Zgodnie z danymi statystycznymi Policji w najnowszym jak dotąd raporcie rocznym dotyczącym kradzieży aut w naszym kraju, w ubiegłym, 2019 roku łupem złodziei padło 8672 samochodów. To nieco mniej niż w 2018 roku (8745 pojazdów), ale nie ma co liczyć na to, że tego typu przestępstwa nagle się skończą. Tak długo jak złodzieje będą mieli szansę na zysk i zbyt skradzionego auta (bądź w całości, bądź w częściach), proceder będzie trwał. Jakie są najczęściej kradzione auta w Polsce?
Tytuł niniejszego materiału jest trochę przewrotny. Z kilku powodów. Polska Policja nie dzieli się już statystykami dotyczącymi ile i jakich modeli aut padło łupem złodziei, dowodząc – słusznie zresztą – że nie ma to żadnej wartości dochodzeniowej. Ponadto dane zebrane całościowo dla kraju mogą potencjalnie wprowadzać w błąd.
Dlaczego? Bo poziom i statystyczne szanse na kradzież auta konkretnej marki są różne zależnie od regionu. Na przykład w województwie mazowieckim i w samej Warszawie, najczęściej łupem złodziei padają auta japońskie, ale już w wielu innych rejonach to posiadacze niemieckich aut marek premium powinni się bardziej obawiać kradzieży. Ostatni raz liczbowe dane z podziałem na konkretne modele aut, Policja ujawniła w statystykach z 2012 roku. My w oparciu o wiele dostępnych nam źródeł przygotowaliśmy zestawienie najczęściej kradzionych marek z podziałem na różne regiony kraju.
Warszawa i okolice – zdecydowanie “azjaci”
W stolicy naszego kraju, ale także w województwie mazowieckim, zdecydowanie największym “wzięciem” cieszą się auta marek japońskich: Toyota, Mazda, Honda, Nissan, złodzieje “lubią” też Hyundaie. Co ciekawe, jeżeli wierzyć źródłom powołującym się na ubiegłoroczne dane z bazy CEPiK, w pierwszej piątce najczęściej kradzionych marek w Warszawie nie znalazło się żadne z aut niemieckich.
Ponadto w Warszawie najczęściej kradzione są auta stosunkowo młode, 2-3 letnie. Inaczej jest jednak w pozostałych regionach kraju. Tam zmienia się nie tylko marka, ale i wiek złodziejskich łupów na kołach. Co ciekawe podobne “preferencje” co do japońskich i generalnie – azjatyckich aut mają też przestępcy dokonujący kradzieży na terenie sąsiadującego z mazowieckiem województwa lubelskiego, a także podlaskiego, to ostatnie z wymienionych województw ma też jedną statystykę godną pochwały – na Podlasiu aut zginęło najmniej.
Jeżeli chodzi o konkretne marki, to w Warszawie i okolicach najczęściej ginęły Toyoty Yaris, Toyoty Avensis oraz Toyoty Auris, modele marki Mazda (Mazda CX-5 – “ulubione” auto również złodziei w Niemczech, szczególnie w Berlinie), a także Mazda 3 czy Mazda 6. Swoje auta stracili też niektórzy posiadacze aut takich jak: Honda Civic, Honda Accord, czy Honda CR-V
Większość kraju – auta niemieckie
Jednak jeżeli chodzi o pozostałe regiony Polski, wciąż najpopularniejsze wśród złodziei pozostają auta marek niemieckich i to marek premium, takich jak Audi A4, czy A6 – auta z czterema pierścieniami są popularne m.in. na Śląsku, podobnie jak VW czy BMW. Podobnie jest także w okolicach Wrocławia, gdzie kolejną niemiecką marką wybijającą się w statystykach jest Mercedes – Benz. Podobne zamiłowanie do marki Audi wykazywali w statystykach złodzieje działający na Warmii i Mazurach. Ciekawostką jest, że jeżeli chodzi o wiek aut niemieckich marek premium, kradzione są nawet auta 10-letnie.
Wielkopolska – tu francuskie mają “wzięcie”
W przypadku Poznania i okolic “popularnością” wśród złodziei aut cieszą się marki i modele francuskie, takie jak m.in. Renaulc Clio, Citroen C3, czy Renault Megane. W niektórych źródłach podaje się również popularność w Wielkopolsce marki Ford, a także – podobnie jak w pozostałych regionach kraju – marki niemieckie.
A jak było kiedyś?
Zgodnie z ostatnimi oficjalnymi policyjnymi statystykami uwzględniającymi nie tylko ilość, ale również modele aut, które padły łupem złodziei, dla porównania w 2012 roku z ulic zniknęło aż 16 230 aut, zatem dobra wiadomość jest taka, że liczba kradzieży w przeciągu ostatnich 7 lat znacząco się zmniejszyła – niemal o połowę. Niemniej choć w ogólnym zarysie to dobra wiadomość, dla osób, które straciły swoje auta to marne pocieszenie.
W 2012 roku statystycznie największą szansę na kradzież auta mieli właściciele następujących marek:
- Volkswagen Golf
- Volkswagen Passat
- Audi A4
- Audi A6
- Honda Civic
- Fiat Cinquecento
- Seat Leon
- Skoda Octavia
- Audi A3
- Volkswagen Touran
- Ford Mondeo
- Toyota Corolla
- Volkswagen Polo
- Fiat Panda
Jak kradną? Łom to historia
Inwazyjne metody złodziei przeszły do historii. Paradoksalnie jest za to odpowiedzialna coraz bardziej powszechna nowoczesna technika. Policjanci i eksperci zajmujący się bezpieczeństwem aut i ściganiem złodziei samochodów są zgodni, że o ile dostęp bezkluczykowy tak modny w nowych pojazdach jest wygodny dla właścicieli to ułatwia też “pracę” złodziejom.
Przestępcy zamiast łomu, są dziś wyposażeni w odpowiednie urządzenia (wzmacniacze sygnału i transpondery) są w stanie “przesłać” sygnał z kluczyka, wzmocnić go na tyle, by złodziej naciskający klamkę auta dostał się do środka i dzięki funkcji bezkluczykowego startu uruchomił silnik. Po uruchomieniu silnika kluczyk przestaje być potrzebny – ze względów bezpieczeństwa zapalone auto z bezkluczykowym dostępem nie zgaśnie podczas jazdy nawet jeżeli system pokładowy auta będzie alarmował o braku kluczyka w pojeździe. Nawet nazwa tej metody kradzieży, określana potocznie jako “kradzież na walizkę” się zdezaktualizowała. Dzisiejszy osprzęt elektroniczny wcale nie musi mieć rozmiarów walizki, by skutecznie zadziałać.
Widoczne na powyższym tweecie urządzenia są nie tylko skuteczne, ale i tanie, koszt to ok. 11 dolarów za sztukę (żeby przesłać sygnał potrzebne są dwie sztuki). Skuteczności tej metody kradzieży dowiodły testy przeprowadzone w tym roku przez ekspertów z niemieckiej organizacji ADAC. W czerwcu br. na stronach ADAC opublikowano informację na temat “odporności” pojazdów z dostępem bezkluczykowym na kradzież. Na 360 badanych aut, a także motocykli z dostępem bezkluczykowym, aż 354 dało się “ukraść”! Skanerom wzmacniającym sygnał systemów keyless oparły się tylko następujące auta: Jaguar E-Pace, Jaguar i-Pace, Land Rover Discovery, Range Rover, Range Rover Sport oraz VW Golf ósmej generacji. W markach Jaguar i Land Rover producent wykorzystał ultraszerokopasmowe układy transmisji sygnału, które pozwalają bardzo precyzyjnie określić odległość (chip oblicza czas działania sygnałów radiowych), metoda “przedłużenia” sygnału za pomocą urządzeń stosowanych przez złodziei w tym przypadku nie zadziała. Z podobnego systemu korzysta także VW Golf VIII generacji (najnowszej). Zainteresowanych wspomnianą publikacją ADAC odsyłamy do źródła.
Oczywiście złodzieje używają też mniej “technicznych” metod. Jedną z nich wciąż zdaniem Policji stosowaną jest tzw. sposób “na butelkę”. W nadkolu “upolowanego” auta złodzieje umieszczają plastikową butelkę. Kierowca odpala silnik, rusza i oczywiście słyszy podejrzany dźwięk. Zatrzymuje się, wysiada, co skrzętnie wykorzystują złodzieje wsiadając i odjeżdżając zapalonym wcześniej przez właściciela auta. Dlatego pamiętajmy – cokolwiek podejrzanego, zawsze wyłączaj silnik!
Mam auto z bezkluczykowym dostępem – co mogę zrobić?
Jeżeli cenicie sobie wygodę systemu bezkluczykowego nie musicie z niego rezygnować z powodu obaw przed kradzieżą auta. Metoda przechwycenia sygnału przez złodziei zadziała wyłącznie wtedy, gdy będą oni mieli co przechwycić. I nie, nie chodzi o rozbieranie kluczyka, wyjmowanie baterii itp. Istnieje znacznie prostszy sposób – wystarczy zbudować klatkę Faradaya, w zasadzie nawet nie trzeba jej budować, bo w domu z całą pewnością znajdzie się… stalowy garnek. Wystarczy odwrócić wrzucić kluczyk do garnka i gotowe. Oczywiście to mało eleganckie, ale na rynku znajdziecie mnóstwo ekranowanych etui na kluczyki, które pełną dokładnie tę samą rolę, eliminują wydostawanie się sygnału z kluczyka poza objętość samego etui. Należy tylko pamiętać, by wyjąć kluczyk z etui przed jazdą, bo nie otworzymy własnego auta.