegary (no, ok – niewielki okrągły ekranik TFT też jest) z centralnie umieszczonym obrotomierzem, doskonały pomruk odpalanego silnika, zapinamy pasy i rollercoaster rusza.
“Takich silników już nie ma” – otóż są, w tym modelu
Pod maską japońskiego roadstera pracuje wolnossąca, kapitalnie brzmiąca (specjaliści od układu wydechowego wykonali kawał świetnej roboty) dwulitrowa czterocylindrówka o idealnym przyroście mocy aż do 7000 obr./min. Moc nie jest jakaś olbrzymia, bo silnik ten generuje do 184 KM i 205 Nm momentu obrotowego (jego moc wzrosła po liftingu), ale kluczowa jest tu masa. Japoński roadster waży tylko ok. 1 tony. W rezultacie auto jest bardzo zrywne. Miejskie 50 km/h przy sprawnej zmianie przełożeń fenomenalnej, manualnej sześciobiegowej skrzyni biegów uzyskujemy już po zaledwie 2,3 sekundy. Setkę na liczniku przekraczamy w czasie 6,5 sekundy. Jasne, są szybsze wozy, ale znacznie bardziej izolują od otoczenia. Tutaj odbieramy dynamikę praktycznie każdym zmysłem. Ma to dobre, ale też i złe strony, do czego jeszcze wrócimy.
Silnik pracujący w testowanym modelu nie tylko zapewnia aż nadto wystarczającą (percepcyjnie) dynamikę, ale też potrafi być oszczędny. Oto nasz wynik spalania na testowej trasie:
Wynik 5,9 l/100 km to bardzo dobry rezultat. Oczywiście spalanie zależy od temperamentu kierowcy, ale średnia z dłuższego dystansu to wciąż poniżej 8 litrów na setkę. Gdy odbieraliśmy auto z salonu Mazdy, komputer pokładowy pokazywał zasięg 519 km, ale jeżeli zechcecie raczej spokojnie rozkoszować się jazdą, bez ostrzejszego traktowana tego wozu, spokojnie pokonacie i 600 km bez odwiedzania stacji paliw.
Jazda to frajda, ale czy wytrzymasz długo na karuzeli?
Do krótkich przejażdżek za miasto auto jest wręcz wymarzone. Zwłaszcza przy dobrej pogodzie, wręcz zachęca do wycieczek w ciekawe miejsca. Bagażnik choć mieści tylko 130 litrów i nie pozwala na przewóz np. dużej walizki, to miękkie torby wejdą spokojnie. Czy w dłuższe trasy też warto się wybrać Mazdą MX-5? Oczywiście można, ale wtedy należy pamiętać o tym, co już napisaliśmy – drogę odbierasz wszystkimi zmysłami, także słuchem. A nawet przy zamkniętym dachu w kabinie jest po prostu głośno, oto nasz pomiar:
Nasz wynik pomiaru sonometrem przy prędkości 100 km/h to 74,1 dBA, to już jest spory hałas, który w kilkuset kilometrowej trasie może was po prostu zmęczyć. Warto o tym pamiętać. Paradoksalnie Mazda MX-5 nie jest wykluczona jako daily do miasta, bo przy niższych prędkościach hałas nie jest tak dokuczliwy, a doskonała zwinność tego auta i niewielkie gabaryty to w mieście niezaprzeczalne atuty. Oczywiście daily dla singla, ewentualnie bezdzietnej pary. Dla przyzwoitości warto wspomnieć, że w sukurs kierowcy w dłuższej trasie przychodzą systemy asysty. Na pokładzie jest tempomat (nieadaptacyjny), monitorowanie martwego pola, monitorowanie ruchu poprzecznego przy cofaniu, rozpoznawanie ograniczeń prędkości, wykrywanie znużenia kierowcy (u nas ani razu nie zadziałał) czy asystent przeciwdziałania kolizjom.
Mazda MX-5. Ceny i werdykt
Mazda MX-5 startuje w aktualnym cenniku japońskiej marki od 152 900 zł za wersję SkyFreedom. W naszym przypadku mieliśmy odmianę jubileuszową (100th Anniversary) z miękkim dachem i manualem, która wymaga zapłaty od 155 800 zł. Czy to dużo? Oczywiście, to nie jest mała kwota, ale… ten pojazd tak naprawdę nie ma konkurencji na rynku w tym budżecie. Żadne inne auto za te pieniądze nie zapewni wam porównywalnej frajdy z jazdy, a także pewnych możliwości w zakresie amatorskiej jazdy na torze wyścigowym. MX-5 ma swoje ograniczenia, ale wynikają one po prostu z charakteru roadstera, którego – i to dobra wiadomość – najnowsza MX-5 wciąż jest wzorcem.
Mazda MX-5 nowej generacji? Raczej w jakimś stopniu zelektryfikowana