Sezon wakacyjny ma się ku końcowi, rozwój techniki spowodował, że na niebie coraz częściej pojawia się zupełnie nowy gatunek ptactwa: policyjne drony. Kierowcy, którzy wracają z wakacyjnych wojaży lepiej niech zdejmą nogę z gazu.
Gdyby nie monitoring sprawa ta nie byłaby taka oczywista:
Policja coraz częściej do patrolowania ruchliwych arterii wykorzystuje drony. Regiony latających patroli nie są w żaden sposób oznakowane, dlatego drony na łamiących przepisy kierowców mogą czaić się praktycznie wszędzie.
Dobrym przykładem skuteczności ich działania jest akcja policjantów z grupy Speed w Łodzi, którzy za pomocą wspomnianych latających urządzeń obserwowali kierowców przemieszczających się po ulicach Łodzi.
Zaledwie czterogodzinna obserwacja skrzyżowania Al. Włókniarzy i Limanowskiego pozwoliła ukarać aż 30 kierowców, którzy zignorowali czerwone światło. Niechlubnym rekordzistą okazał się kierowca BMW, który w ruchu miejskim, na łódzkiej ulicy Limanowskiego pędził z prędkością 160 km/h. Na pytanie jak dokonano pomiaru? To proste, oprócz dronów policjanci używali też homologowanych urządzeń pomiarowych.
Również policjanci stołecznej “drogówki” prowadzili w ostatni weekend wakacji obserwacje za pomocą dronów, a na drogi wyjechała też maksymalna liczba patroli Wydziału Ruchu Drogowego. W jaki sposób możemy uniknąć mandatu w wyniku obserwacji prowadzonej za pomocą policyjnego drona? To akurat bardzo proste: wystarczy podróżować zgodnie z przepisami. Warto to robić tym bardziej, że wtedy prawdopodobieństwo, że z wakacji wrócicie cali i zdrowi jest największe.