Ładowanie auta w domu, dla jednych oczywistość po zakupie samochodu elektrycznego, dla innych wyzwanie graniczące z niemożliwością, stanowiące de facto blokadę przed zakupem zeroemisyjnego pojazdu. Swoistym paradoksem jest to, że auta elektryczne promowane są jako idealny pojazd do miasta, tymczasem w miastach większość mieszka w blokach, w których nie zawsze są parkingi, o ładowarkach już nie wspominając. Scenariusz idealny, czyli posiadanie własnego, zelektryfikowanego garażu jest – w przypadku mieszczuchów – komfortem nielicznych mieszkańców obrzeży dużych miast.
Mieszkańcy bloków zrezygnowani rozkładają ręce, twierdząc, że w ich bloku nie da się założyć ładowarki bo… i tu następuje litania mnóstwa powodów (bo “sąsiad odłączy”, bo “spółdzielnia…”, bo “wspólnota”) itd. itp. Słuchając takich wypowiedzi na licznych forach dyskusyjnych i sieciach społecznościowych, faktycznie można się załamać. Czy faktycznie jest źle? Cóż, przyznajemy – różowo nie jest, ale ładowarka w bloku do rzecz wykonalna. Ponadto zgodnie z dopiero co ogłoszonym rządowym projektem nowelizacji ustawy o elektromobilności oraz planowanymi przepisami unijnymi będzie jeszcze łatwiej.
Własny dom lub garaż i zwykłe gniazdko – zero problemów (tylko ten czas…)
Najprostszym sposobem ładowania samochodu elektrycznego jest podłączenie go po prostu do zwykłego gniazdka elektrycznego z uziemieniem. Takie gniazdka mamy absolutnie wszyscy w domach (ostatnie siedlisko mieszkalne w Polsce zelektryfikowano pod koniec lat 80. XX wieku). Każdy cywilny pojazd elektryczny wyposażony jest w pokładową ładowarkę, dzięki której możliwe jest podłączenie samochodu do takiego gniazdka. Proste? Nie do końca.
Owszem, w przypadku indywidualnych nieruchomości, pod które – mówiąc wprost – da się podjechać na tyle blisko by sięgnąć z jakiegokolwiek uziemionego gniazdka kablem ładowarki samochodowej, jest to rozwiązanie oczywiste – wadą jest szybkość ładowania, która w przypadku wyłącznie elektrycznych pojazdów z dużymi akumulatorami wynosi od kilkunastu godzin (np. w przypadku najtańszej w Polsce elektrycznej Dacii Spring z małym – jak na elektryka – akumulatorem) do… kilku dni. O ile na krótkich dystansach da się w ten sposób używać pojazdu elektrycznego codziennie, to gdy trasy są dłuższe, czasowo dość szybko przestanie się to spinać.
Kupujemy wallbox
Chcąc uniknąć nadmiernego czekania na naładowanie pojazdu wielu właścicieli aut elektrycznych dość szybko decyduje się na zakup ładowarki naściennej – wallboksa. Owszem, tego typu sprzęt pozwala na zauważalnie szybsze naładowanie pojazdu elektrycznego (w praktyce w większości modeli wystarczy na to noc postoju w garażu/pod domem), to musimy pamiętać o wymogach względem instalacji. Głównie chodzi o moc przyłącza danej nieruchomości. W niektórych przypadkach może ona być zbyt niska, by dało się efektywnie wykorzystać np. najszybszego cywilnego wallboksa o mocy 22 kW. Trzeba też pamiętać o ograniczeniach samego auta, często możliwość szybszego naładowania danego modelu jest dodatkowo płatną opcją (w standardzie mamy pokładową ładowarkę jednofazową, za dopłatą – trójfazową). Więcej o tym pisaliśmy w odrębnym materiale:
Jak naładować auto elektryczne?
Mieszkanie w bloku – dramat? To zależy
Co jakiś czas w mediach pojawiają się doniesienia o zdesperowanych właścicielach aut elektrycznych, którzy wynajmują np. mieszkanie w bloku, po czym spuszczają z okna czy balkonu przedłużać z myślą o ładowaniu auta i zaczyna się… awantura. Scenariusz jest podobny także w sytuacji, gdy ktoś spróbuje ładować auto np. na parkingu w biurze “nie można, zarządca budynku zabronił”, czy w bloku “nie można spółdzielnia/wspólnota/mieszkańcy, etc. – nie wyrazili zgody”. Obawy mieszkańców są o tyle zasadne, że dzikie ładowanie np. za pomocą wielu przedłużaczy jest po prostu niebezpieczne. Każdy z producentów aut elektrycznych stanowczo odradza, wręcz zabrania korzystania z jakichkolwiek przedłużaczy podczas ładowania auta – ma wystarczyć przewód dostarczany przez producenta, a te mają niekiedy nawet i 6 metrów. W garażu domowym wystarczy aż nadto, z balkonu na drugim piętrze – zdecydowanie nie. Zagrożenie wynika po prostu z praw fizyki. Dłuższy przewód to większy opór, większe straty energii i możliwość uszkodzenia instalacji, nie mówiąc o pożarze – a tego, po licznych medialnych doniesieniach jak to “palił się elektryk w garażu” obawia się wielu mieszkańców wielorodzinnych budynków. Czy da się to ucywilizować? Da, zarówno oddolnie, jak też – niebawem – odgórnie.
Inicjatywy oddolne – co trzeba zrobić?
Jeżeli mieszkasz w bloku z własnym podziemnym garażem i posiadasz własne miejsce na parkingu znajdujące się blisko np. ogólnodostępnego gniazdka to…. nie korzystaj z tego gniazdka. Z doświadczenia naszego i wielu innych elektromobilnych kierowców wiemy, że najczęściej kończy się to nagminnym odłączaniem ładowanego auta i sąsiedzkimi problemami, a w skrajnych przypadkach – większymi kłopotami “złodzieja prądu”. W teorii garaż jest częścią nieruchomości wspólnej i tak jak wszyscy korzystają np. z oświetlenia na klatce, tak mieszkańcy mogą przecież okazjonalnie (słowo klucz!) korzystać z gniazdek w garażu (np. żeby podłączyć ręczny odkurzacz w celu posprzątania auta). Niestety nawet okazjonalne ładowanie nie mieści się w ramach użytku wspólnego i często budzi sprzeciw innych, a poza tym to nie jest rozwiązanie problemu ładowania w domu.
Najpierw powinniśmy skontaktować się z zarządcą budynku, w zależności od formy prawnej może to być administrator, spółdzielnia czy zarząd wspólnoty nieruchomości. Jeżeli zamierzamy ładować się regularnie i wyrazi na to zgodę zarządca budynku, czy też mieszkańcy w drodze uchwały wspólnoty (zależnie od typu własności) na pewno nie możemy liczyć na “wspólny” prąd. Nikt się na to nie zgodzi. Dlatego zanim zaczniemy korzystać z prądu należy starać się o zgodę zarządu i załatwienie sprawy w cywilizowany sposób, włącznie ze sprawdzeniem możliwości technicznych (okablowanie, moc przyłącza, etc.) ładowania auta elektrycznego we wspólnym garażu w bloku.
Zresztą wiele propozycji w tym zakresie mają także sami zarządcy, proponując np. podłączenie podlicznika do ogólnodostępnej sieci lokalnej, można przeprowadzić spis parkujących aut wymagających ładowania, ustalić ich właścicieli i zaproponować im abonament lub rozliczenie w zależności od faktycznego zużycia. Innym proponowanym rozwiązaniem jest instalacja wspólnej (za zgodą mieszkańców) stacji ładującej dla właścicieli samochodów na prąd (np. wallboksa) – koszty takiej instalacji mogłyby być rozłożone pomiędzy zainteresowanych (właścicieli aut elektrycznych), a przyszli posiadacze mogliby wpłacać “wpisowe” by korzystać z blokowej, legalnej ładowarki, a następnie rozliczać się jak pozostali.
Zatem rozwiązania istnieją, trzeba jednak trochę determinacji, dobrej woli i chęci porozumienia. Cwaniactwo z ładowaniem na wstępie, a później pokorne proszenie zazwyczaj nie działają. Liczy się pierwsze wrażenie. Warto też pamiętać, że za korzystanie z gniazdka wspólnoty “na dziko”, może grozić odpowiedzialność karna. I nie ma znaczenia, że jednostkowe ładowanie to koszt prądu rzędu kilkunastu złotych. Jest szansa, że niebawem “wolna amerykanka” z ładowaniem w bloku się skończy, dzięki regulacjom rządowym, o których niżej.
Inicjatywy odgórne – nowela ustawy o elektromobilności i unijne pomysły
27 maja 2021 roku weszło w życie rozporządzenie Ministra Klimatu i Środowiska w sprawie sposobu ustalania minimalnej mocy przyłączeniowej dla wewnętrznych i zewnętrznych stanowisk postojowych przy budynkach użyteczności publicznej oraz domach wielorodzinnych. Podstawą prawną tego rozporządzenia jest art. 12 Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych – chodzi o obowiązek zapewnienia mocy przyłączeniowej w nowych budynkach obu kategorii, pozwalającej na instalację punktów ładowania o mocy nie mniejszej niż 3,7 kW. Jest jednak jeden haczyk – rozporządzenie to jest ograniczone ustawą, a art 12. dotyczy tylko gmin powyżej 100 tys. mieszkańców.
Kolejne zmiany, które mogą zainteresować elektromobilnych i tych, którzy planują zakup auta na prąd jest rządowy projekt nowelizacji ustawy o elektromobilności, przyjęty przez Radę Ministrów w ostatni wtorek (5.11.2021). Przyjęte przez rząd przepisy zakładają m.in. wprowadzenie regulacji ułatwiających instalowanie i użytkowanie punktów ładowania w budynkach wielorodzinnych. Jak czytamy na rządowych stronach w ramach projektu uregulowane zostały procedury dotyczące instalacji punktów poboru energii w budynkach wielorodzinnych. Przepisy mają ułatwić montaż punktów ładowania na wniosek mieszkańców danego budynku. To o tyle dobre rozwiązanie, że ustalenie procedur znacznie ułatwi starania mieszkańców o w pełni legalny punkt ładowania.
Idąc dalej, Parlament Europejski chce, by absolutnie każdy nowy lub gruntownie zmodernizowany budynek, posiadający więcej niż 10 miejsc parkingowych, był obligatoryjnie przystosowany do montażu instalacji ładowarek do aut elektrycznych. Wdrożenie unijnej dyrektywy z 30 maja 2018 r do polskiego prawa ujednolici przepisy budowlane w całym kraju, w zakresie obowiązkowych projektów miejsc parkingowych uwzględniających punkty ładowania.
Cykl ELEKTROMOBILNOŚĆ – infrastruktura ładowania
Cykl ELEKTROMOBILNOŚĆ – opłacalność, spalinówka, czy elektryk?