Japońska motoryzacja to dziesiątki kultowych modeli, które w większości znacie. Są też samochody przeznaczone na rynek wewnętrzny, które powoli przebijają się do głównego nurtu i pojawiają się w Polsce. W Japonii znaleźć można także totalnie odjechane wozy, których w Europie raczej nikt by nie kupił. Tym razem mała wycieczka do aut, które już jako nowe były stare – czyli japoński neoklasycyzm. Jak się okazuje, japoński klient lubi tego typu zabawy, chociaż zwykle dotyczą one wozów mocno limitowanych. Nawet Gloria Y33 (czyli auto, które posiadam) była przez pewien czas rasowana przez firmę Mitsuoka, oczywiście ze zmienionym, neoklasycznym przodem. Ba, takie auto oferowano nawet niedawno na sprzedaż w Rosji. Przód miało niemal dokładnie taki sam jak Mitsuoka Ryugi Hybrid Wagon.
Kim jest Adam Włodarz, autor Japonii Włodarza?
Mitsuoka Ryugi Hybrid Wagon
Wśród wielu brzydactw wytwarzanych przez firmę Mitsuoka wybrałem właśnie to, bo urzekło mnie dość nietypowe dla tej firmy nadwozie kombi. Nie mam pojęcia na jakim aucie słynna firma z miasta Toyama buduje swoje projekty, a tu producenta zdradza Hybrid w nazwie. Po spojrzeniu do środka nie ma żadnych wątpliwości – to auto, jakim często wożą nas po mieście taksówkarze. Te same materiały na siedzeniach i charakterystyczne zegary – w Japonii ten model nazywa się dokładnie Toyota Fielder, co w zasadzie oznacza naszą Corollę. Oczywiście wraz z frontem jak w starym Jaguarze Mitsuoka usunęła znaczki Toyoty z nadwozia, nie ma go nawet na kierownicy. Takie rzeczy w Europie to może robić Mansory w Lambo Urusach, a w Japonii robi się to w plebejskiej hybrydowej Toyocie kombi. Brawo, ciekawe czy są na to klienci. Ryugi ma też wersję sedan, do której ten przód bardziej pasuje.
Zobacz ulubione auta autora Japonii Włodarza!
Nissan Be-1
W 1985 roku Nissan zaprezentował prototyp Be-1. Dwa lata później auto trafiło do produkcji. Produkcyjne Be-1 niczym nie różniło się od prototypu! Ile znacie takich przypadków? Można było wybierać wersje z odsuwanym dachem lub bez (prototyp go miał), ale poza tym – 1:1; nawet kolor był taki sam. Produkcja trwała tylko 13 miesięcy. Model ten cieszył się dużym uznaniem i szybko się wyprzedał (Nissan planował wyprodukować 10 000 aut, ale powstało nieco więcej). Był też specjalny sklep, w którym można było kupić… gadżety związane z Be-1. Samochód był jak na swoje lata dość nowoczesny, ale widać było w nim styl retro. Dzisiaj to rzadkość. Technicznie Be-1 jest zbliżony do Micry, z częściami mechanicznymi nie byłoby więc dużych problemów. Do tej pory nie widziałem tego modelu w Polsce. Co innego ten, który opisuję niżej.
Nissan Pao
Pao jest w tej chwili na sprzedaż w Małopolsce. To bardzo podobny koncept do Be-1 czyli odjechany Nissan z końca lat 80. ubiegłego wieku. Tak samo jak Be-1 tu również pokazany w Tokio prototyp wyjechał na drogi bez większych zmian. To zresztą ta sama historia, bo Nissana Pao projektowało biuro, które dostało totalnie wolną rękę. Nazywało się Pike Cars i oprócz Be-1 wypuściło jeszcze model Figaro (ten pojawia się w Polsce nieco częściej) i C-Cargo. Poza wyglądem, który jest totalny – Pao to jakby połączenie dostawczaka z osobówką, największe wrażenie w tym modelu robią szczegóły. Od korbek do otwierania okien, przez tylne uchylane szybki po kasetowe radio Panasonic projektowane specjalnie do tego modelu – każdy szczegół tu się zgadza. Neoretro w pełnej krasie, do tego z końca lat 90, które są teraz bardzo modne.
Toyota Classic
A co to za Toyota? Classic. Aha, to wszystko jasne. W 1996 roku powstało dokładnie 100 sztuk tego … no właśnie jakiego samochodu? „Zbudujmy sobie stare aut z okazji 60-lecia firmy” – zawołali szefowie Toyoty w połowie lat 90. No tak, ale przecież nie damy rady przepuścić tego przez homologację, poza tym jak stworzyć te wszystkie stare części. No tak, to niech wygląda jak stara Toyota AA, tylko tam gdzie pozwolą na to przepisy. I tak powstało auto, które trochę wygląda jak stare a trochę jak nowe. Pod maską dwulitrowa, 100-konna jednostka Toyoty o czterech cylindrach (w AA było sześć garów), a w środku czerwona tapicerka. Na czym go zbudowano? Nie zgadniecie! Na Hiluxie, bo przecież takie auto powinno mieć ramę, a tylko ten model w gamie Toyoty go wtedy jeszcze miał. Z drugiej strony, dzięki temu Classic jest więc samochodem nie do zdarcia. Tylko czekać aż jakiś zwariowany fan JDM-ów przyprowadzi to do Polski. Chociaż w sumie trochę to dziwne, że wyprodukowała to Toyota a nie wspomniana wyżej marka Mitsuoka.
Subaru Impreza Casa Blanca
Z czym kojarzy się Wam Subaru Impreza? Tak, mi też z rajdami i z samochodami ze spoilerami i wielkimi „kurołapkami” na masce. Ale Impreza to także biedne, wolnossące wersje, które miały się dobrze sprzedawać, pchane rajdową renomą. Na rynek wewnętrzny pierwsza generacja Imprezy miała wersję stylizowaną w przedniej części na stare auto. Dzisiaj Casa Blanca jest wyśmiewana, ale chciałbym zobaczyć taki rarytas na polskich ulicach. Niestety wyprodukowano tylko 5 tys. egzemplarzy takich Imprez, raczej głównie w wersji kombi. Casa Blancę można było mieć zarówno w wersji 4×4, jak i z napędem na przednią oś! To już jest w ogóle sztos, napęd na przód, brak turbo i ten przód – tu już trzeba naprawdę kochać JDM!
Japoński gruz może być fajny! Sprawdź, jakie rarytasy niszczeją na polskich ulicach.