Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Nowy Mercedes-Benz S-Klasa. Jak zmieniał się przez lata?

Nowy Mercedes-Benz S-Klasa ponownie wyznacza nowy poziom innowacji w motoryzacji. Jak każda S-Klasa na przestrzeni lat.
Mercedes-Benz S-Klasse, 2020, Studioaufnahme, Exterieur: Hightechsilber // Mercedes-Benz S-Class, 2020, studio shot, exterior: hightech silver

2 września 2020 roku oficjalnie pojawił się Nowy Mercedes-Benz S-Klasa. Producent oficjalnie ogłosił wprowadzenie do swojego portfolio najnowszej generacji tej topowej limuzyny. To dobra okazja do tego przy przez pryzmat nowości wprowadzanych w modelu o oznaczeniu fabrycznym W223, przypomnieć jak zmieniało się spojrzenie na motoryzacyjny luksus w kolejnych generacjach topowego Mercedesa.

Oficjalnie auto o nazwie Mercedes-Benz S-Klasse pojawiło się na rynku po raz pierwszy w 1972 roku. Wówczas zadebiutował Mercedes-Benz W116 – pierwsze auto, któremu producent nadał nazwę S-Klasse. Jednak absolutnie nie był to debiut niemieckiego producenta jeżeli chodzi o produkcję luksusowych aut.

Mercedes-Benz 220S (W180) z 1959 roku (fot. Alf van Beem / Wikimedia Commons)

Wystarczy wspomnieć poprzedników takich jak np. produkowany od 1954 Mercedes W180 (tzw. “Ponton”), model W112 z 1959 roku, czy bezpośredni poprzednik pierwszej S-Klasy – W108 z 1965 roku. Wszystkie te auta charakteryzowało niezmiennie bezkompromisowe podejście komfortu podróżowania. Były to zawsze topowe odmiany w ofercie niemieckiej marki. S-Klasa od dziesięcioleci wyznacza standardy luksusowych aut rozumianych jako połączenie bardzo wysokiego komfortu z innowacyjnymi rozwiązaniami technologicznymi.

Mercedes-Benz W116 – pierwsza S-Klasa

Mercedes-Benz 280 SEL (W116) – fot. OSX / Wikimedia Commons

Pierwsza w historii S-Klasa wyróżniała się już na pierwszy rzut oka. Auto było nie tylko większe i potężniejsze od poprzednich modeli marki (miało długość od 4960 mm do 5060 mm zależnie od wersji). Był to również pierwszy Mercedes-Benz z reflektorami (zarówno przednimi, jak i tylnymi) oraz grillem zaprojektowanymi poziomo.

Niemiecka marka zdecydowała się też na szersze oferowanie w pełni pneumatycznego zawieszenia. Taki właśnie system amortyzacji auta mogli otrzymać klienci, którzy zamówili topową wówczas wersję 450 SEL (wydłużony o 100 mm rozstaw osi do 2960 mm) z legendarnym silnikiem V8 o pojemności 6,9 litra. Ta potężna jednostka napędowa generowała 210 kW (286 KM) przy 4250 obr./min. i aż 550 Nm. Pozwalało to tej luksusowej limuzynie rozpędzić się do 225 km/h, a pierwsza setka osiągana była po 7,4 sekundy.

Mercedes-Benz 450SEL w wersji amerykańskiej (fot. Interiot/Wikimedia Commons)

Dziś taka dynamika już nie powala, ale pamiętajmy, że mówimy o latach 70-tych ubiegłego wieku. Wówczas były to bardzo imponujące parametry. Zwłaszcza, gdy połączymy je z wysokim komfortem podróżowania. Jako ciekawostkę dodam, że poprzednik pierwszej S-klasy, Mercedes 300 SEL z silnikiem 6,3 (typoszereg W109) z 1967 roku, był wtedy najszybszym sedanem świata – osiągał 220 km/h. To daje pewien obraz sytuacji co do dynamiki aut w ówczesnym czasie.

Od 1978 roku można było zamawiać egzemplarze z systemem ABS – wówczas techniczną innowacją. To właśnie ten model był pierwszym na świecie autem, w którym zaczęto montować doskonale znany dziś system przeciwdziałający blokowaniu się kół podczas hamowania. Branża doceniła innowacyjność pierwszej S-Klasy, auto zostało Europejskim Samochodem Roku w 1974 roku.

Dziś auto jest cenionym klasykiem. Na rynku wtórnym za auto “do renowacji” (czyt.: dla wykwalifikowanego renowatora zabytkowych pojazdów) trzeba zapłacić od ok. 16000 zł. Znacznie droższe i trudniejsze to upolowania są topowe wersje z 6,9-litrowym benzyniakiem – w tym przypadku 50 tys. zł za auto, w które trzeba jeszcze włożyć wiele pracy wcale nie jest kwotą wygórowaną.

Mercedes-Benz W126 – seryjny ABS

W116 ustawił poprzeczkę wysoko, ale inżynierowie Mercedes-Benz mieli jeszcze olbrzymie pokłady kreatywności. Model W126, czyli kolejna generacja S-Klasy zadebiutowała we wrześniu 1979 roku. Samochód produkowano aż przez 12 lat (w Afryce nawet dłużej, bo do czerwca 1994 roku) i w tym czasie można wyróżnić dwie serie tego modelu. Pierwsza była produkowana do sierpnia 1985 roku, druga, debiutująca na targach IAA we Frankfurcie we wrześniu 1985 roku – później.

Pierwsza seria Mercedes-Benz W126 (fot. Morgado/Wikimedia Commons)

II generacja S-Klasy oferowana była na przestrzeni lat z wieloma jednostkami napędowymi. W przypadku nadwozia typu limuzyna różnych odmian silników (wyłącznie benzynowych) było aż 23. Od “najmniejszego”, sześciocylindrowego, rzędowego benzyniaka o pojemności 2,6 litra i mocy 166 KM (silnik M 103, był montowany wyłącznie w drugiej serii W126), po 5,6-litrową jednostkę V8 o mocy 300 KM i momencie obr. 455 Nm. Ten potężny silnik trafiał do modeli 560 SEL (limuzyna) i 560 SEC (coupé) od 1985 roku.

Mimo pozornie mniejszej pojemności od ponad 6-litrowego behemota z pierwszej generacji (kryzys naftowy z lat 70-tych XX wieku zebrał żniwo), motor zapewniał jeszcze lepszą dynamikę. 6,7 s do 100 km/h i prędkość maksymalna 250 km/h dawała stosowny potencjał najbardziej wymagającym kierowcom. Pamiętajmy jednak, że tu liczył się (i wciąż liczy) komfort. Jako ciekawostkę warto dodać, że na rynku amerykańskim dostępne były również (krótko, bo tylko w latach 1980-1981) wersje z silnikami diesla (jednostki OM 617 i OM 603) o pojemnościach od 3 do 3,5 litra i mocy od 121 do 136 KM.

Mercedes-Benz 500 SEC, druga seria (poliftingowa) drugiej generacji S-Klasy w wersji coupé (C126) – fot. M93/Wikimedia Commons

Trwałość tej generacji jest wręcz legendarna. Pokonanie 500 000 km, szczególnie w wersjach z silnikami V8 nie stanowiło dla auta najmniejszego problemu, a wiele bardzo wówczas innowacyjnych rozwiązań, jak np. elektryczne sterowanie fotelami, działa w dobrze utrzymanych egzemplarzach do dziś. Zresztą sam producent chwalił się jakością i solidnością wykonania, kiedy promując poliftingowe W126, w reklamie z 1986 roku znalazło się zabawne zdanie: “Po 266 623 kilometrach wymieniono coś większego: właściciela”.

Tak jak pierwsza generacja S-Klasy była debiutem systemu ABS w motoryzacji, tak również druga generacja wprowadzała wiele udogodnień i innowacji technologicznych, które do aut niższej klasy zaczęły trafiać wiele lat później. Z ciekawszych rozwiązań można wymienić, dziś powszechne, pirotechniczne poduszki powietrzne chroniące kierowcę (pierwsze z takim systemem auto na świecie). Co prawda Amerykanie już w latach 70-tych XX wieku w samochodach Buick i Oldsmobile eksperymentowali z poduszkami powietrznymi, ale ich odmienny system działania (na sprężone powietrze) i awarie spowodowały wycofanie się amerykańskich producentów z tego pomysłu. Kolejnym pomysłem Mercedesa były napinacze pasów, czy system kontroli trakcji (ASR), który pojawił się z modelach V8 w 1987 roku (od 1990 także w modelach S-Klasy z mniejszymi silnikami).

Rozwiązań mających zapewnić kierowcy i pasażerom wyższy poziom bezpieczeństwa było więcej. Nie będziemy ich tu wszystkich wymieniać, wspomnę tylko że W126 to pierwsze na świecie auto, którego nadwozie zaprojektowaniu z myślą o kompensacji energii zderzenia czołowego z przesunięciem. Nic zatem dziwnego, że ta S-Klasa została uznana przez amerykańską IIHS (Insurance Institute for Highway Safety) w latach 1988-1989 za najbezpieczniejszy samochód na drogach Ameryki Północnej.

Typoszereg W126 jest do dziś najpopularniejszą S-Klasą w historii tego modelu. Sprzedano ok. 818 tysięcy limuzyn i ponad 74 tysięcy wersji coupé

Na rynku wtórnym tę generację S-Klasy znaleźliśmy już za 7900 zł, ale nie oszukujmy się, egzemplarz, który pozwala na realną restaurację wymaga budżetu na poziomie 30-40 tys. zł. Ciekawostka: egzemplarz Mercedes-Benz 560 S, z roku 1991 (końcówka produkcji) oferuje na sprzedaż jeden z autoryzowanych dealerów marki w Polsce. Auto jest praktycznie nieużywane (przebieg nieco ponad 10 tys. km). To prawdziwy unikat. Unikatowa jest też cena: 240 tys. zł.

Mercedes-Benz W140 – innowacji ciąg dalszy

Zaprezentowana w 1991 roku w Genewie kolejna, trzecia już generacja Mercedesa S-Klasy to samochód, który na tle poprzedników wyróżniał się wręcz ostentacyjnym przepychem. Również pod maską. To pierwsza S-Klasa, w której pojawił się potężny silnik V12. Potężna, 6-litrowa jednostka napędowa generowała początkowo 408 KM i 580 Nm, ale już w 1993 roku Mercedes musiał zmodyfikować katalizatory w celu spełnienia zaostrzanych przepisów dot. emisji spalin. V12 pozostało, ale moc silnika nieznacznie spadła do 394 KM i 570 Nm. W dalszym ciągu umożliwiało to temu ponad 2-tonowemu kolosowi odpowiednią żwawość. Auto z topowym silnikiem przyśpieszało od 0 do 100 km/h w czasie 6,3 sekundy, a prędkość maksymalną elektrycznie ograniczono do 250 km/h.

Mercedes-Benz S 500 – egzemplarz w wersji przedłużonej, zbudowany dla Papieża, Jana Pawła II. Ten Papamobil dostarczono do Stolicy Watykańskiej w 1997 roku (fot. Wikimedia Commons)

Trzecia generacja S-Klasy oferowana była w 12 wariantach silnikowych od benzynowych 2,8 o mocy 193 KM poprzez turbodiesle 3.0 i 3.5 (ciekawostka, 3.0 produkowany od 1996 był mocniejszy – miał 177 KM, podczas gdy silnik 3.5 – 150 KM), aż do wspomnianego topowego V12. Szczególnie cenione – zwłaszcza z perspektywy czasu – okazały się wersje z silnikami V8 (kodowa nazwa silników: M 119)

W140 był pierwszym na świecie autem, w którym kierowca mógł sterować wybranymi funkcjami pojazdu za pomocą… głosu. System o nazwie Linguatronic oferowany był jako opcjonalne wyposażenie S-Klasy od 1996 roku. Warto też zaznaczyć, że ta generacja to pierwsze auto, w którym producent poważnie podszedł do kwestii recyklingu i ochrony środowiska – w 1992 model otrzymał nagrodę od Agencji Ochrony Środowiska (EPA).

Mercedes-Benz W140 – S-Klasa w wersji poliftingowej (fot. M93/Wikimedia Commons)

Kolejnym rozwiązanie, które dziś powszechne, wówczas zadebiutowało w S-Klasie to systemy wspomagania parkowania (Parktronic). Było to również rozwiązanie opcjonalne oferowane klientom od 1995 roku. Z kolei znany już z poprzedniej generacji system kontroli trakcji (ASR), tym razem został wzbogacony o elektroniczną stabilizację toru jazdy (ESP – dostępny od 1995 roku). Seryjny ABS otrzymał pomoc w postaci systemu Brake Assist – w tym również Mercedes był pierwszy.

W swoim czasie dzięki standardowo instalowanym podwójnie laminowanym szybom auto było wzorem dla wielu w kwestii wyciszenia wnętrza. Nie zabrakło automatycznego domykania drzwi i klapy bagażnika. Swój debiut miało również automatycznie ściemniające się (elektronicznie) lusterko wsteczne. Dziś S-Klasę tej generacji na rynku wtórnym w Polsce możemy znaleźć w cenach od 8000 zł (omijać) do 399 750 zł za unikatową sztukę ze 112-egzemplarzowej serii specjalnej Mercedes-Benz S70 AMG. Doskonale utrzymane egzemplarze to wydatek rzędu od 50 tys. w górę.

Mercedes-Benz W220 – witamy XXI wiek

Czwarta generacja S-Klasy to pierwsze luksusowe auto Mercedes-Benz, które weszło w XXI wiek. Produkowano je w latach 1988 – 2005. Również w tym przypadku klienci mieli szeroki wybór gamy silnikowej. Przez siedem lat produkcji Mercedes-Benz oferował ten model z 18 wariantami w gamie podstawowej. Dodatkowo było jeszcze sześć wariantów AMG. Najmniejszą jednostką w modelu S 280 był sześciocylindrowy motor benzynowy o mocy 204 KM. Co prawda w początkowym okresie produkcji nieco słabszy był 3,2-litrowy diesel (model 320 CDI), generujący 197 KM, ale od 2002 roku jego moc podniesiono również do 204 KM.

Pierwsza S-Klasa XXI wieku – Mercedes-Benz S 430 (fot. domena publiczna)

Z kolei absolutny top w gamie silników krył się pod maską modelu Mercedes-Benz 65 AMG. Była to 6-litrowa jednostka benzynowa z 12 cylindrami w układzie V. Model ten jak dotąd był najmocniejszą S-Klasą jaka powstała. Potężny silnik generował 612 KM i aż 1000 Nm momentu obrotowego. Pozwalało to rozpędzić tego ponad pięciometrowego kolosa rozpędzić do 100 km/h w zaledwie 4,4 sekundy.

Mercedes-Benz S65 AMG (fot. domena publiczna)

Czwarta generacja S-Klasy miała długość od 504 do 516 cm zależnie od wersji. Mimo tak dużych gabarytów auto było lżejsze od poprzednika przeciętnie o ok. 100 kg. Uzyskano to poprzez zastosowanie lżejszych materiałów. Było to o tyle trudne, że już model W140 wyróżniał się szerokim zastosowaniem lżejszych materiałów konstrukcyjnych.

Pod względem technologicznym w tym modelu można było zaobserwować dalszy rozwój. Pojawił się cyfrowy system pokładowy COMAND, rozpoznawanie głosu przestało być tylko ciekawostką. Auto było naszpikowane elektroniką, obejmowała ona nie tylko systemy pokładowe, ale również bogatą sensorykę. Np. po przekroczeniu 140 km/h automatyczne, pneumatyczne zawieszenie w tym modelu się obniżało zapewniając lepszą trakcję przy wyższych prędkościach. Pojawił się też dostęp bezkluczykowy – dziś standard, ale pamiętajmy – mówimy tu o aucie sprzed 20 lat!

Jeżeli poszukujecie tego modelu na rynku wtórnym, to trzeba pamiętać, że niezwykle rozbudowana elektronika tego modelu i bardzo drogi osprzęt jednostek napędowych mogą oznaczać że niska cena zakupu może być zaledwie ułamkiem czekających nas wydatków. Wiele aut generacji W220 na rynku wtórnym ma ceny ok. 10 tys. zł, jednak nie ma co liczyć na tanią eksploatacją. Lepiej utrzymane modele trzymają już cenę na poziomie 30-40 tys. zł. A za kaprys o nazwie AMG trzeba szykować nie mniej niż 60 tys. w wersji S55 AMG. Używanego modelu S65 AMG generacji W220 nie udało nam się w Polsce znaleźć. Znaleźliśmy 1 (słownie: jeden) egzemplarz takiego wozu z roku 2004 nieopodal Monachium. Cena? 40 tysięcy. Euro. Nic dziwnego, model S65 AMG Mercedes-Benz produkował wyłącznie na zamówienie.

Mercedes-Benz W221 – auto ery cyfrowej

Na targach IAA we Frankfurcie w 2005 roku przedstawiciele niemieckiej marki zaprezentowali kolejną, piątą już generację topowej limuzyny. Auto typoszeregu W221 charakteryzowało się znacznie odmiennym, wciąż opływowym, ale jednak znacznie bardziej agresywnym stylem. Tę generację S-Klasy produkowano do 2013 roku, przy czym w 2009 auto przeszło lifting.

Pierwsza wersja S-Klasy (przed liftingiem) – model Mercedes-Benz S 320 CDI L (fot. M93/Wikimedia Commons)

W tej generacji S-Klasa nieznacznie urosła, auto jest dłuższe od W220 o 3 lub 4 cm zależnie od wersji. Maksymalny rozstaw osi w wersji przedłużonej wynosi tutaj aż 316,5 cm. Oznacza to jeszcze więcej przestrzeni w kabinie pasażerskiej. Przy czym Mercedes wprowadził nowe oznaczenie przedłużonych wersji. Standardowe to typoszereg W221, a przedłużone V221 (taki model jest na powyższym zdjęciu).

Gama silników w tej generacji obejmowała 13 odmian silnikowych. 7 jednostek benzynowych, 6 wysokoprężnych) + 3 jednostki benzynowe w dostępnej od 2006 wersji AMG. Po liftingu w 2009 roku pojawiła się dodatkowo jednostka hybrydowa (Mercedes-Benz S 400 Hybrid). Najmniejszym motorem był 3-litrowy, sześciocylindrowy diesel o mocy 235 KM (S 320 CDI oraz S 320 CDI BlueEFFICIENCY). Jeżeli chodzi o silniki benzynowe to tutaj podstawową jednostką był 3,5-litrowy V6 o mocy 272 KM (model S 350). Najmocniejszy motor to instalowany w przedliftowym Mercedes-Benz S65 AMG 6-litrowy V12 o mocy 612 KM. Od 2009 roku model ten znikł z oferty. Najmocniejszym został Mercedes-Benz S63 AMG Performance Package, z silnikiem 5.5 V8 biturbo generującym moc 571 KM. Ta specjalna wersja była pozbawiona elektronicznego ograniczenia prędkości. W efekcie prędkość maksymalna wynosiła 300 km/h, a przyśpieszenie do 100 km/h trwało 4,4 sekundy.

Mercedes-Benz S65 AMG – ten wariant W221 oferowany był tylko do liftingu w 2009 roku (fot. Fadi/Wikimedia Commons)

Pod względem technologicznym auto również stanowi krok naprzód. Po raz pierwszy w S-Klasie pojawił się noktowizyjny asystent jazdy w nocy. System wspomaga kierowcę ostrzegając o potencjalnych zagrożeniach (np. zbliżających się do drogi zwierzętach, pieszych itp.) pozostających poza polem widzenia reflektorów. Ciekawostką jest też to, że właśnie w modelu W221, jako pierwszym samochodzie w ogóle, wprowadzono system całkowicie cyfrowej transmisji danych. To z kolei pozwoliło na wyeliminowanie koniecznej dotychczas konwersji sygnału cyfrowego na analogowy. Szukacie cyfrowego dźwięku przestrzennego 5.1 w aucie? W221 był pierwszym, który to oferował.

Poszukując tego modelu na rynku wtórnym, ceny zaczynają się od ok. 40 tys. zł za nieuszkodzone egzemplarze – ich przeszłość serwisowa to jednak odrębna kwestia. Auta używane oferowane w sieci dealerskiej, z gwarancją przebiegu i historią serwisową można znaleźć od ok. 50 tys. zł, za model przedliftowy. Egzemplarze po liftingu zaczynają się od ok. 70 tys. zł. W przypadku bardzo dobrego stanu kolekcjonerskiego i AMG trzeba szykować jakieś 170 tys. zł. Jedyne w swoim rodzaju S65 AMG tej generacji udało nam się znaleźć za 250 tys. zł.

Mercedes-Benz W222

Mająca światową premierę 15 maja 2013 roku w Hamburgu klasa S typoszeregu W222 jeszcze kilka dni temu była najnowszą S-klasą w ofercie marki Mercedes-Benz. Teraz model ma już oficjalnie swojego następcę. Czym w historii motoryzacji zapisze się W222?

Mercedes-Benz S 350 Bluetec – typoszereg W222 w pełnej okazałości (fot. Thomas Doerfer/Wikimedia Commons)

Na pewno generacja W222 S-klasy wyróżnia się ilością dostępnych wersji nadwoziowych. Oprócz limuzyn i wersji przedłużonej mamy również coupé (było już w drugiej generacji – typoszereg C126), a także pierwsza w historii klasa S w wersji cabrio. Oczywiście każda z tych wersji ma również odmiany przygotowane przez AMG, a cała linia w 2017 roku przeszła facelifting. W efekcie mamy aż osiem głównych odmian zarówno przed liftingiem, jak i po nim. A jeszcze nie wspomnieliśmy o silnikach. Dostępne moce? Od 231 KM w modelu S 300 Blue TEC Hybrid, aż do 630 KM w modelu AMG S 65 L.

Szósta generacja S-klasy wyróżnia się oczywiście całym ogromem różnego typu cyfrowych systemów, asysty kierowcy, bezpieczeństwa biernego i czynnego itp. Jednak i w tym przypadku inżynierowie Mercedes-Benz zaprojektowali coś, co wyróżnia ich auto na tle wszystkich aut świata.

Superluksusowa limuzyna o iście sportowych osiągach: Mercedes-Benz S65 AMG (fot. Alexander Migl/Wikimedia Commons)

W222 to pierwszy samochód na świecie, w którym nie znajdziemy ani jednej żarówki. Zarówno oświetlenie zewnętrzne, reflektory, jak i oświetlenie wnętrza zbudowano wyłącznie z diod elektroluminescencyjnych. W efekcie zbudowany aż ze 190 diod (oświetlenie matrycowe fenomenalnie sterujące wiązką światła) przedni reflektor zużywa zaledwie 34 waty energii. Dla porównania reflektor halogenowy generujący analogiczny snop światła wymagałby nie mniej niż 120 W energii.

Auto to wciąż jest dostępne w salonach marki. Za nowy egzemplarz Mercedes-Benz S 450 4Matic Coupe trzeba zapłacić ok. 570 tys. zł.

Nowy Mercedes-Benz S-Klasa. W223 – witajcie w przyszłości

Nowy Mercedes-Benz S-Klasa w kolorze diamond white (fot. Mercedes-Benz)

„Klasa S to najlepiej sprzedająca się luksusowa limuzyna na świecie. W najnowszej generacji chcemy zaoferować naszym klientom innowacyjność, bezpieczeństwo, komfort i jakość na niespotykanym dotąd poziomie” – tymi słowami Ola Källenius, prezes Daimler AG i Mercedes-Benz AG niejako rozpoczął premierową prezentację najnowszej S-Klasy.

Auto będzie można zamawiać w Niemczech już w połowie września. Do garaży dealerów w Europie pierwsze egzemplarze wjadą w grudniu br.

Najnowsza klasa S jest dłuższa od poprzednika, zarówno w wersji krótszej, jak i long (fot. Mercedes-Benz)

Nowy Mercedes-Benz S-Klasa to zdecydowanie najbardziej ucyfrowiony samochód niemieckiej marki, jaki kiedykolwiek powstał. Premiera modelu oznacza jednocześnie debiut inteligentnego systemu MBUX drugiej generacji. Z pierwszej generacji systemem MBUX mogliśmy się zetknąć choćby przy okazji testu modelu Mercedes AMG CLA 45 S.

Oprócz widocznych w kokpicie ekranów przed oczami kierowcy może być projekcyjny head-up display rzutujący obraz porównywalny z tym, czego byśmy doświadczali patrząc na 77 calowy telewizor (fot. Mercedes-Benz)

Oczywiście Nowy Mercedes-Benz S-klasa to zupełnie inna liga. Mamy tu w zasadzie wszystko, co świat motoryzacji wymyślił: tylna oś skrętna, inteligentne zawieszenie monitorujące sytuację na drodze w czasie rzeczywistym, 19 silniczków wbudowanych w każdy fotel, zapewniających 10 zróżnicowanych rodzajów masażu i wiele, wiele więcej. Jednak tym, co wywarło na nas szczególne wrażenie jest innowacyjne podejście do kwestii ekranu head-up display w najnowszej klasie S. Na życzenie dostępne są dwa różne wyświetlacze head-up. Większy z nich oferuje treści z wykorzystaniem rozszerzonej rzeczywistości (AR). Np. w trybie nawigacji na pasie jezdni wyświetla animowane strzałki skrętu. Obraz pojawia się w wirtualnej przestrzeni. W odległości 10 metrów przed kierowcą. Jego powierzchnia odpowiada monitorowi o przekątnej 77 cali. 77 cali. W samochodzie.

Opcjonalne reflektory DIGITAL LIGHT o rozdzielczości aż 2,6 mln pikseli dosłownie “rysują” na drodze znaki ostrzegające kierowcę o nietypowych sytuacjach (fot. Mercedes-Benz)

Myślę, że znowu możemy to napisać. Nowy Mercedes-Benz S-klasa to pierwsze auto na świecie, które w taki sposób wykorzystuje rozszerzoną za pomocą cyfrowych systemów rzeczywistość. Ciekawostką jest też zupełnie nowy wyświetlacz 3D kierowcy. Efekt przestrzeni jest uzyskiwany bez potrzeby noszenia jakichkolwiek okularów. Nowy Mercedes-Benz S-Klasa to pierwszy seryjny Mercedes-Benz z opcjonalnymi reflektorami DIGITAL LIGHT. Mogą one rzutować na nawierzchnię drogi określone symbole (np. ostrzeżenie przed rozpoznanymi robotami drogowymi w postaci symbolu koparki). A także ostrzegawczo kierować punktowe światło na pieszych wykrytych na poboczu drogi. Wspomogą też kierowcę w poruszaniu się wąskimi pasami w obszarach robót drogowych poprzez rzutowanie na nawierzchni odpowiednich krawędzi.

Nowy Mercedes-Benz S-klasa imponuje także zwrotnością. Dzięki tylnej osi skrętnej i napędowi na cztery koła w wersji long (V223) średnica zawracania wynosi mniej niż 10,9 metra. Mający 530 cm długości kolos ma grację baletnicy. Żebyśmy mieli świadomość o czym mówimy – dla porównania kompaktowy Mercedes-Benz klasy C o długości 4686 mm ma średnicę zawracania wynoszącą 11,1 metra…

Auto początkowo dostępne będzie w pięciu wariantach napędowych – wszystkie spalinowe, ale w przyszłości pojawi się też zupełnie elektryczna klasa S. Nie ulega najmniejszej wątpliwości że najnowsza topowa limuzyna marki Mercedes-Benz pozostaje klasą samą w sobie.

Total
5
Shares