Myślisz o zakupie auta elektrycznego, bo mieszkasz w mieście? To z jednej strony słuszne podejście. Samochód elektryczny – tak naprawdę jakikolwiek model – to auto znakomite do miasta, ale jeżeli mieszkasz w bloku, nie masz jak ładować auta w domu czy na wielostanowiskowym parkingu lokalnej spółdzielni/wspólnoty mieszkaniowej i liczysz na miejskie ładowarki, to… zastanów się dwa razy. Darmowa ładowarka dziś to naprawdę bardzo rzadki obiekt.
Przez kilka lat użytkownicy aut elektrycznych, choć z jednej strony narzekali na to, że szybkich ładowarek jest niewiele, to w istocie mieli swoiste eldorado – większość publicznie dostępnych punktów ładowania była dostępna za darmo. Dziś? Prawda jest taka, że darmowych punktów ładowania w dużych miastach już praktycznie nie znajdziecie.
Na przykład korzystając z aplikacji PlugShare (usługa jest dostępna również za pośrednictwem dowolnej przeglądarki internetowej) dysponującej chyba najbardziej kompletną bazą danych punktów ładowania na całym świecie, w samej Warszawie można znaleźć kilkadziesiąt punktów ładowania. Sporo, tyle że gdy przefiltrujemy dane względem ładowarek o dużej mocy (przynajmniej 40-50 kW), to w całej Warszawie znaleźliśmy ok. 20 takich punktów (i jeszcze kilka w okolicznych miejscowościach: Piaseczno, Łomianki, Nadarzyn, etc.). Ile z nich było bezpłatnych? Zgadliście: zero.
Jak bezpłatne, to nie są publiczne
Teoretycznie w rzeczonej aplikacji możemy przefiltrować bazę wyłączając wyświetlanie ładowarek płatnych. Gdy to zrobiliśmy dla Warszawy, na mapie zostały jedynie cztery ładowarki o dużej mocy. Ile z nich było realnie bezpłatnych i publicznie dostępnych? Znowu zgadliście: żadna. Żeby nie być gołosłownym:
- stacja ładowania przy Instytucie Ochrony Środowiska, przy ul. Kolektorskiej 4 w Warszawie. Teroetycznie darmowa ładowarka, w praktyce aby z niej skorzystać trzeba iść do ochrony obiektu i prosić o użyczenie karty RF ID aktywującej urządzenie. Jednak wiele wskazuje na to, że teraz i tak to nic nie da. Nikomu z odwiedzających ten punkt ładowania w grudniu nie udało się naładować auta. Wpisy społeczności to “Awaria”, “Wyłączone” itp.
- Wysoko ocenianą (maksymalna punktacja w PlugShare) stację ładowania znaleźliśmy przy siedzibie PKN Orlen na ul. Bielańskiej 12 w Warszawie. Tu znowu nieścisłość. Owszem, ładowarka jest bezpłatna i działa, tylko jeden szczegół: jest dostępna wyłącznie dla wewnętrznych potrzeb Orlen.
Cena ładowania, a cena tankowania
Podobnie jest w innych przypadkach mocnych, teoretycznie “bezpłatnych” ładowarek. OK, kierowcy aut benzynowych przecież też nie mają paliwa za darmo. Jak jest w przypadku płatnych i szybkich ładowarek?
Np. największa w Polsce sieć Greenway za 1 kWh energii na ładowarce o mocy większej niż 40 kW życzy sobie bazowo 2,19 zł, za 1 kWh. Przez 45 minut ładowania, później trzeba doliczyć jeszcze dodatkową opłatę za każdą minutę wynoszącą 0,40 zł. Odwołajmy się do konkretnego przykładu. Testowany przez nas Volkswagen ID.3 1st Edition Performance wyposażony był w akumulatory o pojemności 58 kWh, średnie zużycie energii podczas naszego, raczej spokojnego testu to 17,7 kWh/100 km. Oznacza to, że przejechanie 100 km tym samochodem przy założeniu, że “zatankowaliśmy” auto energią z Greenwaya kosztuje 39 zł. I to przy założeniu, że elektrycznego ID.3 nie będziemy ładować dłużej niż 45 min (co powinno wystarczyć do naładowania baterii do 80% – poziomu zalecanego w szybkich ładowarkach).
Niemniej 39 zł to cena ok. 9 litrów paliwa (benzyny E95 lub oleju napędowego). Naprawdę jest mnóstwo aut spalinowych klasy kompaktowej (a do takiej zalicza się VW ID.3), które przejeżdżając 100 km spokojnie (bo tak przebiegał nasz test) zużyją paliwo za mniejszą kwotę.
ChargePolska – jedna jaskółka, czy realny projekt?
Pewną nadzieję dają oddolne inicjatywy wybranych firm takich jak np. ChargePolska Sp. z o.o. Firma ta planuje bowiem zbudować w naszym kraju sieć ładowarek do aut elektrycznych, z których kierowcy aut z akumulatorami będą mogli się ładować zupełnie bezpłatnie. Model biznesowy jaki planuje ChargePolska ma polegać na tym, że za prąd zapłacą reklamodawcy, których treści będą prezentowane na specjalnych wizualnych panelach umieszczonych na ładowarkach. Czy ta idea ma szanse powodzenia? Trudno na razie wyrokować, bo projekt na dobrą sprawę jeszcze nie ruszył. Póki co ChargePolska dysponuje jednym, demonstracyjnym punktem ładowania umieszczonym w Przeźmierowie na ul. Rzemieślniczej 1, nieopodal Portu Lotniczego Poznań – Ławica, w bezpośrednim sąsiedztwie Toru Poznań, o którym już na naszych łamach wspominaliśmy. Jedna darmowa ładowarka to zbyt mało, by ocenić ten projekt.
Wnioski – ładowanie głównie w domu to dziś jedyny sensowny scenariusz
Energia elektryczna do auta? Wyłącznie w domu. Średnia cena 1 kWh w Polsce to 0,62 zł. Owszem, ładowanie ze zwykłego gniazdka trwa długo, ale też mało kto codziennie robi przebiegi zużywające cały zasięg pełnego elektryka (hybrydy plug-in to już inna kwestia). Jeżeli nie masz własnego garażu z instalacją elektryczną lub po prostu domu z garażem, to nie kupuj auta elektrycznego. Bo nie dość, że zapłacisz więcej w zakupie (elektryki są znacznie droższe, choć są już przesłanki – ceny akumulatorów na rynku hurtowym spadają – które rokują dobrze na przyszłość), to jeszcze korzystając z płatnych, szybkich ładowarek będziesz ponosić większe koszty eksploatacji niż posiadacz auta spalinowego.
Z kolei w domu można zoptymalizować ekonomię wykorzystania samochodu elektrycznego przechodząc np. na dwutaryfowe rozliczanie (tańszy prąd w godzinach nocnych czy w weekendy), i instalując w garażu wallboksa zapewniającego szybsze ładowanie niż ze zwykłego gniazdka. Jednak nawet pozostając przy jednotaryfowym rozliczeniu energii elektrycznej i przy ładowaniu z gniazdka (sprawdzi się wyłącznie u tych, którzy samochód używają na krótkich dystansach), koszt przejechania 100 km wspomnianym wcześniej VW ID.3 przy naszym zmierzonym średnim zużyciu testowym wyniesie niecałe 11 zł. I to ma sens.