Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Test. Škoda Scala Monte Carlo – dla pasjonatów marki

Škoda Scala Monte Carlo to auto, które zdecydowanie wyróżnia się wnętrzem i ma miłe dla oczu dodatki na zewnątrz. Ale za bogate wyposażenie trzeba sporo zapłacić.
Škoda Scala Monte Carlo
Škoda Scala Monte Carlo – testowany egzemplarz (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Škoda Scala Monte Carlo to najbogatsza wersja modelu Scala, jednego z najnowszych aut w gamie czeskiej marki. Scala zadebiutowała na rynku w 2019 roku nie mając wcześniej swojego odpowiednika, owszem, niektórzy sugerują model Rapid Spaceback, ale podobieństwo może być jedynie względem gabarytów, bo Scala to w istocie zupełnie inne, nowe auto. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z pojazdem segmentu B, zbudowanym na nowej modułowej platformie Grupy VW – MQB A0. Tej samej, na której bazują takie modele jak Seat Arona, Seat Ibiza Škoda Kamiq, czy VW Polo. Czy warto zainteresować się najbogatszą i stylistycznie usportowioną odmianą Scali?

Nie-tak-mały hatchback

Škoda Scala Monte Carlo
Škoda wyspecjalizowała się w wytwarzaniu aut o ponadstandardowej funkcjonalności i przestrzeni w swoich klasach (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Škoda od lat celuje w produkcji aut, które charakteryzują się dużą przestrzenią w stosunku do segmentu w jakim dane auto jest klasyfikowane. Nie inaczej jest w przypadku Scali. Auto mierzy 4362 mm długości, jest zatem dłuższe od wszystkich wymienionych wcześniej koncernowych “braci” bazujących na tej samej platformie.

Škoda Scala Monte Carlo
Z boku auto przypomina klasę kompaktową. Jest jednak od np. Focusa czy Golfa – węższe (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Także styl nadwozia tego auta pozostaje charakterystyczny dla czeskiej marki. Tylne światła (LED) przypominają te zastosowane w najnowszej Octavii, bok nadwozia to charakterystyczna ostra linia biegnąca od spojenia maski, również kształt przednich reflektorów LED nawiązuje do identyfikacji wizualnej opracowanej przez Czechów. Wyniki sprzedaży pokazują, że taki styl podoba się klientom. Nie jest przesadnie udziwniony (co cechuje niektóre auta z Azji), ale też trudno zarzucić mu nadmierną nudę.

Škoda Scala Monte Carlo
Škoda Scala Monte Carlo wyróżnia się na tle słabiej wyposażonych wersji (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Oczywiście w naszym egzemplarzu na wygląd wpływają płatne dodatki. Ładny niebieski lakier to opcjonalny Błękit Race metalizowany (2400 zł), dopłaty wymagają też 18-calowe obręcze VEGA Monte Carlo (2700 zł), które są oferowane wyłącznie dla tego poziomu wyposażenia. Z zewnątrz sporo czarnych dodatków – czarny pas tylny, przyciemniana tylna szyba z czarnym tylnym niewielkim spojlerem zachodzącym na tylną klapę, barwione na błyszczącą czerń lusterka, czarny czy przyciemniany dach panoramiczny, który na tym poziomie wyposażenia Scali jest wyposażeniem standardowym – rzadko spotykany w standardzie bajer w tym segmencie. Generalnie Scala w tym wydaniu już na pierwszy rzut oka prezentuje się znacznie lepiej od wydania bazowego.

Wnętrze wersji Monte Carlo

Škoda Scala Monte Carlo
Czerwone boczki foteli to wyróżnik odmiany Monte Carlo (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

We wnętrzu topowej wersji wyposażeniowej Škody Scala widać, że projektanci starali się wyróżnić funkcjonalne, ale minimalistyczne wnętrze tego auta. Najbardziej wzrok przykuwają czerwone boczki dość głębokich, ale nieco zbyt “piankowych” foteli, akcenty w kolorze czerwonym znajdziemy również na tylnej kanapie. Trójramienna, ze spłaszczonym z dołu wieńcem kierownica wielofunkcyjna to również cecha wyróżniająca tę odmianę wyposażeniową. Chromowane klamki drzwi, gumowane wykończenie górnej części deski rozdzielczej po stronie pasażera (położenie smartfona nie spowoduje jego zsunięcia – patent ten chwaliliśmy już w modelu Kamiq) – to wszystko może się podobać. Spasowanie poszczególnych elementów też nie budzi zastrzeżeń, aczkolwiek w naszym egzemplarzu coś trzeszczało. Trudno powiedzieć co, ale dźwięk ten trudno było zignorować. Może to kwestia przesadnie wysilonego w poprzednich testach auta.

Škoda Scala Monte Carlo
Z tyłu auto jest zaskakująco przestronne jak na swój segment(fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Tylna kanapa, można narzekać że jest dość płaska, że siedziska mogą być dłuższe, ale nie przesadzajmy – to auto segmentu B i jak na ten segment Scala oferuje nadspodziewanie dużo miejsca. Siedząc sam za sobą (mam 177 cm wzrostu) przed kolanami i nad głową miejsca nie brakowało. Dwie dorosłe osoby spokojnie się tu zmieszczą i zniosą bez niewygód nawet długą podróż. Szkoda, że podłokietnika z tyłu brak, zwłaszcza że mowa o topowej (i najdroższej) wersji tego modelu. Są jednak dwa gniazdka USB (nowszego typu C) z tyłu czy regulowane manualnie wyloty powietrza w tunelu środkowym.

Škoda Scala Monte Carlo
To Škoda – bagażnik nie może być mały (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Przestrzeń bagażowa? Jak na segment B jest bardzo dobrze. Próg załadunkowy jest dość wysoki, ale bagażnik jest bardzo pojemny i głęboki – pojemność to aż 467 litrów, wynik lepszy od niejednego auta z wyższego segmentu kompaktów. W razie konieczności przewiezienia czegoś większego można złożyć oparcia, uzyskujemy wtedy aż 1410 litrów, ale niestety “podłoga” takiej przestrzeni bagażowej nie będzie płaska – złożone oparcia tworzą zauważalny “schodek”. Pod względem funkcjonalności nie mamy uwag – jest oświetlenie (choć nie ma wyjmowanej latareczki), jest gniazdko 12 V w komorze bagażowej, są haczyki na zakupy, kieszonki (dość głębokie) za nadkolami. Jest OK.

Najmocniejsza Škoda Scala

Škoda Scala Monte Carlo
Pod maską nowoczesne 1.5 TSI z odłączalnymi garami (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Warto zapamiętać, że poziom Monte Carlo choć nazwą nawiązuje do miejsca kojarzonego z miejscem rozgrywania jednego z najsłynniejszych rajdów świata, nie oznacza zawsze najmocniejszej Scali. W rzeczy samej producent oferuje na tym poziomie wyposażenia cztery odmiany napędów, akurat my testowaliśmy faktycznie najmocniejszą odmianę. Pod maską użyczonego egzemplarza pracuje nowoczesny silnik Grupy VW – 1.5 TSI, czyli turbodoładowany czterocylindrowy benzyniak generujący 150 KM i 250 Nm, przekazywane na przednią oś za pośrednictwem sprawnie działającej 7-biegowej dwusprzęgłówki DSG. W efekcie Scala Monte Carlo naprawdę ma niezłe osiągi. Pierwsze 100 km/h auto uzyskuje w czasie 8,2 s. Prędkość maksymalna to 218 km/h, abstrakcyjna na drogach publicznych, ale gdy zechcemy się doszkolić na torze?

Zobacz, gdzie w Polsce możesz sprawdzić legalnie potencjał auta

Oszczędność? Możliwa, ale wymaga determinacji

Škoda Scala Monte Carlo
Škoda Scala Monte Carlo może być oszczędna, pytanie czy kierowca utrzyma stopę w ryzach (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Škoda deklaruje zużycie paliwa w tym aucie na poziomie 5,8 l/100 km w mieszanym cyklu WLTP. Czy to w ogóle możliwe? Tak, nam udało się przy spokojnej jeździe zejść na testowym odcinku do 5,9 l/100 km. Jednak pamiętajmy, że wymaga to od kierowcy znacznej samokontroli i po prostu naprawdę spokojnej i przewidywalnej jazdy. Wynik ten raczej nie jest do uzyskania w trybie Sport (jednym z dostępnych). Wówczas auto zmienia nastawy układu kierowniczego (nieznacznie) i skrzyni biegów (tu zmiana jest bardziej odczuwalna). Zawieszenie? W naszym egzemplarzu było standardowe, nieregulowane. W codziennej eksploatacji w zupełności wystarczy. W mieście bez zwracania uwagi na ekojazdę należy liczyć się ze spalaniem przekraczającym nawet 8 l/100 km. Dużo? Nie musi tak być, to zależy od kierowcy, a cechą jakiegokolwiek turbodoładowanego silnika spalinowego jest, że jak turbo się rozkręci, to paliwo musi płynąć znacznie szerszym strumieniem. Podczas jazdy pozamiejskiej Scala Monte Carlo zadowoli się spalaniem na poziomie 6-7 l/100 km. Nawet uwzględniając trasy szybkiego ruchu.

Škoda Scala – jak to jeździ?

Škoda Scala Monte Carlo
Škoda Scala Monte Carlo (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Nie spodziewajcie się wrażeń podobnych do Golfa R, Cupry Leona, Golfa GTI czy Forda Focusa ST. To zupełnie inne auta. Škoda Scala Monte Carlo może i ma znane z rajdów miejsce w nazwie, ale jej sportowy charakter jest dość łagodny. Oczywiście na tle bazowej jednolitrówki to auto rwie do przodu, ale hot-hatchem byśmy go nie nazwali. Ta Scala bardziej wygląda niż jeździ. Co jednak nie oznacza całkowitego braku w miarę sportowych wrażeń. Reakcja na gaz jest szybka i to niezależnie od trybu w jakim jedziemy, co nas wręcz zaskoczyło (zwykle w trybie Eco spodziewamy się znacznie stępionej reakcji – tu tak nie było). W rzeczywistości ta Scala reaguje na polecenia kierowcy szybciej niż np. znacznie mocniejsze wersje Superb, w których jednak elektronika po kickdownie (nawet w topowym 2.0 TSI) lubi ponegocjować. Scala pomimo swojego quasi-sportowego sznytu pozostaje niewielkim rodzinnym (dla mniej licznych rodzin oczywiście) autem do codziennej eksploatacji. To nie jest bulwarowy hot-hatch, ale Scala właścicielowi też wstydu nie przynosi.

Asysta nie do końca kompletna

Škoda Scala Monte Carlo
Škoda Scala Monte Carlo (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

To co nas nieco zdziwiło (biorąc pod uwagę cenę tego auta) to brak adaptacyjnego tempomatu w cyfrowym wyposażeniu tego auta. Sam tempomat owszem jest (ale i tak jako opcja – wymaga dopłaty 800 zł), jest też system awaryjnego hamowania z detekcją pieszych i rowerzystów, niestety o dostosowaniu prędkości do innych uczestników możemy zapomnieć, o to trzeba dbać samemu. Dziwi to tym bardziej, że przecież Scala była pierwszą Škodą, która z definicji była zawsze connected (auto jest stale połączone z Siecią, co pozwala np. opcjonalnej nawigacji Amundsen ostrzegać o korkach). Na pokładzie mamy też kamerę cofania z obrazem rozpoznawalnym, ale o umiarkowanej jakości (szczególnie nocą). Jest też system monitorowania martwego pola wraz z opcjonalnym ostrzeganiem o ruchu poprzecznym podczas wyjeżdżania z prostopadłego miejsca (side assist – opcja za 1950 zł). Dlaczego nie ma ACC? Nie wiemy, trochę szkoda, bo przez to Scala, dorównująca kompaktom w kwestii gabarytów i funkcjonalności, nieco im ustępuje cyfrowym wyposażeniem.

Ceny i werdykt

Škoda Scala Monte Carlo
Škoda Scala Monte Carlo jest ładna, ale i droga (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Škoda Scala startuje w cenniku czeskiej marki od 66 400 zł za bazową odmianę wyposażeniową Active z najsłabszym w gamie silnikiem 1.0 TSI o mocy 95 KM przekazywanej na przednią oś za pośrednictwem manualnej skrzyni biegów. Nasz egzemplarz to zupełnie inna bajka. Raz, że jest to przedstawiciel topowej odmiany wyposażeniowej modelu Scala, czyli Škoda Scala Monte Carlo (ceny startują w tym przypadku od 87 100 zł za 110-konną odmianę z manualem). Dwa, że jest to wydanie z najmocniejszym silnikiem na tym poziomie wyposażenia (ceny startują od 100 700 zł). I wreszcie nasz egzemplarz był jeszcze dodatkowo doposażony. W rezultacie cena ładnej, bogato wyposażonej, niebieskiej Škody Scali ze sportowymi akcentami stylistycznymi, którą możecie oglądać na powyższych zdjęciach została ustalona przez producenta na kwotę 124 250 zł. To dużo – prawie dwukrotność ceny za egzemplarz bazowy.

Škoda Scala Monte Carlo
Ten znaczek skusi chyba tylko największych fanów marki i modelu Scala (fot. Jakub Kornacki / Automotyw.com)

Czy warto? To trudne pytanie, bo z jednej strony nie ulega wątpliwości, że mamy tu do czynienia z ciekawym, dopracowanym miejskim autem segmentu B, zaskakująco przestronnym w swojej klasie, funkcjonalnym i nowoczesnym (nowa platforma MQB-A0). Jednak na wersję Monte Carlo zdecydują się chyba tylko najwięksi pasjonaci czeskiej marki. Osoby poszukujące podobnej dynamiki mogą wybrać Škodę Scala Ambition z tym samym, 150-konnym 1.5 TSI i skrzynią DSG – ceny wtedy startują od 87 050 zł. Owszem dopłaty może wymagać lakier (jakikolwiek inny od jedynej “bezpłatnej” barwy niemetalizowanej nazywanej w cenniku marki Błękit Energy) i inne dodatki, ale to każdy konfiguruje wg własnych potrzeb. Przestrzeń w kabinie i funkcjonalny bagażnik mamy w standardzie również w niżej pozycjonowanych wersjach wyposażeniowych od Monte Carlo.

Total
0
Shares