Z jednej strony najnowsza generacja Nissana Juke’a nie jest już tak kontrowersyjna wizualnie, z drugiej miłośnicy “jedynki” uważają, że auto straciło swój cokolwiek dyskusyjny urok. Absolutnie się z tym nie zgadzamy. Teraz japoński crossover nie kopie w oczy, naprawdę może się podobać, jest dopracowany stylistycznie i funkcjonalnie, a drobne mankamenty nie przesłaniają ogólnych walorów modelu. No i najważniejsze – nie stracił swojego DNA. Po prostu wydoroślał, ale wciąż na pierwszy rzut oka poznasz, że to Juke. O ile do pierwszej generacji się już przyzwyczailiśmy, to druga z miejsca zyskała naszą akceptację.
W 2010 roku Nissan zaszokował świat prezentując w swojej gamie modelowej nowego crossovera – Nissana Juke’a. Auto ze względu na swój kontrowersyjny wygląd zostało przez wielu dziennikarzy z branży okrzyknięte “brzydalem”, “żabą na kołach” – żeby pozostać tylko przy tych delikatniejszych zwrotach. Zresztą i my sami przyznaliśmy Juke’owi pierwszej generacji zaszczytne miejsce w naszej galerii najbrzydszych aut. Nissan niewiele sobie z tego robił. “Żaba na kołach” sprzedawała się na tyle skutecznie, że pierwszej generacji Juke trafił do 1,5 miliona klientów. To wynik, o którym niejeden producent wprowadzający nowy model auta na rynek może marzyć. Przed projektantami Nissana postawiono trudne zadanie, w końcu jak poprawić “brzydotę”, która się świetnie sprzedaje? Oszpecić samochód jeszcze bardziej? A może jednak nadać autu szlachetniejszego wyrazu? Na szczęście dla naszych – i nie tylko naszych – oczu, Nissan wybrał tę drugą drogę.
Nissan Juke wydoroślał
Debiutująca w 2019 roku najnowsza generacja Nissana Juke’a wydoroślała nie tylko stylistycznie, ale też gabarytowo. Nowy Juke jest od swojego poprzednika dłuższy, wyższy i szerszy. Długość nadwozia to 4210 mm, co jest wynikiem o 75 mm lepszym od pierwszej generacji. Jeżeli chodzi o rozstaw osi, wynoszący 2636 mm, to nowy Juke przebija nawet Nissana Qashqaia pierwszej generacji. Co to oznacza, dla użytkowników? Tyle, że miejsca w środku nie powinno zabraknąć, ale do tego jeszcze wrócimy.
N-Desing, bo wygląd ma znaczenie
Auto z parku prasowego Nissana, którym dysponowaliśmy to pojazd w nowym (wprowadzonym wraz z opisywanym modelem) wariancie wyposażeniowym o nazwie N-Design. Nazwa tej wersji dość dobrze oddaje to, na co przede wszystkim postawił tu producent i w jaki sposób chce zachęcić potencjalnego klienta. Przede wszystkim wyglądem. Nadwozie wersji N-Design jest dwukolorowe (my, jak widać, dysponowaliśmy wersją niebieską z czarnym dachem), a klienci mają do wyboru różne warianty kolorystyczne.
Również rzucające się w oczy, aż 19-calowe, dwukolorowe obręcze ze stopów lekkich, obleczone w niskoprofilowe opony w rozmiarze 225/45R19 to wyposażenie standardowe tej wersji. Czy 19-cali nie jest przesadą w – było nie było – niewielkim crossoverze? Naszym zdaniem absolutnie nie. Tym bardziej, że zawieszenie Nissana Juke’a jest tak zestrojone, że nawet podczas jazdy na takich kołach absolutnie nie musimy martwić się o dyskomfort podczas podróży na nie-zawsze-jak-stół-równych- drogach. Oczywiście przy takim rozmiarze felg trzeba uważać na krawężniki.
O ile przód poprzedniej generacji był, delikatnie mówiąc, “dziwny”, to w przypadku najnowszego Juke’a jest pod każdym względem lepiej. Masywniejsza bryła i świetnie wpasowane dzienne LED-y to wizualne atuty tego modelu. Również grill otoczony solidną dawką błyszczącego chromu może się podobać.
Ładnie łącząca się linia tylnych świateł LED podzielonych pomiędzy bryłę nadwozia a klapę bagażnika także wygląda znacznie lepiej od pierwszej generacji.
Podsumowując wygląd zewnętrzny auta, Nissan wybrał naszym zdaniem słuszną drogę. Zrezygnował z poszukiwania kontrowersyjnych form na siłę, a jednocześnie cały czas pozostawił w najnowszej generacji DNA poprzednika. Z brzydkiego kaczątka wyrósł (i to dosłownie) całkiem ładny łabędź.
Silnik? Brak wyboru też jest wyborem
W pierwszym odruchu można by napisać, że pod maską nowego Juke’a jest “bieda”. Nie tyle w sensie możliwości jedynej dostępnej, trzycylindrowej, turbodoładowanej jednostki benzynowej DIG-T, bo ten silnik jak najbardziej jest zupełnie wystarczający do tego auta. Chodzi raczej o sens możliwości wyboru motoru. Nissan tego wyboru nie daje. Z drugiej jednak strony oznacza to brak jakichkolwiek dylematów dla klienta, który w przypadku szerokiej gamy silników mógłby się wahać, którą odmianę silnikową wybrać. Wybierając nowego Juke’a nie będziecie mieć takich problemów.
Nasz testowy egzemplarz to auto na rok modelowy 2021. Pod jego maską pracuje silnik DIG-T generujący moc maksymalną 114 KM. Akurat nasz egzemplarz dysponował 7-biegową, dwusprzęgłową automatyczną skrzynią biegów przenoszącą moc napędu na przednią oś, ale klienci zainteresowani tym modelem będą mogli zamiast automatu wybrać 6-biegową skrzynię manualną. Różnica w cenie? Nissan Juke N-Design w wersji z manualną skrzynią biegów jest o 8 tys. zł tańszy od odmiany z automatem. Jeszcze kilka słów wyjaśnienia odnośnie wersji silnikowej. We wcześniejszych cennikach nowego Juke’a występował motor o oznaczeniu DIG-T 117. Czy to znaczy, że jednak mamy wybór? Nie. Obie odmiany to dokładnie ten sam silnik, który ze względu na zaostrzenie norm emisji od 2021 roku Nissan zdecydował się nieco “odchudzić” zmniejszając nieznacznie emisje, ale i moc ze 117 do 114 KM. Czy to jest istotna różnica? Absolutnie nie – mieliśmy okazję podróżować obydwoma wersjami silnikowymi i naprawdę trudno byłoby wskazać jakiekolwiek odczuwalne różnice w dynamice. Moment obrotowy po kuracji “odchudzającej” jednostkę DIG-T nie uległ zmianie i wciąż wynosi 200 Nm. Być może uda się jeszcze gdzieś kupić Juke’a II z 117-konnym silnikiem, ale naszym zdaniem to i tak nie ma znaczenia użytkowego. Zamawiając auto nowe do wyboru jest tylko wersja 114 KM.
Wnętrze? Kawał porządnej roboty
Crossovery segmentu B zwykle nie rozpieszczają użytkownika wysublimowanym wzornictwem w kabinie czy wysokiej jakości materiałami. Ma być funkcjonalnie i w miarę wygodnie. W Nissanie Juke’u jest funkcjonalnie, zdecydowanie jest wygodnie – co ważne – nie tylko z przodu. Ale przyglądając się kwestii doboru materiałów wykończeniowych, ich spasowania i stylistyki wnętrza to efekt “wow” jest gwarantowany. W wersji N-Design siedząc we wnętrzu czujemy się jak w aucie znacznie wyższej klasy.
Takie wrażenie wywołuje całość, na którą składają się m.in. skórzane siedzenia z boczkami z alcantary, alcantara na obiciach drzwi, a także na desce rozdzielczej czy w tunelu środkowym. Do tego efektowna, wielofunkcyjna kierownica ze spłaszczonym wieńcem, podświetlany kolorowym oświetleniem LED pierścień okalający gałkę skrzyni biegów, subtelne podświetlenie krawędzi obić z alcantary w drzwiach, czy okrągłe wyloty wentylacji o szerokim zakresie regulacji, otoczone błyszczącym tworzywem stylizowanym na chrom i – jakżeby inaczej – alcantarą.
Funkcjonalność wnętrza? Nie mamy zastrzeżeń
W pierwszym rzędzie siedzeń w kabinie nowego Juke’a – pomijając już robiący wrażenie design, materiały i ich spasowanie – nie zauważyliśmy funkcjonalnych mankamentów. Fotele co prawda mają tylko manualną regulację, ale są dość wygodne, ze zintegrowanymi zagłówkami. Przed siedzeniem pasażera głęboki (choć niepodświetlany) schowek, solidne kieszenie w drzwiach, podłokietnik z własnym schowkiem, uchwyty na napoje w tunelu środkowym, jest ok.
Standardowo, gdy nasz tester usiadł sam za sobą (ma 177 cm wzrostu) na tylnej kanapie miejsca było zaskakująco dużo. Co najmniej pięć cm od kolan do miękkich oparć przedniego fotela. Również nad głową ilość miejsca była w zupełności wystarczająca. Podłokietnika z tyłu – brak. W bagażniku sporo miejsca jak na rozmiary auta. 422 litry to dobry wynik w klasie, zaletą jest też to, że po złożeniu tylnych siedzeń mamy płaską przestrzeń załadunkową. W bagażniku nie zabrakło haczyków na siatki z zakupami, jest lampa oświetlająca wnętrze, a także podwójna podłoga, w razie potrzeby można zdjąć również górną półkę przesłaniającą przedział bagażowy.
Brak nawigacji? To nie problem
Jak wspomnieliśmy, dysponowaliśmy “golasem” wersji N-Design, czyli autem beż żadnych opcjonalnych pakietów technologicznych. Oznacza to m.in. brak adaptacyjnego systemu Pro-Pilot (tempomat jest, tyle, że “zwykły”), czy brak nawigacji w pokładowym systemie multimedialnym Nissana. Czy to problem? Żaden.System nawigacyjny Nissana jest nieco siermiężny w obsłudze, a pokładowe multimedia lubią się “zastanawiać”. Znacznie bardziej istotne jest to, że w standardzie otrzymujemy obsługę Apple CarPlay i Android Auto.
Wystarczy podłączyć smartfon kabelkiem (złącze jest umieszczone rozsądnie, tuż nad półeczką w tunelu środkowym pod konsolą. Na półeczce może leżeć smartfon) i już mamy własną nawigację z telefonu, a także szereg innych aplikacji (np. Spotify z ulubioną playlistą – polecamy Bespoke z Rolls-Royce’a).
Nissan Juke N-Design – jak się tym jeździ?
Jeżeli tylko nie masz wygórowanych ambicji jeżeli chodzi o dynamikę auta, nie będziesz rozczarowany. Juke zwinnie pokonuje miejskie drogi, da radę również w dłuższych trasach przy zachowaniu np. rozsądku w doborze bagażu, czy prędkości. O ile silnik jest w tym modelu zaskakująco dobrze wytłumiony, to jednak opory aerodynamiczne robią swoje i przy prędkościach autostradowych szum wziera się już do kabiny.
Nissan przygotował trzy tryby jazdy: Eco, Normal i Sport. W trybie Normal jest… normalnie. W trybie Eco Juke ma zauważalnie bardziej stępioną reakcję na wciśnięcie pedału przyśpieszenia, ale bez wielkiej przesady i przyznam, że właśnie Eco był moim ulubionym trybem podczas jazdy miejskiej. Nie było specjalnie wolniej, ale było oszczędniej. Natomiast tryb Sport znacząco zmienia charakterystykę pracy silnika. Auto przeciąga do znacznie wyższych obrotów na każdym biegu, szybciej redukuje przełożenia i jest znacznie czulsze na naciski pedału gazu.
Przyśpieszenie? Katalogowo Juke przyśpiesza do 100 km/h w 11,8 s, co nie jest powalającym wynikiem. Chcąc mieć lepszą dynamikę wybierz wersję z manualem, zyskasz ponad sekundę. Tyle, że w mieście wyścigi od 0 do 100 km/h nie mają sensu, a automat jest po prostu wygodniejszy. W trasie? Przy 90 km/h nasz egzemplarz testowy utrzymywał obroty na poziomie zbliżającym się do 2000 obr./min. Przy prędkościach 120 i 140 km/h, prędkości obrotowe silnika wynosiły odpowiednio: 2550 obr./min. oraz 3000 obr./min. Jeżeli w trakcie podróży chcecie cieszyć się rozmową z pasażerami czy słuchaniem muzyki nie-na-cały-regulator, zalecamy nieco zmniejszyć najwyższą legalną na polskich drogach prędkość.
Zużycie paliwa? W naszej testowej trasie mieszanej o długości 130 km udało nam się, bez żadnych wyrzeczeń ani w zakresie prędkości, ani w zakresie komfortu średnio zużyć 5,7 l/100 km. W mieście zużycie będzie zależeć od temperamentu kierowcy. Jak wspomniałem, preferowałem tryb Eco, wtedy zużycie z szóstką z przodu jest jak najbardziej realne, ale kierowcy lubiący tryb Sport i mający ołów w podeszwach bez trudu przekroczą i 9 l/100 km.
Nissan Juke N-Design – ceny i werdykt
Bazowa wersja nowego Nissana Juke N-Design (rok modelowy 2021) to obecnie 97 230 zł. Za taką kwotę otrzymamy opisywaną odmianę z manualną skrzynią biegów. Wersja z automatem przekracza już 100 tys. Kosztuje dokładnie 105 230 zł. Za tę kwotę otrzymujemy dobrze wyglądające z zewnątrz i jeszcze lepiej wykończone w środku auto o funkcjonalnie zaplanowanej przestrzeni pasażerskiej i bagażowej. Silnik nie poraża dynamiką, ale potrafi spalać niewiele i jednocześnie w zupełności wystarcza do przemieszczania Juke’a nie dając absolutnie efektu “mułowatości”. Jeżeli zwracacie uwagę na wygląd i funkcjonalność, a wybór odmian silnikowych nie ma dla Was znaczenia, Juke z całą pewnością będzie wart rozważenia.