Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Tanie w eksploatacji auto za 10 000 zł? Zobacz nasze propozycje

Rynek motoryzacyjny
(fot. Shutterstock)


Wbrew pozorom, 10 tysięcy złotych to całkiem dobry budżet na znalezienie stosunkowo taniego w eksploatacji auta. Oferta rynkowa jest szeroka i nie brakuje egzemplarzy salonowych od pierwszego egzemplarza. Najmłodsze będą francuskie i włoskie konstrukcje, ale nie możemy zapominać o niemieckich, choć nieco starszych. Zaletą tych samochodów są również niskie ceny części eksploatacyjnych i bieżącego serwisu. Prosta mechanika nie zwiastuje fajerwerków za kierownicą, ale odwdzięczy się wytrzymałością i rozsądnym poziomem bezawaryjności. Zrobiliśmy przegląd rynku i przedstawiamy Wam osiem, godnych polecenia maszyn z różnych segmentów.

Citroen C1 / Peugeot 107 / Toyota Aygo

Citroen C1
Polecamy trzycylindrowy, bazowy silnik 1.0 o mocy 68 KM (fot. autogaleria.hu)

Podróżując głównie po miejskich arteriach samotnie lub we dwoje, auto z segmentu A będzie w zupełności wystarczające. Mimo że niewielu zostało graczy w tej klasie, rynek wtórny wciąż przedstawia ciekawą ofertę. Wśród najmniejszych samochodów miejskich bez trudu znajdziemy relatywnie młode i niezużyte egzemplarze – często pochodzące z krajowej sieci sprzedaży. Dobrym przykładem jest Citroen C1 – jeden z trojaczków z Kolina (Peugeot 107, Toyota Aygo). Oferowany jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback, francuski mieszczuch produkowany był od 2005 do 2014 roku. Obłe nadwozie skrywa wystarczającą przestrzeń dla dwóch dorosłych osób i awaryjne dwa miejsca na kanapie. Lista wyposażenia dodatkowego obejmować może elektrycznie sterowane szyby przednie, manualną klimatyzację, fabryczne radio i ABS.
Bazowy silnik benzynowy 1.0 R3 o mocy 68 KM jest wystarczająco mocny i bardzo oszczędny. Jeśli jednak jesteśmy żądni większych oszczędności, możemy postawić na wariant wysokoprężny 1.4 HDI o mocy 54 KM. Ropniak potrafi ograniczyć spalanie nawet do wartości poniżej 4 litrów na setkę.

Ford Focus II

Ford Focus II
Ford Focus był bardzo lubiany przez floty, przez co sporo samochodów ma dość skromne wyposażenie (fot. Ford)

Od 2004 do 2011 roku produkowana była druga generacja Forda Focusa. Względem poprzednika, poczyniono ogromny postęp w kwestii ochrony antykorozyjnej. Pamiętacie, że pierwsze wcielenie rdzewiało już na folderach reklamowych? Wnętrze bez większych trudności zmieści cztery dorosłe osoby – do wyboru mamy trzy i pięciodrzwiowego hatchbacka, kombi, sedana i kabriolet. Lista dodatków auto poflotowych jest zazwyczaj bardzo skromna i ogranicza się do radia z CD, manualnej klimatyzacji i elektrycznie sterowanych szyb przednich. Bogatsze egzemplarze oferują tempomat, okno dachowe i ksenonowe oświetlenie.
Doskonałym wyborem oszczędnego kierowcy jest popularny diesel 1.6 TDCI – to w rzeczywistości francuski motor koncernu PSA z rodziny HDI. Generuje 90-109 KM, co wystarczy do sprawnego połykania kilometrów w mieście i trasie. Każdy wariant dysponuje bezpośrednim wtryskiem typu common-rail i turbosprężarką – słabszy bez zmiennej geometrii łopat. Tutaj możemy spodziewać się spalania oscylującego wokół 5 litrów. Niezłą propozycją z punktu widzenia kosztów serwisowych będzie też wolnossąca jednostka benzynowa o pojemności 1.6 litra.

Fiat Stilo

Fiat Stilo
Fiat Stilo występował nawet w limitowanej wersji Schumacher z silnikiem 1.9 JTD lub 2.4 20V (fot. autogaleria.hu)

Dopracowaną technicznie propozycją z segmentu C jest również Fiat Stilo, który w czasach swojej świetności nie odniósł rynkowego sukcesu. Dostępny był jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback oraz funkcjonalne kombi. Co istotne, nadwozie sumiennie zabezpieczono przed korozją. Wnętrze wykonano z twardych plastików. Na szczęście okazują się odporne na uszkodzenia i trudy eksploatacji. Potrafią jednak radośnie zaskrzypieć na nierównościach. Z uwagi na politykę koncernu, znaczna część pojazdów gwarantuje wysoki poziom wyposażenia w gadżety podnoszące komfort i bezpieczeństwa. To między innymi automatyczna klimatyzacja, komputer pokładowy, szyberdach, „pełna elektryka” i podstawowe systemy wsparcia kierowcy.
Mechanicy szczególnie polecają jedne z najlepszych w klasie diesle 1.9 JTD o mocy 80, 100, 115, 120 i 140 KM. Każdy korzysta z bezpośredniego wtrysku common rail i turbosprężarki. Realne zużycie paliwa bez trudu ograniczymy do wartości poniżej 6 jednostek na 100 km. Mimo resursu na poziomie 500 tysięcy kilometrów musimy liczyć się z typowymi dla nowoczesnych ropniaków wydatkami eksploatacyjnymi – regeneracja turbo (1200 zł), czy wymiana wtrysków (500-600 zł za sztukę).

Citroen C5 I

Citroen C5 I
Citroen C5 jest tani i niezwykle komfortowy (fot. Citroen)

Oto kolejne auto za 10 000 zł, które pozwoli wejść w świat klasy średniej i pożądanego w długich trasach komfortu. Citroen C5 pierwszej generacji produkowany był od 2001 do 2007 roku. W 2004 przeprowadzono lifting, zmieniający przednie i tylne światła, nieznacznie deskę rozdzielczą oraz wprowadzający kilka zmian w palecie silnikowej. Obszerne wnętrze oferuje mnóstwo miejsca dla czterech dorosłych osób. Komfort jazdy wzmacniają obszerne, pluszowe fotele i kanapa wprost z domowego salonu. W bonusie otrzymujemy dobre wyciszenie kabiny i charakterystyczne dla marki, hydropneumatyczne zawieszenie pozwalające na zmianę prześwitu.
Propozycją dla oszczędnych jest popularny diesel 2.0 HDI o rozsądnej mocy 136 KM. Wprawny kierowca w ruchu pozamiejskim ograniczy spalanie do 5 litrów na setkę. Nie musimy się też bać hydropneumatyki, ta okazuje się wytrzymała, a kosztami serwisu nie odstaje od klasycznego, stalowego zawieszenia.

Opel Corsa IV

Opel Corsa IV
Czwarta generacja Opla Corsy wciąż wygląda nowocześnie (fot. Opel)

Od 2006 do 2014 roku produkowana była czwarta generacja przeboju segmentu B – Opel Corsa. Niemiecki producent w konserwatywny sposób podchodził do palety nadwoziowej, oferując trzy i pięciodrzwiowego hatchbacka z ciekawie narysowaną karoserią. To pierwsza generacja, w której udało się zerwać z nudą poprzedników. Mocnym elementem jest też zabezpieczenie antykorozyjne. Bezwypadkowe egzemplarze trzymają się przyzwoicie, w przeciwieństwie do starszych wcieleń, gdzie trudno o egzemplarz z kompletną pokrywą bagażnika lub progami.
Wnętrze w komfortowych warunkach mieści dwie dorosłe osoby, a tyłu awaryjnie kolejne dwie. W bazowych odmianach nie znajdziemy nawet elektrycznie sterowanych szyb i klimatyzacji. Na drugim końcu wyposażeniowej skali plasują się modele ze skórzaną tapicerką, nawigacją, dwukolorowym nadwoziem i tempomatem. Dobrze jeśli auto za 10 000 zł cechuje niskie spalanie i minimalne koszty serwisowe. Tak jest w przypadku Opla Corsy IV generacji z bazowym silnikiem benzynowym 1.0 R3 o mocy 60-65 KM. Jednak sprawdzi się on głównie w ruchu miejskim, w trasie łapiąc wyraźną zadyszkę. Zużywa za to w granicach 5-7 litrów i cechuje się niezłą wytrzymałością. Niestety potrafi zużyć więcej oleju niż konkurencyjne konstrukcje o podobnym litrażu. Nieco większe nakłady serwisowe generuje doskonale znany diesel Fiata 1.3 CDTI o mocy 75-95 KM. Co ciekawe, ten motor powstawał w Polsce.

Skoda Octavia I

Skoda Octavia I
Octavia, czyli praktyczne wnętrze, duży bagażnik i przeciętna jakość wykończenia (fot. Skoda)

A może królowa polskich szos? Mało kto pamięta, ale pod koniec lat 90., nową Octavię w bazowej wersji bez klimy i „elektryki”, mogliśmy kupić za niecałe 40 tysięcy zł. Dziś niemal dwa razy więcej, ale z klimatyzacją. Mając w kieszeni 10 tysięcy, znajdziemy nieźle wyposażony egzemplarz po liftingu przeprowadzonym pod koniec 1999 roku. Bliźniak Volkswagena Golfa IV produkowany był od 1996 do 2010 roku jako liftback i praktyczne kombi. Estetycznie zaprojektowane nadwozie skutecznie opiera się korozji bez względu na rok produkcji. Mimo sporych gabarytów Octavia nie umili komfortem podróży pasażerom drugiego rzędu. Brakuje centymetrów przed kolanami i na wysokości barków. Te niedobory częściowo rekompensuje ogromny bagażnik i kilka gadżetów – klimatyzacja automatyczna, komputer pokładowy, skórzana tapicerka, napęd 4×4 i szyberdach.
Licząc na okazjonalne spotkania z dystrybutorem, mamy dwa warianty do wyboru – kultowego diesla 1.9 TDI o mocy 90, 110 lub 130 KM zaopatrzonego w pompowtryskiwacze i turbodoładowanie (spalanie na poziomie 4-6 litrów) lub prosty silnik benzynowy 1.6 o mocy 75-101 KM, doskonale współpracujący z instalacjami gazowymi.

VW Golf IV

Volkswagen Golf IV
Volkswagen Golf IV to auto wiecznie młode. Trzeba tylko wybrać odpowiedni silnik (fot. Volkswagen)

Mimo wieku, sporą popularnością w segmencie “auto za 10 000 zł” cieszy się pancerny król klasy kompaktowej – Volkswagen Golf czwartej generacji. Niemiecka ikona zjeżdżała z linii montażowych w latach 1997-2006 jako trzy i pięciodrzwiowy hatchback, kombi, kabriolet i sedan sprzedawany jako Bora. Zadbane egzemplarze nie mają problemów z kiełkującą rdzą i wciąż prezentują się przyzwoicie. Szkoda, że w parze z solidnością nie idzie przestrzeń w kabinie. Czwarte wcielenie zaledwie nieznacznie przewyższą przestrzenią przedstawicieli segmentu B. Zwłaszcza z tyłu, gdzie dłuższa podróż może skutkować koniecznością teleporady ze specjalistą od kręgosłupa.
Pozytywnie zaskakuje natomiast jakość użytych materiałów wykończeniowych – tworzywa i tekstylia są odporne na zużycie. Poziom wyposażenia Golfa zależał tylko od fantazji i zasobności portfela pierwszego właściciela. To czasy, w których już trzeba było dopłacać za dywaniki i podłokietnik. Na rynku znajdziemy zarówno ubogie egzemplarze, jak i kompletnie wyposażone sztuki w skórzaną tapicerkę, automatyczną klimatyzację i rozbudowaną jednostkę multimedialną. Szczególnie wytrzymały i oszczędny jest jeden z ostatnich na rynku wolnossących silników diesla 1.9 SDI o mocy skromnych 68 KM. Poszukując dobrej dynamiki, możemy postawić na doładowany motor benzynowy o pojemności 1.8 litra. Jest trwały i podatny na modyfikacje.

Renault Clio III

Renault Clio III
Renault Clio III ma wciąż atrakcyjną stylizację i kilka zalet, które sprawiają, że przy budżecie 10 000 zł warto je rozważyć (fot. Renault)

Jeśli polecamy auto za 10 000 zł, to w naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć auta znad Sekwany. Clio trzeciej generacji występowało w przyrodzie jako hatchback oraz kombi. Rodzinne nadwozie dziś możemy uznać za wymarłe, bo nikt już takowego w tym segmencie nie oferuje. A szkoda! Wróćmy jednak do Renault. Ten udany model powstawał od 2005 do 2012 roku. Jego karoserię ocynkowano, dzięki czemu rdza pojawia się w najbardziej zmęczonych egzemplarzach. Całkiem atrakcyjny mieszczuch dorównuje przestronnością Skodzie Fabii. To oznacza, że tylko z przodu poczujemy się komfortową. Kanapę przeznaczmy dla skazańców. Istotne natomiast, że auta z ogłoszeń mogą pochwalić się długą listą dodatków – radio z CD ze sterowaniem z kierownicy, tempomat, klimatyzacja, elektryczne sterowane szyby i lusterka.
Kierując się jedynie zużyciem paliwa, najbardziej zasadnym staje się wybór czterocylindrowego diesla 1.5 dCi o mocy 68-106 KM. Wyposażony jest w bezpośredni wtrysk common rail, turbodoładowanie i liczne choroby wieku dziecięcego. Spalanie bez wysiłku ograniczymy do mniej niż 5 litrów na setkę, ale jeśli trafimy na zaniedbany egzemplarz, wydatki serwisowe mogą doprowadzić do ruiny domowy budżet. Zdecydowanie bezpieczniej postawić na jedną z benzynowych jednostek. Jeśli wybierzecie 1.6 o mocy 110 KM, będziecie czerpać sporo frajdy z dynamicznego oblicza wolnossącej konstrukcji. Jednostka 1.2 generująca 65 lub 75 KM, to dobra propozycja dla niedzielnych działkowców pokonujących rocznie 3 tysiące kilometrów.

Total
1
Shares