W zeszłym tygodniu zaprezentowałem Wam pierwszą część mojego subiektywnego przeglądu trendów tuningowych, japońskich samochodów, które możecie zobaczyć w Polsce.
Dzisiaj czas na część drugą. Oczywiście przegląd ma charakter subiektywny, a wiele prezentowanych w nim stylów może współwystępować – np. Honda zrobiona w stylu kanjo może być równocześnie gruzem. Nie zmienia to faktu, że scena japońskich aut, jest w tej chwili jedną z najbardziej płodnych pod tym względem, a różnorodność stylów, spotykanych na spotach i zlotach (które właśnie się w okrojonym zakresie zaczynają) nie ma sobie równych wśród innych tego typu środowisk.
Kanjo
To zdecydowanie mój ulubiony styl japoński. Narodził się w Osace, na jej obwodnicy (loop). To tam w latach 80. i 90. ubiegłego wieku szaleli nocą Kanjoracers w swoich Civicach czwartej generacji. Auta, które tanio można było kupić, miały fejkowe numery rejestracyjne a usunięcie numeru nadwozia, sprawiało, że w razie wtopy z policją, można było szybko porzucić niedrogie auto. Styl doczekał się całej ikonografii – od specjalnego malowania, przez numery startowe i napisy. „No good racing”, „bye, bye police” – to charakterystyczne napisy Kanjozoku. Dzisiaj tłumaczy się je na różne języki i umieszcza na tylnej szybie Civica.
W Polsce można zobaczyć napis: „pa, pa bagiety”, ale widziałem też słynne hasło przetłumaczone na język czeski. Obecnie Kanjo pozostało już tylko stylem w tuningu, bo nie ma już możliwości ścigania się po obwodnicach (i dobrze), ale jest coraz częściej obecne w Polsce. Po kilka Hond przerobionych w tym stylu można zobaczyć właściwie w każdym większym polskim mieście, a ja mam przyjemność organizować spot, który w nazwie ma Kanjo i zwykle najwięcej jest na nim właśnie Hond. Jest to impreza nieoficjalna, podczas której jeździmy sobie po mieście, a fotografie, które powstają, bardzo przypominają klimatem te sprzed lat, gdy Kanjo było czymś więcej niż tylko stylem w tuningu. Kanjo jest bardzo inspirującym stylem, a do tego nie jest ono przesadnie drogie.
Klasyczek
To trend również obecny na całym świecie, który jak niemal wszystko, co dobre przyszedł z Japonii. Japońskie samochody sprzed lat nie wyglądają tak dobrze, jak można by tego oczekiwać. Wystarczy spojrzeć na seryjne wersje większości aut z lat 80. Koza, czyli stanowczo za wysokie jak na standardy tuningowe zawieszenie; wiadro, czyli ogromna ilość miejsca między kołem a nadwoziem; kierownica jak w autobusie; seryny wydech, z którego nie usłyszycie melodii tych wspaniałych silników, a do tego niezbyt ładne fabryczne felgi.
Tuning aut klasycznych ogranicza się zwykle do tych kilku elementów, które do tego dość szybko można usunąć, przywracając auto do serii. Graty, które lądują w klasycznym japońskim aucie, są zazwyczaj oryginalnymi elementami, do tego powinny być z epoki, w której powstały. Małe japońskie kółka potrafią przez to kosztować już dzisiaj więcej niż niejeden stary samochód, do tego oryginalne wzory SSR, Works, czy Dunlop są podrabiane na całym świecie. Do tego gwint, dystanse a w środku kierownica Nardi Torino – ten styl to creme de la creme japońskiego tuningu. Oczywiście wszystko importowane bezpośredni z Japonii.
Rajdowe
Japończycy stworzyli bardzo dużo kultowych samochodów do rajdów. Najbardziej znane i popularne to oczywiście Subaru Imprezy i Mitsubishi Lancer Evolution, ale nie możemy zapominać też np. o Toyocie Celicy GT4. Ich użytkownicy doskonale wiedzą, za co kochają swoje auta – przy odpowiedniej specyfikacji zawieszenia na każdej drodze potrafią nieźle dać do pieca, niezależny czy to asfalt, czy szuter. Dzisiaj jeżdżą nimi ludzie, którzy w lata 90. grali w Colina i z zaciśniętymi zębami śledzili kariery Hołka w Mistrzostwach Europy, czy też Kuchara w krótkim epizodzie WRC.
Coraz wyższe ceny tych aut sprawiają co prawda, że dużo mniej można zobaczyć ich już w amatorskich imprezach sportowych, ale klasyczne malowanie (czy też często okleina) to element widywany na spotach. Zwykle stosuje się repliki wyglądu oryginalnych aut rajdowych, z zachowanie nazw ich sponsorów itp. Tego typu prosty zabieg sprawia, że bardzo wyróżniają się wśród innych samochodów. Często jednak oprócz malowania, stosowane są inne elementy, znane z rajdówek – klatka, kubły itp.
USDM
Ten trend nieco obecnie przygasa, ale wciąż da się zobaczyć w Polsce samochody pochodzące z rynku amerykańskiego lub też tuningowane w tym stylu. Zwykle są to Hondy, a często po prostu oryginalne Acury. Większe zderzaki, inne oświetlenie, automatyczne pasy, liczniki w milach i automatyczne skrzynie biegów idą tu w parze z obniżonym zawieszeniem i większym kołem. Długo było tak, że większe amerykańskie zderzaki, czy też blendy sprawiające, że z tyłu zmieści się tylko mała, amerykańska rejestracja, były w trendzie
Dzisiaj wypiera go tuning w stylu JDM, ale moim zdaniem USDM nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Co ciekawe trend ten jest wciąż spotykany na całym świecie, także w Japonii – gdzie zdarzają się np. amerykańskie wersje Toyot AE86. Zresztą to właśnie w Kraju Kwitnącej Wiśni Honda sprzedawała przez krótki czas, w oficjalnych salonach, model produkowany w USA – Accord U.S. Coupe i Accord U.S. (CB). Wagon. W Japonii auto oferowane było z kierownicą po lewej stronie, co jak pewnie wiecie, jest tam wyznacznikiem prestiżu.
VIP
Kolejny ze stylów, który wywodzi się z aut grup przestępczych. Duże limuzyny to w zasadzie domena każdej mafii na świecie, ale ta japońska ma multum modeli, których nie oferowano w Europie. Od pewnego czasu auta te można rejestrować i pojawia się ich coraz więcej nad Wisłą. Nissany Laurele, Cimy, Toyoty serii X, ale też modele, które u nas występowały jako Lexusy – to wszystko nadaje się do tego tuningu.
Gleba (często powietrze), duże koło, a w środku gadżety z firmy Junction Produce, których jakość nie zawsze jest najwyższa, ale z daleko potęgują luksusowy styl. Zasłonki w oknach, skórzane nakładki na wełnianą lub welurową tapicerkę, kryształowe karafki i kieliszki – tak wygląda z grubsza oferta japońskiej firmy JP, wyznaczająca trendy stylu na całym świecie. VIP czytany przez Japończyków bippu jest coraz popularniejszy w Polsce. Tego typu auto ma np. Pezet (chociaż w jego Leksie VIP łączy się nieco z USDM).