Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Subskrybuj
Subskrybuj nas

Zapisz się na nasz newsletter

Używany Lexus IS I generacji. Jak dobrze kupić i na co zwracać uwagę?

Lexuss IS 200 Caliente (fot. materiały prasowe)

Sześć cylindrów w rzędzie, napęd na tył a do tego oryginalny wygląd – pierwsza generacja Lexusa IS nazywana jest często japońskim BMW i nie da się ukryć – coś w tym jest. IS jest wytrzymały, a do tego łatwo da się go kupić. Niestety w podstawowej wersji nie zapewnia zbyt dobrych osiągów.

Trochę historii

Lexus IS Mk1
Lexus IS występował w dwóch wersjach nadwozia – sedan i lifestylowe kombi (fot. materiały prasowe)

Pierwszy IS debiutował w 1998 roku. Gdy japońska marka kojarzona była tylko z dużymi limuzynami (nie było też modelu CT) IS był szokiem dla klientów. Auto zbudowano według starej szkoły – miało wzdłużny silnik R6 i napęd na tył. Dla wielu było kopią BMW, ale Lexus zrobił je po swojemu. Model oferowany był także na japońskim rynku jako Toyota Altezza (tu Japończycy zostawili sobie najbardziej sportowe wersje np. RS200). Jako Lexus IS auto miało dwa nadwozia (sedna i kombi z maleńkim bagażnikiem) i dwa silniki. W IS200, które spotykane jest najczęściej, zamontowano dwulitrowy motor o mocy 155 KM (1G-FE), a w rzadziej dostępnym IS300 jednostkę 3.0 o mocy 217 KM (niezniszczalny 2JZ-GE; łączony zazwyczaj z automatem). Ponieważ niemalże od początku klienci narzekali na osiągi podstawowego silnika, producent wprowadził możliwość dokupienia do niego kompresora, co dawało wzrost mocy ze 155 do 207 KM. Czasem te wersje zdarzają się na rynku, ale jeśli komuś zależy na większej mocy w tym modelu, decyduje się raczej na wymianę silnika na inny (dość popularny jest UZ). IS-a oferowano do 2005 r., kiedy to zastąpiono go drugą generacją modelu (pierwszy w historii marki diesel i brak wersji kombi).

Używany Lexus IS I gen. na polskim rynku

Lexus IS 200 (fot. materiały prasowe)
Mimo sporego wyboru na tak ładne egzemplarze trudno będzie trafić (fot. materiały prasowe)

Lexus IS jest relatywnie popularnym samochodem na naszym rynku wtórnym. Szansa na egzemplarz z polskiego salonu jest co prawda niewielka, ale auto było dość często sprzedawane w wielu krajach europejskich. Na rodzimym rynku najczęściej spotkać można samochody z Niemiec, Szwajcarii i Francji. Niestety zapomnijcie o możliwości prześledzenia ich historii, bo bazy danych nie sięgają tak daleko. Trzeba więc liczyć się z tym, że auta mogły mieć korygowane liczniki. Duże jest także niebezpieczeństwo, że mają powypadkową przeszłość. Do zakupu trzeba więc podchodzić z głową i najlepiej z mechanikiem.

Ile trzeba zapłacić za używanego Lexusa IS pierwszej generacji?

Lexus IS 300
Lexus IS 300 występował głównie z automatem. Mimo, że to najmniejszy ówczesny Lexus, to wykończenie jest – jak na markę przystało – na wysokim poziomie (fot. materiały prasowe)

Ceny sprawnych samochodów z podstawowym silnikiem i nadwoziem kombi, kształtują się w Polsce na poziomie 15-20 tys. zł. Jeśli zdecydujecie się na wersję SportCross i mocniejszy silnik, za takiego IS300 zapłacicie od 25 do nawet 40 tys. zł (w zależności od stanu). Bliżej 30 tys. zł wyceniane są także doinwestowane lub stuningowane samochody. W tym wypadku liczyć można na więcej koni mechanicznych, gwint, znaczek i spoiler z Toyoty Altezzy. Na rynku znaleźć można też zaniedbane, ale jeżdżące samochody z podstawowym motorem. Jeśli są to angliki, cena często nie przekracza 6-8 tys. zł, ale warto pamiętać, że takie samochody mogą wymagać sporego doinwestowania. Czasem spotkać można także oryginalne Toyoty Altezzy. Szansa na to, że pochodzą wprost z Japonii, jest niewielka (za mało poszukiwane auto, aby dużo ich płynęło wprost z Kraju Kwitnącej Wiśni), mamy więc do czynienia z samochodami z rynku brytyjskiego, które nie są aż tak zadbane (mniej rygorystyczne przeglądy, bardziej kapryśny klimat).

Co się psuje?

Lexus IS 200
Rzędowa szóstka pod maską (fot. materiały prasowe)

Lexus dobrze, jak na standardy japońskie, zabezpieczył IS-y przed korozją. Nie zmienia to jednak faktu, że część egzemplarzy zaczyna już korodować. Najpierw rdza pojawia się na tylnych błotnikach, sporo może jej być także pod spodem samochodu. Jeśli Lexus koroduje w nietypowym miejscu, może to świadczyć o tym, że miał w przeszłości wypadek lub stłuczkę.
Ogólna trwałość modelu oceniana jest bardzo wysoko, warto jednak szukać odmiany IS300, bo JZ to lepsza jednostka niż 1G-FE. W przypadku IS300 jest też większa szansa na świadomego użytkownika, który nie zaniedbuje serwisu i dba o bieżące naprawy. Jeśli decydujecie się na IS200, dobrze go posprawdzajcie, bo mimo relatywnie niskich kosztów serwisu, skumulowanie zaniedbań może się odbić czkawką. IS ma drobne problemy z osprzętem silnika, zdarzają się tu także wycieki z jednostki napędowej i skrzyni biegów. Auto miewa problemy z elektryką i elektroniką, ale są one powtarzalne i dość dobrze rozpoznane – naprawa zwykle nie jest skomplikowana. Lepiej nie decydować się także na samochód z zaniedbanym zawieszeniem, bo koszty reanimacji całości mogą negatywnie zaskoczyć. Dużą zaletą modelu jest fakt, że nie brakuje do niego części, zarówno tych nowych, jak i używanych.

Podsumowanie

Lexus IS 300 Sportcross
Lexus IS 300 w wydaniu Sportcross (fot. materiały prasowe)

Lexus IS to wstęp do japońskich sedanów z napędem na tylną oś. Niestety w podstawowej wersji samochód nie ma zbyt dobry osiągów, co jest powodem do środowiskowych żartów. Nie zmienia to faktu, że konkurencja w jego przypadku nie jest duża – sprowadza się właściwie tylko do BMW serii 3, typoszeregu E46. Trójka w sedanie jest gorzej zabezpieczona przed korozją, ale za to łatwiej da się ją kupić z mocnym silnikiem. Nie wszyscy jednak chcą jeździć starym BMW, a Lexus IS ma lżejszy, bardziej przyjazny image i wciąż nieźle wygląda. Wysoko ocenić trzeba też jego trwałość i, jak na japończyka, dość dobre zabezpieczenie przed korozją.

Total
0
Shares